Dokładnie rok temu koninianka Marta Urbańska założyła fundację i otworzyła pierwszą w Koninie Jadłodzielnię. W lokalu przy ul. 3 Maja przyjmuje jedzenie od osób, które go nie potrzebują i karmi, tych którzy są głodni. Dziennie około 40-50 osób.
Jadłodzielnię otwarto w styczniu 2018 roku. – Przychodzą do nas nie tylko bezdomni, ale i emeryci, renciści, całe rodziny proszą o pomoc – mówi Marta Urbańska. Po roku działalności Jadłodzielnia nie jest już tylko miejscem, gdzie można coś zjeść. Jak mówi założycielka, działalność rozwinęła się sama. Teraz ludzie przynoszą ubrania, buty, zabawki, akcesoria dla najmłodszych, bo i dziećmi się opiekują. – My dajemy wędkę, nie rybę. Chcemy, by ludzie w trudnej sytuacji do nas przychodzili, tu mogą porozmawiać i próbować coś zmienić, zamiast stać pod sklepem i żebrać. Staramy się ich wyciągać z nałogów. Urodziło nam się już kilku małych podopiecznych. Ich rodzice przeszli terapię, wychowują swoje dzieci, a my im pomagamy. Jestem z nich dumna, bo chcą się leczyć – mówi Marta Urbańska. Dzięki swojej działalności połączyła też koninian chcących pomagać innym. – Złączyliśmy Konin, i ci bogaci i biedniejsi, stali się jedną wielką rodziną. Na każdy nas apel był odzew, mnóstwo ludzi daje wiele od siebie - jak przynoszą ubrania, przynoszą też coś do jedzenia – opowiada Marta Urbańska.
Jak minął pierwszy rok pracy Jadłodzielni? Jej założycielka przyznaje, że nie było lekko. – Ale ja się nie poddam, choćbym miała paść. Będę walczyć i działać, bo widzę, że moja praca ma sens – zapewnia.