Szklane perły, „jabloneks”,
drewniane korale, pierścionki z imitacją kamieni szlachetnych, plastikowe
wisiorki, kolczyki, broszki, bransoletki z bursztynowych okruchów… Wystawa,
której wernisaż odbył się dzisiaj w Muzeum Okręgowym w Koninie przeniosła
wszystkich w czasy PRL-u, kiedy to królowała sztuczna biżuteria.
W szklanych gablotach znalazły się eksponaty pochodzące ze zbiorów
muzeum, m.in. liczne ozdoby znalezione w szkatułce konińskiej pisarki Jadwigi
Perathoner, część z nich na wystawę przekazali mieszkańcy.
To prawdziwa lekcja historii mody dla młodszych, dla nieco
starszych podróż w przeszłość. Sztuczna biżuteria produkowana była zarówno w
konkretnych wytwórniach np. w Jabloncu nad Nisou, popularnie zwanym „Jabloneksem”,
natomiast w latach 60., 70. ogromną popularnością cieszyła się biżuteria
drewniana – jako moda na ludowość – kultywowana przez „Cepelię”. Szarość
powojennej Polski i ograniczone możliwości w dostępie do ozdób spowodowały, że
robiono też „coś z niczego”. Przydawało się wszystko: papier, tasiemki, szlane
guziki.
Nie sposób nie wspomnieć o bursztynie, który w związku z
ogromną popularnością zyskał nazwę „kamień polski”. Kto nie przywoził go w
postaci naszyjnika, czy broszki w kształcie serduszka z wakacji nad Bałtykiem?
Gusta Polek w czasie PRL-u kształtowały ozdoby ze srebra,
wytwarzane ręcznie w spółdzielniach rzemieślniczych. To one w dużym stopniu stały
się znakiem rozpoznawczym nowoczesnej kobiety.
Miniona epoka, na co dowodem jest wystawa w Muzeum Okręgowym
w Koninie, jak się okazuje wcale nie była szara i bura. Odkurzone starocie to
dziś podziwiane perełki, które warto obejrzeć.
Warto też sięgnąć do katalogu autorstwa Małgorzaty Szuman
Gorczycy, która swoją wiedzą na temat biżuterii z czasów PRL-u podzieliła się w
pięknie wydanym katalogu.