Do udziału w spotkaniu w ubiegłym tygodniu zaprosił mieszkańców Dariusz Cebulski, radny gminy Krzymów. – Mamy kłopoty z działalnością miejscowej firmy. Wysłaliśmy pismo do spółki Eneris, obecnego właściciela firmy Bioproten i urzędu gminy. Gmina podjęła kontrolę, która wykazała nieprawidłowości, o których zostały poinformowane inne instytucje – mówił rozpoczynając spotkanie.
Mieszkańcy nie szczędzili mocnych słów opisujących ich sytuację. – Nie da się tak dalej żyć! Nie możemy otwierać okien, na dworze nie da się wysuszyć prania. Smród wciska się do naszych domów i nie mamy gdzie przed nim uciec. Zawsze śmierdziało, ale teraz ten odór się nasilił. Śmierdzi codziennie, w każdej godzinie dnia i nocy – mówili mieszkańcy, którzy przyszli na spotkanie z przedstawicielami firmy Eneris – Ludzie nie chcą kupować od nas ziemi, nie chcą wypoczywać w naszych gospodarstwach. Komfort naszego życia jest bliski zeru. Wyobrażają sobie panowie żyć z tym latem? Przenieście sobie ten zakład do Warszawy.
Z mieszkańcami spotkali się wiceprezes firmy Tomasz Tomaszewski i rzecznik prasowy Janusz Kamiński. Uczestnicy spotkania chcieli dowiedzieć się od nich, czy wiadomo co tak śmierdzi? Czy to problem chwilowy, czy związany z przeładunkiem, brudnymi pojemnikami czy też awarią technologiczną, czy tym, że firma nie może nadążyć z przetwarzaniem odpadów? – Mnie doszły słuchy, że na zewnątrz na placu jest blisko 500 ton tego, co śmierdzi. Jest to przykryte plandeką – mówił jeden z mieszkańców. – Jesteśmy nowym właścicielem spółki Bioproten od 3 miesięcy. W tej chwili jesteśmy na etapie przejmowania spółki i wdrażania pewnych zmian. Rzeczywiście jest tak, że w ostatnich 2-3 miesiącach doszło na terenie Bioprotenu do kilku awarii, które skutkowały tym, że trochę spadła moc produkcyjna zakładu. W związku z tym odpady, które powinny być normalnie przetworzone czasowo, niestety, musiały trochę zalegać. Zwiększamy moce przerobowe. Staramy się na bieżąco to przetwarzać. Jeśli natomiast mamy zaległości, one nie zostaną zniwelowane z dnia na dzień. Robimy w tej chwili co w naszej mocy. Wiem, to nie wystarcza, bo państwo skargi piszą. Mam nadzieję, że te awarie są za nami. Były rzeczywiście kontrole i zakładam, że w najbliższym czasie jeszcze kilka będzie. Ze strony Enerisu mogę powiedzieć, że wdrożyliśmy wewnętrzne procedury, które mają sprawić, że taka sytuacja się nie powtórzy. Zamówiliśmy też specjalne bariery antyodorowe, które jutro (piątek, 5 lipca – przyp. red.) powinny się pojawić. Postaramy się pokazać w social mediach, jak taka bariera działa i będziemy prosili o informację zwrotną czy zadziała – mówił Janusz Kamiński, rzecznik prasowy Enerisu. Jak zapewniał, działanie kurtyny powinno być szybkie i skuteczne. Jeżeli będzie w znaczący sposób odczuwalna zmiana, to rozwiązanie zostanie wdrożone na stałe.
Nieprzetworzona żywność, która w wysokich temperaturach psuje się szybciej, przyciąga gryzonie, owady i ptactwo. – Tam się pasie z 200 bocianów. One potem przylatują do nas, a my mamy bydło opasowe. Bociany zostawiają kupy na naszych łąkach. Co z ekologią? Co jest w kontenerach, które stoją na terenie zakładu? Na własne oczy widziałem tam pierze i flaki? Czy byliście przy lasku w stronę Brzezińskich Holendrów? Czy zapoznaliście się z terenem wokół firmy Bioproten? Czy widzieliście te doły z breją z krwią? Kiedy zlikwidujecie ten rów z krwią za waszym zakładem? To tak śmierdzi. Mieszkam w Brzezińskich Holendrach i śmierdzi od kilku lat. Od 2007 roku. Jak są upały, to nawet nie mogę okna otworzyć. Teraz to już w ogóle strasznie śmierdzi. Może trzeba tyle przyjmować towaru, by być w stanie go przerobić. Nie interesują was nasze sprawy tylko zarobek firmy. Jesteście pazerni i pokazujecie tym wszystkim ludziom, gdzie ich macie. Gdyby było inaczej nie byłoby nas tutaj. Czy nie jest skażona woda, gleba, powietrze? Przyjeżdża klient, który chce kupić działkę, ogląda ją i pyta, co tutaj tak śmierdzi? To bije po naszych kieszeniach – mówili mieszkańcy. – Zwierzęta i ptaki roznoszą te odpady. Obornik to jest miód dla nosa. A wasz smród gryzie. Kratką wentylacyjną do domu wlatuje.
