Brak regularnego uczestnictwa w spotkaniach i nabożeństwach! To powód niedopuszczenia 12 uczniów jednej z klas ósmych Szkoły Podstawowej w Ślesinie do bierzmowania. – Ksiądz uznał, że źle wychowaliśmy swoje dzieci, bo w czasach pandemii nie posyłaliśmy ich do kościoła! A co z obostrzeniami? – pytają rodzice dzieci, którzy nie otrzymali zgody od proboszcza.
Problem dotyczy parafii pw. Św. Mikołaja Biskupa i Dobrego Pasterza w Ślesinie. To właśnie tam na 21 uczniów jednej z klas ósmych, aż 12 nie ma co liczyć na majowe bierzmowanie. – Tak naprawdę nasze dzieci dowiedziały się o tym dopiero dwa tygodnie temu, podczas jednej z katechez – mówi mama uczennicy. – Ksiądz poinformował, że powodem niedopuszczenia do sakramentu jest pusta książeczka do bierzmowania lub zbyt mało podpisów.
Rodzice uczniów, którzy przynieśli do domu złe wieści, postanowili działać. Niestety, wszystkie próby spotkania z księdzem kończyły się tak samo. – To może nie były awantury, ale usłyszeliśmy wiele przykrych słów – mówią. – A najgorsze w tym wszystkim było to, że ksiądz zupełnie nie przyjmował naszych argumentów, wśród których najważniejszym była obawa przed pandemią. Nasze dzieci, do momentu wprowadzenia obowiązku zdalnej nauki uczęszczały na nabożeństwa i spotkania. Brały udział we wszystkich obrzędach kalendarza liturgicznego. Później, owszem - w obawie przed zakażaniem - nie przychodziły do kościoła regularnie. Jesteśmy w większości rodzinami praktykującymi, więc to nie wynikało z niczego innego, tylko z troski o naszych starszych, schorowanych najbliższych. Są po udarach, nowotworach. Nie chcieliśmy, żeby ktoś zmarł. Wiadomo przecież, że młody człowiek często przechodzi COVID-19 bezobjawowo.
Ostatecznie rodzice rozpoczęli poszukiwania innej parafii, która przygotowałaby ich dzieci do bierzmowania on-line. – Bez „systematycznych i zaangażowanych” spotkań, które wyznaczone zostały w ślesińskiej parafii od 10 kwietnia – mówią. – Tu, zgodnie z harmonogramem dzieci oraz rodzice muszą przychodzić w każdą sobotę, w niedzielę po Eucharystii, a potem całymi klasami trzeba się będzie pojawić na egzaminach. Na szczęście nam udało się dotrzeć do proboszcza w innej parafii, który ze zrozumieniem podszedł do sprawy i chce przyjąć nasze dzieci.
Choć sprawa wydawała się rozwiązana, pojawił się kolejny problem. – Gdy zwróciliśmy się do naszego proboszcza o wyrażenie zgody na przyjęcie sakramentu bierzmowania poza parafią, ten stwierdził, że niczego takiego nie podpisze, chyba, że inny proboszcz oświadczy, że bierze na siebie obowiązek przygotowania naszych dzieci – mówią rodzice. – Mamy nadzieję, że się zgodzi. Wtedy włożymy list w kopertę i wyślemy ją naszemu proboszczowi pocztą. Nie chcemy się już z nim spotykać.
Próbowaliśmy porozmawiać z proboszczem ze Ślesina i poprosić go żeby odniósł się do wszystkich zarzutów rodziców. Niestety, ten stanowczo odmówił nam komentarza, pytając kim jesteśmy, że wtrącamy się w sprawy parafii.
W tej sytuacji nie pozostało nam nic innego jak poprosić o zajęcie stanowiska zwierzchników proboszcza ze Ślesina. Niestety, choć czekaliśmy kilka dni, odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Nie powiodły się także wielokrotne próby nawiązania kontaktu telefonicznego z rzecznikiem kurii.
na