Pochodzący z Dobrej były pięściarz
konińskich klubów Kamil Gardzielik, stoczył kolejną 19. zwycięską walkę na
zawodowym ringu. Teraz chciałby toczyć walki za granicą, co byłoby dla niego
motywujące.
Kamil
Gardzielik to doświadczony i utytułowany pięściarz. Odnosił sukcesy jako amator
na arenie europejskiej i krajowej. W sporcie zawodowym jak na razie nie wyszedł
poza polskie podwórko.
Na wrocławskiej gali
W
sobotę, 16 listopada, stoczył stoczę walkę na gali Knockout Boxing Night 37 we
Wrocławiu. By ł to drugi w tym roku pojedynek. Nie miał wiele czasu na
przygotowania, ponieważ, jak twierdzi, decyzja zapadła dwa tygodnie przed galą.
Jego przeciwnikiem był Łukasz Barabasz, 35 latek, mający za sobą kilka walk na
europejskich ringach.
Punktował przeciwnika
Kamil
od samego początku kontrolował przebieg sześciorundowego pojedynku. Barabasz
parł do przodu, a on go punktował ciosami, lewym na wątrobę i prawym
podbródkowym. W trzeciej rundzie Barabasz miał już rozcięte oba łuki brwiowe.
Na koniec tej rundy Gardzielik zagapił się i otrzymał dwa celne trafienia.
Jednak nie wywarło to nam większego wrażenia.
Dziewiętnaste zwycięstwo
W
dalszej części walki Barabasz ponawiał chaotyczne ataki. Do końca parł do przodu, ale bezskutecznie. Zwycięstwo
Gardzielika było niepodważalne. Toteż zaskakującym był werdykt jednego z sędziów,
który wskazał remis. Niemniej osiągnął 19. zwycięstwo na zawodowym ringu, na
którym jest niepokonany.
Czas na zagranicę
Po
walce powiedział, że chciałby pokazać się na zagranicznych ringach. Walki w
Polsce przestały stanowić dla niego wyzwania. Zaczyna brakować mu motywacji,
którą odzyskałby w świecie.