W Kleczewie pachniało sensacją. Ekstraklasowemu Zagłębiu Lubin potrzebna była dogrywka, aby pokonać znacznie niżej notowanego rywala jakim był miejscowy Sokół. Podopieczni Łukasza Cichosa przegrali u siebie 2:3 i pożegnali się z Pucharem Polski.
Gra na szczeblu centralnym Pucharu Polski to marzenie wielu piłkarzy z niższych klas rozgrywkowych. Gracze III-ligowego Sokoła Kleczew mogli je spełnić. W czerwcu udało im się pokonać w finale 2:0 Unię Swarzędz, sięgając tym samym po Puchar Wielkopolski. Zwycięstwo w tych rozgrywkach premiowane było awansem na centralny szczebel Pucharu Polski. Szkoleniowiec biało-zielonych po finałowym starciu mówił, że chcieliby trafić na rywala z Ekstraklasy, bo to zawsze jest wielkie święto dla piłkarzy i kibiców klubu z niższej ligi. Tak też się stało. Sokół Kleczew w I rundzie Fortuna Pucharu Polski trafił na KGHM Zagłębie Lubin.
I z całą pewnością można powiedzieć, że było to piłkarskie święto w kilkutysięcznym mieście oddalonym o ponad 20 kilometrów od Konina. Kibice Sokoła Kleczew dopisali. Wypełnili trybuny po brzegi. Piłkarze również nie zawiedli. Teoretycznie zdecydowanym faworytem był zespół z Dolnego Śląska. Zagłębie Lubin prowadzone przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski – Waldemara Fornalika zajmuje obecnie górną pozycję w tabeli Ekstraklasy. Jak zawsze jednak wszystko zweryfikowało boisko.
Gospodarze zaczęli bardzo dobrze. Nie cofnęli się do obrony tylko od początku starali się atakować rywala. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 7. minucie biało-zieloni wyszli na prowadzenie. Autorem bramki był Hubert Kaptur. Zagłębie zdołało szybko wyrównać. Gola dla gości zdobył Gruzin, Tornike Gaprindaszwili. Jeszcze w pierwszej połowie piłkarze z Dolnego Śląska wyszli na prowadzenie za sprawą Marka Mroza. Do przerwy było 2:1 dla Zagłębia Lubin.
Kleczewianie nie złożyli jednak broni. Znacząco nie odstawali od swoich rywali. Sytuacje bramkowe stwarzały sobie obie ekipy. W drugiej połowie strzelili tylko gospodarze. W 67. minucie zza pola karnego uderzył Mateusz Wzięch, który dał remis. W końcówce gracze Sokoła Kleczew zaczęli opadać z sił. Zagłębie stwarzało sobie coraz groźniejsze sytuacje. Solidnie między słupkami bronił jednak Sebastian Lorek. Regulaminowe 90 minut nie przyniosły rozstrzygnięcia i potrzebna była dogrywka.
Należała ona już do gości. W 101. minucie Juan Muñoz zdobył decydujące trafienie. Mecz zakończył się porażką Sokoła 2:3. Tym samym podopieczni Łukasza Cichosa kończą swoją przygodę w Pucharze Polski. Choć nie była ona długa, to i tak należą się duże brawa dla graczy z Kleczewa, że potrafili postawić się takiemu rywalowi i momentami grać jak równy z równym.
- Będziemy na pewno trzymać teraz za Zagłębie kciuki w pucharze. Zawsze tak jest, jak się z kimś odpadnie to się potem za niego trzyma kciuki, aby awansował jak najdalej. Jestem dumny z postawy swoich zawodników. Zagrali naprawdę dobry mecz. Grali odważnie. Mieliśmy prawo marzyć o tym żeby pokonać Zagłębie. Dziękuję także kibicom. Dawno nie mieliśmy takiego dopingu. To nam na pewno pomogło – skomentował po spotkaniu Łukasz Cichos, szkoleniowiec Sokoła Kleczew.
- Przede wszystkim chciałbym pogratulować trenerowi Sokoła bardzo dobrego meczu i ambitnej postawy. Nie było łatwo dziś awansować. Potwierdza się maksyma, że puchary rządzą się swoimi prawami. Szkoda, że nie udało nam się podwyższyć prowadzenia, ale cóż. Sokół wyrównał i jesteśmy zadowoleni, że nie doprowadziliśmy do rzutów karnych. Ten mecz przechodzi już do historii. Najważniejszy był awans. Dążyliśmy do zwycięstwa, ale zbyt łatwo traciliśmy bramki. Raz jeszcze gratuluję rywalom dzisiejszej postawy – powiedział Waldemar Fornalik, trener Zagłębia Lubin.