Do momentami pełnej emocji dyskusji doszło podczas wspólnego posiedzenia Komisji Finansów i Infrastruktury dotyczącej budowy linii kolejowej Konin-Turek. Część radnych popiera tę inwestycję, część uważa natomiast, że nie jest ona strategiczną z punktu widzenia Konina. Ten drugi pogląd prezentował również prezydent Piotr Korytkowski i jego zastępca Paweł Adamów. W pewnym momencie dyskusja zeszła także na inne ważne dla naszego regionu przedsięwzięcie. – Skończcie państwo jedyną inwestycję, którą robicie, czyli dworzec, a potem zabierzcie się za linię Turek-Konin – powiedział wiceprezydent Paweł Adamów.
Budowa linii kolejowej Konin-Turek to jedno z zdań, które przeszło do drugiego etapu rządowego programu Kolej Plus. Wniosek złożył samorząd województwa wielkopolskiego, który szuka teraz wsparcia finansowego w gminach, przez które linia miałaby przebiegać. Czyli także w Koninie. – To jest decyzja strategiczna, która może powodować wieloletnie skutki dla naszego budżetu – mówił Paweł Adamów. Przyznając, że naszego samorządu nie stać na współfinansowanie przygotowania dokumentacji i tym bardziej już samej inwestycji. Jak stwierdził Piotr Korytkowski, powstałby „ślepy tor”, którym przewożeni byliby tylko pasażerowie. Nie wiadomo nawet ilu ich by było. A mowa jest o przedsięwzięciu szacowanym na około 600 milionów złotych, choć wymienia się nawet miliard złotych lub więcej.
Radni Zjednoczonej Prawicy są za taką inwestycją. – To może być ciekawy pomysł – mówił Marek Waszkowiak. Jego klubowy kolega Jakub Eltman był zdania, żeby przekazać z budżetu Konina pieniądze (mowa była o około 50 tysiącach złotych) na wykonanie wstępnego studium planistyczno-prognostycznego. Radny Eltman wskazywał, że taka inwestycja to ważna sprawa w kontekście Sprawiedliwej Transformacji. Pociągami z Turku mogliby też do konińskich szkół i uczelni przyjeżdżać młodzi ludzie. – Dziwię się temu negatywnemu podejściu pana prezydenta – mówił Jakub Eltman. Dla Marka Cieślaka, szefa komisji finansów, budowa linii kolejowej Konin-Turek to pomysł typowo polityczny. – On nie ma żadnych szans powodzenia – mówił, dodając, że nie jest więc wart przekazania ani jednej złotówki.
Sprawa budowy linii kolejowej między Koninem a Turkiem w pewnym momencie „zeszła” na budowę dworca kolejowego w Koninie. Piotr Korytkowski przypomniał, że od dwóch lat ten obiekt już powinien stać w naszym mieście. I w kontekście PKP prezydent użył określenia „obiecał pan kożuch, lecz ciepłe były tylko jego słowa”. Wspomniał też o konferencji zorganizowanej swego czasu przy dworcu, gdzie zapowiadano rozpoczęcie tej inwestycji. Wywołany do odpowiedzi poczuł się radny Jacek Kubiak, który obok ówczesnego wiceministra aktywów państwowych Janusza Kowalskiego, uczestniczył w takim spotkaniu. Jak stwierdził, przygotowane przez poprzedników umowy kompletnie nic nie dawały PKP ani polskiemu rządowi. – Dlatego tak się dzieje. Cały mechanizm, który miał tu zadziałać w Koninie dla kolesi będzie pokazany – stwierdził radny Kubiak.
– Panie radny Kubiak, nie mówi pan prawdy – odpowiedział Piotr Korytkowski.
– Aż mi się krew gotuje – zareagował na słowa Jacka Kubiaka wiceprezydent Adamów. – Jedyną instytucją, która blokuje budowę dworca jest właśnie instytucja rządowa, czyli PKP – powiedział. Dodając, że budowa ma potrwać 18 miesięcy, a PKP jedną uchwałę w tej sprawie podejmuje 24 miesiące. – Czyli dłużej w PKP trwa podjęcie jednej uchwały niż inwestycja ma być realizowana. Pół roku temu pan radny Kubiak przyjechał z panem ministrem Kowalskim i zarzekali się, że temat zostanie załatwiony. I się nic nie wydarzyło. Dalej uchwała jest w zarządzie, czeka na zatwierdzenie rady nadzorczej – dodał wiceprezydent Adamów. – Skończcie państwo jedyną inwestycję, którą robicie, czyli dworzec, a potem zabierzcie się za linię Turek-Konin.
Ostatecznie radni w sprawie stanowiska dotyczącego budowy linii kolejowej zagłosowali: 6 przeciw, 3 za i 2 się wstrzymało.