Dariusz Kwiatkowski, radny gminy Wierzbinek, zwrócił się niedawno do Energa Operator, bo okazuje się, że w razie awarii mieszkańcy mają problem z dodzwonieniem się na numer alarmowy. Nie mogą więc ani zgłosić braku prądu, ani dowiedzieć się jak długo potrwa przerwa w dostawie.
Operator doradza w takim wypadku… inne sposoby kontaktu. – Szczegółowa analiza numeru 991 pokazuje, że w sytuacjach awarii mogą występować przypadki braku obsłużenia każdej próby kontaktu z numerem alarmowym, pomimo posiadania infrastruktury pozwalającej na jednoczesny kontakt 2000 ludzi – czytamy w piśmie od Energa Operator. Jak dodają, choć w sytuacjach kryzysowych infrastruktura obciążona jest w niewielkim procencie, klienci mimo to nie mogą nawiązać połączenia, otrzymując sygnał zajętości. Dotyczy to wprawdzie osób korzystających z telefonów komórkowych, ci jednak stanowią 70 proc. liczby klientów. – Taki stan rzeczy wynika głównie z faktu ograniczonej liczby łączy międzyoperatorskich, których utrzymywanie i rozbudowanie leży bezpośrednio w gestii operatorów telekomunikacyjnych – wyjaśnia energetyka. Radzą więc by korzystać z dodatkowych możliwości zgłaszania awarii i otrzymywania informacji o czasie przywrócenia zasilania, czyli sms-em, poprzez elektroniczny formularz zgłoszeniowy, maila albo… próbować z telefonu stacjonarnego.
List od Energa Operator odczytał podczas sesji wójt Wierzbinka Paweł Szczepankiewicz.