Nabożeństwo odbyło się dzisiaj o 18.00. Przyszły na nie ukraińskie kobiety, niektóre z dziećmi, oraz mieszkańcy Konina. – Mam w Ukrainie przyjaciela. Jest biskupem niemieckiego ewangelickiego luterańskiego kościoła w Ukrainie. Jego parafia jest w Charkowie. Obserwuję na Facebooku jego przemyślenia o obecnej sytuacji. Kilka dni temu umieścił taką refleksję: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni” – mówił od zebranych ksiądz Waldemar Wunsz. Jak podkreślał, niektóre biblijne słowa zaczynają być lepiej rozumiane dopiero w sytuacjach kryzysowych i w chwilach prób. – To krótkie słowo z ostatniego kazania Chrystusa stało się tak bliskie wielu ludziom podczas wojny rosyjsko-ukraińskiej. Wojnie nieustannie towarzyszą łzy. Łzy żałoby po stracie bliskich lub mieszkania. Łzy gniewu na tych, którzy są gotowi z łatwością zabijać niewinnych ludzi, bombardować miasta. Łzy rozczarowania bliskimi, którzy bardziej ufają propagandzie niż rodzinie czy znajomym. Łzy niemocy, że nie można powstrzymać tej wojny, a przynajmniej zamknąć przestrzeni dla wrogich samolotów. Ale też łzy ulgi, gdy wreszcie uda się wyjść spod ostrzału. Łzy, gdy wspominasz tych, którzy wciąż pozostają w niebezpiecznych miejscach. Łzy wdzięczności, gdy widzisz jak wielu obcych pomaga twoim bliskim. Jak widzisz ludzi, którzy nie prowadzą niekończących się rozmów o czasach apokaliptycznych, nie szukają wyjaśnień czy to Bóg karze ofiary albo zamyka usta cierpiącym. Ludzie, którzy płaczą z tymi, którzy płaczą, którzy wciąż ich słuchają, modlą się i pomagają. Właśnie to jest miłość, którzy inni mogą dostrzec w chrześcijańskich wyznawcach Chrystusa. Wojna nie polega tak naprawdę na heroicznych czynach, wielkich zwycięstwach czy zdobytych ziemiach. Wojna to przede wszystkim łzy, ból i straty. Ale nawet w tych trudnych chwilach Pan jest z tymi, którzy mu ufają i niosą w swoich sercach nadzieję, którą w nim pokładają. Błogosławieni ci, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni – mówił.