Prokuratura Okręgowa w Koninie odmówiła wszczęcia postępowania dotyczącego radnego sejmiku wielkopolskiego Roberta Popkowskiego, który życzył koledze (radnemu Konina Jackowi Kubiakowi) wytępienia „czerwonej i tęczowej ZARAZY”. – To jest upolityczniona prokuratura, która chroni partyjnych kolegów Zbigniewa Ziobry. Nie ma i nie będzie na to mojej zgody – mówi posłanka Paulina Hennig-Kloska, która miesiąc temu z posłem Tomaszem Nowakiem złożyła zawiadomienie do konińskiej prokuratury dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa przez Roberta Popkowskiego (jest też szefem wielkopolskich struktur Solidarnej Polski).
– Na to mojej zgody nie ma i nie będzie, bo to życzenia rodem z faszystowskich Niemiec. Odpowiedź z prokuratury nie jest zadawalająca – mówi w filmiku opublikowanym w mediach społecznościowych posłanka Nowoczesnej. To odpowiedź na pismo z Prokuratury Okręgowej w Koninie o odmowie wszczęcia dochodzenia w sprawie życzeń Roberta Popkowskiego wobec stwierdzenia, iż nie zawiera znamion czynu zabronionego. – To jest czysty dowód na to, że prokuratura pod wodzą Zbigniewa Ziobry daje ciche przyzwolenie na łamanie prawa, na sianie nienawiści wobec osób ze względu na ich poglądy polityczne, przynależność do grupy społecznej czy orientację seksualną – mówi Paulina Hennig-Kloska. – To jest upolityczniona prokuratura, która chroni partyjnych kolegów Zbigniewa Ziobry. Nie ma i nie będzie na to mojej zgody.
Posłanka zapowiada złożenie w ciągu 7 dni zażalenia do sądu na decyzję prokuratury. – W mojej ocenie nie powinna odrzucać naszego zawiadomienia bez zapoznania się bliżej ze sprawą, bez przesłuchania jakichkolwiek świadków, bez zapoznania się z argumentacją strony zgłaszającej – mówi Paulina Hennig-Kloska. I dodaje, że funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego trzeba koniecznie rozdzielić. – Prokuratura musi być odpolityczniona – stwierdza.
Aleksandra Marańda, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koninie wyjaśnia, że prokurator podjął decyzję o odmowie wszczęcia dochodzenia po przeprowadzeniu postępowania sprawdzającego. Uznał, że brak jest znamion czynu zabronionego. – Prokurator uznał, że żadnych gróźb karanych tutaj nie było – wyjaśnia Aleksandra Marańda. Prokurator uznał też, że nie było nawoływania do faszyzmu. – To były życzenia składane przez jedną osobę drugiej osobie i nie miały one charakteru publicznego nawoływania. Uzasadnienie jest obszerne – dodaje rzecznik.