Jest inwestor, który na terenie gminy Kleczew chce umiejscowić obiekt zajmujący się termicznym przekształcaniem odpadów. – Jest to proces, który polega na trochę innych założeniach niż standardowe spalanie, które jest na przykład w Koninie, ponieważ u nas odbywa się to przez początkowe zgazowanie odpadów – mówili podczas dzisiejszej sesji Rady Miejskiej w Kleczewie przedstawiciele inwestora. – Moje pełne poparcie dla tej inicjatywy – stwierdził Mariusz Musiałowski, burmistrz Kleczewa.
Podczas sesji inwestorzy wyjaśniali, że wybrali kilka lokalizacji, więc nie tylko z gminą Kleczew obecnie są prowadzone rozmowy. – Natomiast w przypadku państwa gminy uzyskaliśmy pozytywne opinie jeśli chodzi o przychylność dla inwestorów – mówili przedstawiciele inwestora. Wskazywali też na dobrą lokalizację, bo firma miałaby mieścić się bezpośrednio przy wysypisku. Konkretnie to teren, gdzie znajduje się Green Energia. – Gdzie możemy mieć dostarczany od państwa produkt, który przetwarzamy. Jest to dla nas korzystne. Dodatkowo gmina jest na etapie przełomowym, czyli państwo oczekujecie od inwestorów stworzenia nowych miejsc pracy, najlepiej wysokopłatnych. My jesteśmy podmiotem, który zamierza sowicie wynagradzać swoich pracowników, bo rozumiemy, że o nich jest ciężko – mówili. – Oprócz tego jesteście państwo blisko większej aglomeracji, więc pozwala nam to dostarczać produkty końcowe naszego procesu.
Radni mieli więc obawy, czy umiejscowienie takiej inwestycji wiązać się będzie ze zwożeniem na teren gminy odpadów, bo na przykład te ze składowiska nie wystarczą. – Transport odpadów jest drogi, więc nie opłaca się tego za bardzo robić. Raczej obiekty tego typu są centrami, które wykorzystują surowiec zlokalizowany lokalnie – mówili inwestorzy. – Naszym celem jest to, żeby wszystko co wjedzie do tych obiektów z nich wyjechało. Nie chcemy, żeby odpady były składowane. Nie jest naszym celem zrobienie składowiska, bo to już państwo macie. Śmieci są czymś, co może być problemem, ale może być szansą, którą my jesteśmy w stanie wykorzystać.
– Odpowiadając wprost, nie zamierzamy ściągać śmieci, bo ten strumień, który macie nam wystarczy. Jeżeli mielibyśmy coś dobierać to folie, z których będziemy robić twarde woski, natomiast śmieci wystarczy – dodał drugi przedstawiciel inwestora. Firma chce rocznie przerabiać łącznie 48 tysięcy ton odpadów. Radni pytali, czy w związku z tą inwestycją może przestać istnieć Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej? – Nie, on musi istnieć, bo my tylko bierzemy od niego część produktu, który wytwarza, czyli to co idzie na wysypisko. Ono się nie będzie powiększało, a co za tym idzie, nie będzie dodatkowego smrodu i dodatkowych uciążliwości – dodał przedstawiciel inwestora. Po tych słowach padło więc pytanie, czy to oznacza, że w Kleczewie powstanie spalarnia? – Spalarnia i zgazowanie strumieniowe to są dwie różne rzeczy. W spalarni, jaka jest w sąsiednim mieście, odpad wrzucany jest na ruszta i tam „Panie Boże takim mnie stworzyłeś, takim mnie masz”. To się pali jak się pali, nie dopala się wszystko. Powstają żużle, natomiast w naszym procesie najpierw zgazowujemy wszystko – mówił przedstawiciel firmy przyznając, że taka instalacja, która mogłaby być w Kleczewie powstaje pod Bełchatowem. Inwestorzy podkreślali, że wygrali oni też przetarg i 28 wysp na Malediwach będzie tą ich technologią utylizowało tam odpady.
Jak mówił burmistrz Mariusz Musiałowski, pojawienie się nowego inwestora w Kleczewie nie wiązałoby się absolutnie z likwidacją Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. – Nie pozwolę na to. To jest budowana przez wiele lat przez nasz samorząd spółka. Widzę tylko i wyłącznie możliwość jej rozwoju – mówił burmistrz.
Dyskusja w sprawie tej inwestycji z pewnością jeszcze będzie prowadzona. Ta dzisiejsza podczas sesji była jednym z pierwszych kroków. Na pewno też potrzebna jest kampania informacyjna wśród mieszkańców, co do czego wszyscy byli zgodni. – Mieszkańcy muszą wiedzieć, co się będzie działo, natomiast byłbym daleki od takiego demonizowania, że ojeju, bo zaraz ciężarówka ze śmieciami do gminy Kleczew wjedzie. Patrzmy na to jak na biznes. Odchodzi kopalnia, jesteśmy gminą przemysłową – mówił Mariusz Musiałowski. – Ja w tym momencie zazdroszczę prezydentowi Korytkowskiemu spalarni, którą u siebie posiada. Gdyby Zakład Gospodarki Komunalnej miał takie pieniądze, to pewnie stawialibyśmy coś takiego samodzielnie, bo w tym jest biznes. Nie jest żadną tajemnicą, że gmina Kleczew kilka tygodni odebrała dywidendę w zatrważającej kwocie, bo jak wiedziecie przystąpiliśmy do spalarni jako członek. Zastanawiam się na co te pieniądze przeznaczyć, bo to całe 300 złotych. Natomiast prezydent Korytkowski – 3 miliony złotych dywidendy. Bardzo chętnie posiadałbym taką spółkę w swoich zasobach, niestety, nie stać nas na to, dlatego musimy znaleźć inny sposób. Jest nim pozyskiwanie inwestorów, którzy mają kapitał i chcą u nas zainwestować. To jest moja koncepcja na rozwój, bo nie można wszystkiego budować samodzielnie, dlatego moje pełne poparcie dla tej inicjatywy.