Wiadukt na V osiedlu, łączący ulicę Wyzwolenia z Paderewskiego, powstaje w bólach. Najpierw na hałas i bałagan narzekali okoliczni mieszkańcy, później prace wstrzymano, gdyż przebieg miejskiego ciepłociągu kolidował z jedną z podpór mostu. W ubiegłym tygodniu Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydała jednak decyzję o braku potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko dla tej inwestycji. Czy jest szansa, że prace przebiegną zgodnie z harmonogramem?
Budowa drogi łączącej V osiedle z Zatorzem, zgodnie z harmonogramem, powinna zakończyć się w przyszłym roku. Ma kosztować prawie 20 milionów złotych, przy czym miasto płaci 13 milionów za infrastrukturę doprowadzającą do wiaduktu, samą budowlę nad torami finansuje i wykonuje PKP. W kwietniu tego roku prace jednak nagle stanęły. – Przebieg miejskiego ciepłociągu koliduje z jedną z podpór wiaduktu. Na mocy decyzji Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego nie możemy wykonywać żadnych prac dopóki miasto Konin, zgodnie z porozumieniem nie usunie kolidującego ciepłociągu. Czekamy na wykonanie tych prac. Jesteśmy w pełnej gotowości na kontynuację budowy wiaduktu. Prace musimy rozpocząć w tym roku – wyjaśniał wtedy Zbigniew Wolny z PKP PLK. Kolizję z ciepłociągiem miało usunąć miasto. Podczas kwietniowej sesji rady zdecydowano o przeznaczeniu na ten cel 650 tysięcy złotych. Jak zapewnia dziś zastępca prezydenta Sebastian Łukaszewski, przewidywany termin zakończenia robót, ustalony zresztą zgodnie z umową na październik tego roku, nie jest zagrożony. – Usunięcie kolizji z siecią ciepłowniczą należy do zadań miasta, które, jak wcześniej informowaliśmy, może być realizowane tylko w okresie poza sezonem grzewczym. Prace rozpoczęto w terminie, aktualnie kończymy pomiędzy garażami, gdzie trwa już odtworzenie nawierzchni – wyjaśnia zastępca prezydenta.
W minionym tygodniu pojawiło się też zawiadomienie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o braku potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko dla tej inwestycji. Jednocześnie w dokumencie czytamy o wymaganiach, jakie RDOŚ postawił miastu, choćby zbudowanie ekranów akustycznych czy zastosowanie nawierzchni o zwiększonej skuteczności redukcji hałasu. – Rozwiązania dotyczące lepszego zabezpieczenia mieszkańców przed hałasem były naszą propozycją, co miało zapewne wpływ na decyzję Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Nie zmieniają one kosztu inwestycji – zapewnia Sebastian Łukaszewski.