Dopiero co zastanawialiśmy się co zrobić z bożonarodzeniową choinką (w niektórych domach jeszcze stoi), na dworze siarczyste mrozy, a w sklepach już … Wielkanoc. Stoiska z bombkami, girlandami i anielskimi włosami zastąpiły kurczaczki, zajączki, baranki i wielkanocne koszyczki do święconki. –W tej pandemii czas jakoś szybciej płynie – komentują nasi czytelnicy.
Na początku listopada, tuż po Wszystkich Świętych, z półek w sklepach zniknęły znicze, które zastąpiły Mikołaje i bożonarodzeniowe ozdoby w różnych odsłonach. Zrobiło się kolorowo, a świąteczny nastrój podsycały kolędy. Potem Nowy Rok, Trzech Króli, czas na rozbieranie choinek. Krótka przerwa i znów świątecznie zrobiło się w marketach. Najpierw doniczki z cebulkami hiacyntów i narcyzy, a teraz już na całego. Zajączki, okazałe gniazda z jajkami, kolorowe palmy. Można się czepiać, że za wcześnie, ale nie wszyscy narzekają. – To taki znak naszych czasów. Musi być dużo, szybko i na wyciągnięcie ręki – komentuje nasz czytelnik.