Na zatorzańskich hałdach, a nie przy wysypisku śmieci, Miłosława Stępień spotkała się dziś z dziennikarzami. Reprezentantka Zielonych, kandydująca z listy Koalicji Obywatelskiej, chce w sejmie zająć się tematami ekologii, w tym i nielegalnymi wysypiskami odpadów. Mamy takie w okolicy – w Marantowie czy Kazimierzu Biskupim.
– Oceniono ostatnio, że w Polsce mamy około 80 tysięcy nielegalnych wysypisk. Niestety póki co, nie ma żadnych rozwiązań w tym zakresie, albo są one niewystarczające. Jako osoba, która próbuje jakoś zareagować na te problemy widzę, że normalny obywatel nie ma możliwości czegokolwiek zrobić w tym zakresie – twierdzi, przypominając, że nielegalne wysypiska to nie tylko „śmierdzący” problem. Składowane są tam bowiem trujące substancje, bardzo szkodliwe dla zdrowia ludzi, które przedostają się do gleby, wody gruntowej, głębinowej, a kiedy są podpalane, także do powietrza, zwiększając problem smogu w Polsce. – Brakuje skutecznych regulacji w tym zakresie, a powinny istnieć odpowiednie organy państwowe, urzędy, w których wystarczy zgłosić problem, a sprawa jest dalej toczona. Tak to niestety nie wygląda – mówi Miłosława Stępień. Jej zdaniem niezbędne są zmiany w przepisach - znaczące kary i grzywny dla właścicieli składowisk, a także ścisła współpraca pomiędzy prezydentami czy wójtami, Wojewódzkim Inspektorem Ochrony Środowiska, strażą pożarną i strażą graniczną, która pilnuje co wwożone jest do Polski, gdyż bardzo dużo odpadów, także niebezpiecznych, przyjeżdża do nas zza granicy. – Rozwija się u nas mafia śmieciowa, więc to poważny problem – dodaje Miłosława Stępień. Uważa także, że prowadzenie nielegalnego wysypiska powinno być przestępstwem, ściganym z urzędu. – Musimy zacząć wprowadzać zmiany na poziomie politycznym, aby obywatele nie zostali ze śmieciami sami – mówi.