Tym razem protest miał charakter stacjonarny. Uczestnicy spotkali się na placu Wolności, by wyrazić swój sprzeciw wobec działań rządu i to nie tylko w sferze polityki aborcyjnej. Wszyscy mieli czerwone kartki z informacją, dlaczego protestują. Znakiem rozpoznawczym były też biało-czerwone flagi i parasolki, które stały się symbolem pierwszego „czarnego protestu”. Przypomnijmy, że 3 października ulicami miasta maszerowało około 700 osób, którym nawet deszcz nie przeszkodził w pikiecie.
Dzisiejsza demonstracja miała o wiele skromniejszy charakter. Uczestnicy protestowali przeciwko próbom wprowadzenia zmian w prawie aborcyjnym, represjom wobec społeczeństwa po ostatnich demonstracjach, planowanym reformom edukacji, sytuacji w służbie zdrowia, a w szczególności zablokowaniu programu leczenia niepłodności metodą in vitro. – Ustawa, którą chce nam zgotować rząd, dotyka bezpośrednio naszych ciał. Chce wam przewrotnie zaproponować, żebyśmy powiedzieli „ok”. Jeśli zamierzają nas wsadzać do więzień za to, że będziemy dokonywać aborcji, to bardzo proszę. Otwórzmy więzienia na coroczne przyjmowanie 100 tysięcy kobiet, które w Polsce dokonują aborcji – mówiła Sylwia Frankowska z Fundacji „Pełnym głosem”.
Hasło, jakie przyświecało drugiemu „czarnemu protestowi” brzmiało „Dla wolności”. – Chcemy przywrócenia dialogu społecznego i żeby rząd, który ma większość, zaczął się liczyć z nami, nauczycielkami i pielęgniarkami. Solidaryzujemy się też z górniczkami, które boją się o swoją pracę – mówiła Ewa Jeżak z Konińskiego Kongresu Kobiet podczas pikiety.
Jutro organizatorzy zaniosą czerwone kartki, zebrane od uczestników do biur poselskich Prawa i Sprawiedliwości.