Przed pandemią w Turku i powiecie nie było praktycznie bezrobocia. Jak teraz, po ogłoszeniu przez kopalnię zwolnień grupowych, będzie wyglądała sytuacja? – Wcześniej był głód rąk do pracy. Na dziś widać, że niestety koronawirus odbije się nie tylko na regionie, ale i całym kraju – mówi burmistrz Turku, Romuald Antosik. Jego zdaniem, już dużo wcześniej rząd powinien był prowadzić działania prewencyjne, bo koniec kopalni był na horyzoncie. Romuald Antosik nie spodziewał się go jednak tak szybko.
– O tym, że kopalnia przestanie funkcjonować na naszym terenie, było wiadomo od wielu lat. Ma prywatnego właściciela, który podejmuje decyzje. Chcę jednak podkreślić, że kiedy pierwszy raz zostałem burmistrzem, już wtedy sygnalizowałem władzom centralnym i samorządowi województwa, że trzeba wesprzeć region Wielkopolski Wschodniej. Powstanie kopalni i elektrowni nie było przed laty decyzją władz lokalnych, tylko centralnych i przez wiele lat cały kraj korzystał z dóbr naszego regionu. Dlatego uważam, że na tym etapie, już od dawna powinny być tu prowadzone działania osłonowe ze strony rządu. Nie ma samorządu lokalnego, który byłby w stanie zastąpić wielomiliardową inwestycję, jaką jest kopalnia – mówi burmistrz Turku, Romuald Antosik. Jak podkreśla, teraz samorząd próbuje gonić czas. – Oczywiście będziemy robili wszystko co możliwe - będziemy ściągać kolejnych inwestorów, dawać możliwości rozwoju tym, którzy już tu są. Jeśli chodzi o miasto Turek i powiat zakładów pracy jest dużo, może małych, ale jest ich sporo i w różnych branżach. My ze swojej strony będziemy robić wszystko, by pomóc pracownikom kopalni, bo to ważne nie tylko dla nich, ale i całego miasta i regionu – zapewnia burmistrz.