W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Browar 18.06-25.07.2025

Aktualności

Wyrzucone do lasu w reklamówce. Czekała je śmierć

2022-04-30 07:33:00
Wyrzucone do lasu w reklamówce. Czekała je śmierć

Zostały znalezione w lesie. W foliowej torbie, walczyły o życie, a może raczej czekały na śmierć. Uratowało je to, że się jeszcze ruszały i piszczały... I że natrafili na nie ludzie o dobrych sercach. Podejrzany o porzucenie w lesie pięciu szczeniąt mieszkaniec gminy Koło został ustalony, a maluchy udało się uratować. To ich historia...

– To był marcowy chłodny poranek, 5 marca – zaczyna opowieść pani Justyna, mieszkanka Czołowa, w gminie Koło, wielka miłośniczka zwierząt, w szczególności koni. – Standardowo, jak w każdą sobotę w naszej stajni trwało przygotowanie do wyjazdu koni z jeźdźcami do lasu. I pojechali, ale jak się okazało, nie była to typowa wyprawa, bowiem podczas jazdy, w pewnym momencie, jeden z koni spłoszył się na widok zielonej reklamówki, która leżąc pod krzakiem poruszała się i wydawała piszczące dźwięki. Jeźdźcy zainteresowali się znaleziskiem i ku swemu przerażeniu odkryli, że w plastikowej torbie znajduje się pięć malutkich zwierząt. Na początku myśleli, że to małe kociaki, ale było to pięć maleńkich nowo narodzonych, jeszcze mokrych szczeniąt. Kolega, który był w terenie z jeźdźcami, by robić zdjęcia, zabrał torbę z maluchami i przywiózł nam do stajni. Gdy je zobaczyliśmy, od razu chwyciliśmy za telefon do zaprzyjaźnionego lekarza weterynarii, który poradził nam, co zrobić, by je uchronić przed śmiercią. Musieliśmy bardzo szybko zdobyć specjalne mleko, co cudem się udało, też dzięki ludziom, którzy w sobotę po południu chcieli nam pomóc. I zaczęło się karmienie maluchów całą dobę co 2-3 godziny oraz dogrzewanie tzw. „kwoką” i termoforem – opowiada pani Justyna.

Cztery psiaki dość szybko doszły do siebie, mimo że były bardzo wychłodzone. Kłopot był z jednym, najsłabszym. Miał podwyższoną temperaturę i problem z oddechem, ale jadł. – Masowaliśmy go też, by pobudzać mu krążenie. I po tygodniu doszedł do siebie!

Opiekunowie maluchów musieli wykazać się ogromną cierpliwością i zaangażowaniem. Na początku karmienie było bowiem bardzo trudne, bo szczeniaczki nie miały wykształconego odruchu ssania. Ale udało im się, a potem jadły coraz więcej, więc karmienie trwało dłużej, a do tego dochodziło codzienne kąpanie. – Ale było warto! Teraz już jedzą samodzielnie, wprowadzamy im nowe karmy, a one dokazują, szczekają, bawią się, są wesołe, rozbrykane i garną się do ludzi – dodaje pani Justyna.

Wraz z podjęciem opieki nad maluchami, już w poniedziałek, 7 marca, pani Justyna w mediach społecznościowych zamieściła ogłoszenie o znalezieniu porzuconych w lesie szczeniąt i poszukiwaniu sprawcy tego czynu. Jak się okazało, pomoc społeczeństwa skutkowała tym, że bardzo szybko udało się ustalić podejrzanego. – Gdy skończył się weekend otrzymaliśmy też radę, by zgłosić się do Powiatowego Lekarza Weterynarii w Kole o pomoc. Pan Radosław Namyślak zaproponował, że od strony procedur zawiadomienia policji sprawą zajmie się Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Kole. Zatem w oświadczeniu opisałam całą historię, dodałam informację o ustaleniu podejrzanej osoby, a zawiadomienie na policję miał złożyć PIW w Kole. I tak się stało. – Chcieliśmy pomóc pani, która pieskami się zaopiekowała. Jako organ, służyliśmy jej pomocą prawną po informacji, że ustaliła pewne fakty, a my zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyliśmy na policji – powiedział Radosław Namyślak, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Kole.

Maluchy dostały drugie życie. Po tym, jak okrutnie zostały potraktowane, skazane na powolną śmierć z braku powietrza, pożywienia, wody i zimna (5 marca rano było około 3 stopni C), trafiły do cudownych ludzi, prawdziwych miłośników zwierząt, którzy wykazali się wielką determinacją, by je uratować. To że przeżyła cała piątka, graniczy z cudem. – To nie było łatwe zadanie. I tylko dzięki zabiegom tych osób, poświęceniu, a przy tym cierpliwości i atencji udało się te szczeniaki zachować przy życiu. Miały naprawdę dużo szczęścia, że w całym swym nieszczęściu trafiły w dobre ręce – dodał Radosław Namyślak.

W Komendzie Powiatowej Policji w Kole w sprawie porzucenia szczeniąt toczyło się dochodzenie, które zostało już zakończone. – 58-letniemu mieszkańcowi gminy Koło zostały przedstawione zarzuty z Ustawy o ochronie zwierząt. Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu. Akta postępowania z aktem oskarżenia zostały przesłane do Prokuratury Rejonowej w Kole – poinformował st. asp. Daniel Boła, oficer prasowy KPP w Kole. Mężczyźnie grozi kara pozbawienia wolności do lat 3.

Jak sprawa się zakończy, poinformujemy naszych Czytelników. Tymczasem pieski, do czasu zakończenia postępowania, pozostają jako „dowód rzeczowy” pod opieką osoby godnej zaufania, czyli pani Justyny i jej rodziny. Gdy tylko sprawa znajdzie swój finał, trafią do nowych domów i kochających opiekunów.

zdj nr 2. archiwum prywatne p. Justyny

Wyrzucone do lasu w reklamówce. Czekała je śmierć
Wyrzucone do lasu w reklamówce. Czekała je śmierć
Wyrzucone do lasu w reklamówce. Czekała je śmierć
Wyrzucone do lasu w reklamówce. Czekała je śmierć
Wyrzucone do lasu w reklamówce. Czekała je śmierć
Wyrzucone do lasu w reklamówce. Czekała je śmierć
Wyrzucone do lasu w reklamówce. Czekała je śmierć
Wyrzucone do lasu w reklamówce. Czekała je śmierć