Ponad sto osób, mieszkańców Konina, znajomych oraz najbliższych 21-letniego mężczyzny, spotkało się dzisiaj w miejscu, w którym zginął od strzału oddanego przez policjanta. Przynieśli znicze, kwiaty. Były łzy, padło wiele gorzkich słów. - Liczę na to, że policjant, który oddał ten strzał zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej - mówiła 18-letnia Aleksandra.
Zdecydowaną większość zgromadzonych stanowili młodzi ludzie. Niektórzy przynieśli zdjęcia zmarłego Adama. - Jaką mamy policję, która strzela w terenie zabudowanym, przy przedszkolu? - pytała Aleksandra. - Możliwe, że on miał coś przy sobie, my tego nie wiemy, ale policjant oddał strzał, zanim wiedział, że on ma coś przy sobie.
- Znam tę rodzinę od prawie 30 lat - mówiła Ewa. - To wspaniali ludzie. Ojciec samotnie wychowywał syna. On w piaskownicy bawił się razem z moim synem. Żal mi ich. Policjant nie powinien w głowę strzelać, jeśli już to w nogi. On sobie próbował życie ułożyć, miał dziewczynę, zaręczył się. A że miał nożyczki? Dopiero jak został zastrzelony, to go przeszukali.
To prawdopodobnie nie jest ostatnie spotkanie przy Wyszyńskiego.