Rzecznik zaproponował założenie e-maila specjalnie dla potrzeb mieszkańców, by zgłaszali, gdzie śmierdzi, kiedy śmierdzi, jak śmierdzi (zglaszam@eneris.pl). – Powstała awaria, bijemy się piersi, przepraszamy za tę sytuację. Mieszkam 1,5 kilometra w linii prostej od zakładu i faktycznie ostatnie 3-4 weekendy śmierdziało. Miałem też sygnały od pracowników, że śmierdzi. Ale nie zgodzę się, że śmierdzi cały czas – mówił wiceprezes Tomasz Tomaszewski. Mieszkańcy pytali, co oprócz bariery odorowej i założenia skrzynki e-mail zostanie zrobione w tej sprawie? – Robimy kurtynę zapachową, zwiększamy moce przerobowe, wywozimy towar. Zwiększyła się skala ilości odpadów i to nie ma związku z przejęciem przez Eneris. Była awaria. Do niedzieli się z tym uporamy, wywieziemy i to czynimy. Jeździmy 24 godziny. Towar powinien być cały czas w hali rozładowywany i tam dzielony na poszczególne frakcje. Nikt nie robi tego celowo, nikt nie robi nic na złość – wyjaśniał wiceprezes Tomaszewski. I dodał, że zakład będzie dodatkowo zadaszony. – Jest też pytanie do urzędu gminy, jak szybko wyda decyzję budowlaną. Nie zbuduję tego jednego dnia, bo na decyzje też się czeka. Chcemy to wszystko zadaszyć, żeby pozbawić ptactwo dostępu do jedzenia, żeby nie przylatywały. Eneris wziął się za to mocno, ale prosimy też o chwilę cierpliwości, bo na to potrzeba czasu. Proszę zapytać gminy, ile się czeka za decyzją. Chcemy też poprawić komfort życia i pracy naszych pracowników. Dokumenty są poskładane. Czekamy. 500 ludzi u nas pracuje i muszą się z tym problemem mierzyć. Jesteśmy firmą od 35 lat, chcemy dalej pracować w tym środowisku. Czy smród mi w pracy przeszkadza? Też mi przeszkadza. Trzy razy inne rzeczy zakładam w ciągu dnia i piorę. Do wtorku mam czas na uporządkowanie zakładu.
Na spotkaniu była także Sylwia Kaczmarczyk, sekretarz gminy. – Pan powiedział mieszkańcom, że mają zapytać gminy, kiedy zostanie wydana decyzja. A ja chciałabym pana zapytać, kiedy państwo złożycie wnioski? – mówiła. Zaapelowała do uczestników o aktywność. – Jeśli będzie procedowany wniosek dotyczący decyzji środowiskowej i będzie udział społeczeństwa, to proszę, żebyście w tym uczestniczyli. Już raz był realizowany wniosek firmy Bioproten i nikt się nie zainteresował. Wszystkie informacje są na tablicach ogłoszeń i w BIP-ie. Przygotowujemy obwieszczenie zgodnie z ustawą. Macie radnych, macie sołtysów, oni o tym wiedzą. Nikt nie kwestionuje tego, że takie zakłady też są potrzebne, bo marnuje się bardzo dużo żywności. Gmina musi ten wniosek rozpatrzyć – stwierdziła. – Jeśli nie zostały jeszcze złożone wnioski, to przepraszam, ale idziemy w tym kierunku, by to zadaszyć – mówił wiceprezes.
Zebrani chcieli wiedzieć, kiedy konkretnie przestanie śmierdzieć? – Za dwa tygodnie od tej daty, jeśli nadal nic się nie poprawi, proponuję wystąpienie z pozwem zbiorowym przeciwko firmie za brak komfortu, straty moralne, finansowe i zdrowotne – proponował jeden z mieszkańców. Obie strony mówiły się na kolejne spotkanie za dwa tygodnie.