Powiedzieć, że trudno się jeździ po Koninie w ostatnich miesiącach, to nic nie powiedzieć. Mieszkańcy z cierpliwością stoją jednak w korkach, bo musi być gorzej, by już za chwilę jeździć po nowych, lepszych drogach. W takiej sytuacji trudno jednak wytłumaczyć naprawianie pachołków dzielących pasy ruchu na Trasie Bursztynowej w godzinach największego szczytu!
Wraz z początkiem września, gdy dzieci wróciły do szkół, zamknięta została także Trasa Bursztynowa. Zachodnia nitka mostu łączącego starą część miasta z nową musi być poddana naprawie. Kierowcy jeżdżą więc wschodnią częścią, w obie strony. Niestety w godzinach porannego i popołudniowego szczytu trasa stoi - łatwiej poruszać się w stronę Starego Miasta, znacznie wolniej do nowego Konina. Wczoraj jednak i „szybszy" pas został maksymalnie spowolniony. Wszytko za sprawą pracowników Zarządu Dróg Miejskich, którzy tuż po godzinie 8.00 postanowili naprawić poprzewracane pachołki dzielące jezdnie! Czy nie dało się tego robić w innych godzinach, by mniej utrudniać i tak nerwowe życie konińskich kierowców?
Andrzej Szczepański, zastępca dyrektora Zarządu Dróg Miejskich, wyjaśnia, że takie prace na Trasie Bursztynowej wykonywane są bardzo często. Słupki są bowiem przewracane, najczęściej w nocy, a leżące na ziemi mogą stwarzać zagrożenie dla innych samochodów. – Reagujemy na sygnały, nasi pracownicy sami jadąc do pracy widzą, że trzeba je poprawić. Nie można wtedy czekać, robią to więc w różnych godzinach. Może tym razem zdarzyło się to w niefortunnym czasie – przyznaje zastępca dyrektora. Jednocześnie dodaje, że ekipa naprawcza zrobiła błąd wstrzymując ruch na „szybszym" pasie. – Powinni jechać w kierunku ul. Poznańskiej, gdyż wtedy, nawet wychodząc co chwilę z samochodu i podnosząc pachołek, nie wstrzymywaliby ruchu – mówi Andrzej Szczepański.