W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Jobs First

Artykuły

Drogi rodzicu, bądź blisko! Jak wyrwać dziecko z nałogu

2021-04-07 10:28:05
Drogi rodzicu, bądź blisko! Jak wyrwać dziecko z nałogu

COVID-19 sieje spustoszenie nie tylko w ciele, ale i umyśle. Dramatycznie rośnie liczba uzależnionych młodych ludzi, a nawet dzieci. Jak uchronić naszych najmłodszych przed zagrożeniem? Jak nie przegapić pierwszych symptomów kontaktu z alkoholem, narkotykami? – Musimy być blisko naszych dzieci, towarzyszyć im w życiu. Muszą czuć, że są dla nas ważni i zauważani – podkreśla Piotr Pietrow, terapeuta uzależnień (Gabinet Profilaktyki i Terapii Uzależnień). Jego najmłodszy pacjent miał 11 lat i był uzależniony od wszystkich środków psychoaktywnych.


Coraz więcej osób sięga po używki

Skala zagrożenia jest ogromna. – Wraz ze Stowarzyszeniem „Ocaleni” przeprowadziliśmy badanie w grupie 900 osób i wyszło z niego, że w porównaniu do lat 2019-2020 aż o 25 procent wzrosła liczba osób zgłaszających się po pomoc – mówi Piotr Pietrow. – I to nie tylko tych, którzy po raz pierwszy sięgnęli po używki. Do nałogu wracają także osoby, które zachowywały abstynencję. Problem w takim samym stopniu dotyczy dorosłych, młodzieży oraz, niestety, dzieci.


Uciekają od rzeczywistości, bo nie mają miłości

Czy uzależnić się może każdy? – Najczęściej są to osoby, u których od dzieciństwa występował deficyt miłości, uważności, akceptacji i poczucia bezpieczeństwa – mówi terapeuta. – W czasach COVID-u ten lęk, brak zaufania do siebie, że sobie poradzę w tym trudnym czasie jest jeszcze większy. To powoduje, że nasila się chęć ucieczki od rzeczywistości. A w tym „pomaga” alkohol i narkotyki. Oczywiście jest to odczucie fikcyjne, daje wrażenie, że stajemy się silniejsi, ważniejsi. Ale kiedy alkohol i narkotyki przestają działać, wtedy znów stykamy się z beznadzieją. Dlatego sięgamy ponownie i wplątujemy się w pułapkę, z której albo po ciężkiej pracy wychodzimy na prostą, albo lądujemy w szpitalu, w więzieniu, albo umieramy. Pijąc lub ćpając umiera się we wszystkich obszarach życia: fizycznym, psychicznym, społecznym, rodzinnym, zawodowym.


Za słowami muszą iść czyny

Rodzice przyglądają się dzieciom, zwracają im uwagę, ale sami muszą wiedzieć, że też są obserwowani i oceniani... – Zawsze, nie tylko w czasach pandemii rodzice powinni okazywać swoim dzieciom miłość, być blisko, wiedzieć, czego potrzebują, znać ich silne i słabe strony – mówi Piotr Pietrow. – Powinni wzmacniać dziecko na każdym etapie jego życia. Wiedzieć, jakie ma hobby, jakiego ma przyjaciela, kogo nie lubi, z kim ma kłopoty. Nie tylko słowa i rozmowa jest ważna. Ważna jest także postawa rodzica. Nie może być sprzeczności między tym co mówi, a jak się zachowuje. Rodzic mówi „nie pij alkoholu”, a sam pod łóżkiem trzyma piwo. Mówi „marihuana szkodzi”, a sam z kolegami popala. Dziecko obserwuje swoich rodziców. Patrzy, czy w czasach pandemii też ulegają panice i strachowi, czy podporządkowują się pod restrykcje, czy też „hejtują” innych ludzi, nienawidzą, obwiniają. Oczywiście, mogą się zdarzyć wyjątki, że dziecko pójdzie własną drogą i zboczy z azymutu, to też zadanie dla rodziców.


Kiedy powinna zapalić się lampka?

Trudno ukryć, że jest się pod wpływem alkoholu, bardziej podstępnie działają narkotyki. – To prawda – potwierdza Piotr Pietrow. – „Podejrzane zachowania” wychodzą dopiero dużo później niż sam fakt eksperymentu z narkotykami. Jeśli na co dzień nie mamy dobrego kontaktu z dzieckiem, możemy ten moment przespać. A co powinno nas zaniepokoić? Gdy dziecko nagle opuszcza się w nauce, zmienia towarzystwo. Rzuca np. szkołę muzyczną i wystaje z nowymi kolegami, którzy się nie uczą i nie pracują. Warto też monitorować finanse dziecka, bo uzależnione zaczyna kombinować. Albo ciągle prosi o pieniądze np. na książkę, albo z domu znikają przedmioty. Po marihuanie przekrwione są białka oczu, pojawia się nadmierna senność, po amfetaminie (niestety, bardzo popularnej wśród młodzieży) jest nadmierne pobudzenie, brak łaknienia. Niestety, często spotykamy się jeszcze z jednym problemem. Rodzic nie chce widzieć tego, że z dzieckiem dzieje się coś złego. Nawet jak ma jakieś podejrzenie, to bardzo często je kwestionuje wobec samego siebie: „przecież to niemożliwe, że moje dziecko…”. Odpychanie sprawy jest błędem, trzeba działać natychmiast!


Nikt nie poradzi sobie sam

Według terapeuty – rodzina nie jest w stanie sama poradzić sobie z problemem uzależnienia dziecka. Szukając pomocy trzeba wyjść na zewnątrz. – Po pierwsze należy powiadomić pedagoga szkolnego, który skieruje do punktu konsultacyjnego, a tam terapeuta, w zależności od głębokości uzależnienia, zadecyduje o dalszym leczeniu – informuje Piotr Pietrow. – Może leczenie w poradni uzależnień okaże się wystarczające, a być może trzeba będzie wysłać dziecko do ośrodka, gdzie leczenie trwa około roku. Wielu pacjentów przeszło przez moje ręce, na pewno ponad 1.000, i nie znam nikogo, kto by poradził sobie sam.


To pacjenci decydują, czy chcą umrzeć

Kiedyś uzależnienie kojarzyło się z patologią i wstydem. Dziś już wiadomo, że jest to ciężka, postępująca choroba, która prowadzi do śmierci. – Optymistyczne w tym wszystkim jest to, że to pacjent decyduje, czy chce na nią umrzeć – komentuje terapeuta. – Pacjenci z innymi chorobami marzyliby o tym, że mogą zadecydować o swoim wyzdrowieniu i ocaleniu. Nasi pacjenci swój los mają w swoich rękach.


Śledź nas na