O ASF czyli Afrykańskim Pomorze Świń głośno zrobiło się, gdy jako sposób walki z tą chorobą wymyślono masowy odstrzał dzików. Niewiele z nich było jednak chorych, a ASF cały czas się rozprzestrzenia. Chore stado wykryto w powiecie kaliskim, niedaleko granicy z konińskim. Strefą niebieską - zagrożoną objęto już część gminy Grodziec, żółtą - kolejne gminy. Co to oznacza dla rolników?
Jak informują media ogólnopolskie myśliwi ustrzelili w ciągu półtora miesiąca - od 31 stycznia do 15 marca tego roku, aż 29 tys. 676 dzików. Każde zabite zwierze badano, czy jest zarażone wirusem ASF. Okazało się, że na prawie 30 tys. zwierząt chorych było tylko 122. To 0,4 proc. Choroba zabijająca stada świń rozprzestrzenia się jednak bardzo szybko. W minionym tygodniu jej ognisko wykryto w jednym z gospodarstw w Blizanowie, w pow. kaliskim. – Konsekwencje przenoszą się na sąsiednie obszary, które muszą być teraz ściśle kontrolowane. W tej samej gminie jest już kolejne podejrzenie, a to kilkanaście kilometrów od granic z powiatem konińskim – wyjaśnia Ireneusz Szefliński, Powiatowy Lekarz Weterynarii. Jest decyzja Komisji Europejskiej, w której określa się obszary zagrożenia – niebieskie oraz obszar ochronne – żółte, na których wprowadzone są rygory dla gospodarstw utrzymujących świnie oraz związane z polowaniami na dziki. Obecnie mamy już w konińskim obszar niebieski - to południowa część gminy Grodziec oraz żółty obejmujący Rzgów, Rychwał, część Grodźca, która nie jest strefą niebieską i gminę Stare Miasto do autostrady. W niebieskiej gospodarstwa objęto ściśle określonymi rygorami dotyczącymi przemieszczania świń. – Każde jest oczywiście zobowiązane do przestrzegania bioasekuracji, by niełatwo było zakazić świnie tam utrzymywane. Jednak to nie wszystko. Rolnik, który hoduje świnie i chce je sprzedać, bo już odrosły, nie może zrobić tego w dowolny sposób – tylko i wyłącznie w ubojni mającej zgodę Inspekcji Weterynaryjnej. Takich jest w Polsce raptem kilka. Również transport zwierząt musi być wykonywany pod kontrolą, a przed wywozem świnie muszą być zbadane laboratoryjnie – wyjaśnia weterynarz. To oczywiście wiąże się z kosztami, które spadają na hodowców. Muszą zapłacić za badania, ubój, a później także za specjalistyczne zakłady, które mają zgodę i pod kontrolą inspekcji weterynaryjnej przetwarzają mięso z zagrożonych terenów na produkty, które mogą później bezpiecznie trafić do dystrybucji. To cały proces kontroli – poprzez wywóz, ubojnie i przetwórstwo. – Do gospodarstw nie wolno też wprowadzać żadnych zwierząt, więc tuczarnie, które kupowały warchlaki czy prosięta, tuczyły i sprzedawały do ubojni, w tej chwili nie mogą tego robić, są zablokowani jako producenci – dodaje Ireneusz Szefliński. Obszar żółty także ma pewne obostrzenia. Zwierzęta muszą być badane zanim zostaną wywiezione, muszą być utrzymywane w warunkach pełnej bioasekuracji, a przywożone świnie muszą pochodzić z gospodarstw pod kontrolą inspekcji.
Jaka jest szansa, że ASF rozprzestrzeni się na powiat koniński? Niestety prawdopodobieństwo jest duże, gdyż dotychczasowe doświadczenia związane z chorobą zazwyczaj nie kończyły się na jednym gospodarstwie. Powiatowy Lekarz Weterynarii apeluje więc do rolników o bezwzględne przestrzeganie zasad bioasekuracji! By stworzyli warunki techniczne, które są konieczne dla zabezpieczenia stada i ściśle przestrzegali izolacji poprzez niewprowadzanie jakichkolwiek osób do chlewni, czy niewpuszczanie zwierząt z zewnątrz. – Rolnicy muszą pamiętać, że robią to dla siebie, by zabezpieczyć swoje stada, bo konsekwencje mogą być poważne i nieważne czy mają kilka świń, czy kilka tysięcy, bo gdy pojawi się choroba, konsekwencje poniosą wszyscy wokół – przypomina Ireneusz Szefliński.