W mailu, który otrzymaliśmy, czytamy,
że w ZSGE w Koninie istnieje trudna sytuacja organizacyjna, a problem nie
dotyczy wyłącznie wymagań programowych, ale przede wszystkim sposobu układania
planu zajęć, który „znacząco wpływa na życie młodzieży”. W dalszej części autor
pisze, że mimo że w pierwszej klasie zajęcia są układane „stosunkowo normalnie”,
czyli zaczynają się o godzinie 8.00, to i tak uczniowie „zmuszeni są” do
uczęszczania do dwóch budynków w zależności od dnia. – Od drugiej klasy
sytuacja diametralnie się pogarsza. Lekcje zaczynają się dopiero około godziny
12.00 i kończą po 18.00. W praktyce oznacza to brak możliwości uczestniczenia w
zajęciach dodatkowych, rozwijania pasji czy aktywności fizycznej. Po powrocie
do domu, zjedzeniu obiadu i podstawowych obowiązkach, robi się niemal 20.00.
Trzecia klasa w większości przypadków wygląda identycznie, chyba że „uda się
trafić” na plan bardziej przypominający ten z pierwszej klasy – czytamy dalej.
Według informacji zawartej w
mailu, w czwartej klasie „sytuacja nie ulega poprawie”, a uczniowie, którzy
powinni przygotowywać się do egzaminów, „muszą dostosowywać się do niejasnych
decyzji kadry”. Jeśli chodzi o klasę piątą, „zdarza się, że w poniedziałek
zajęcia trwają od 12.00 do 18.00, a następnego dnia uczniowie muszą stawić się
w szkole już na 8.00. Taki tryb pracy kompletnie rozregulowuje rytm dnia i
wpływa negatywnie na koncentrację oraz efektywność nauki” – pisze autor maila.
– „Z perspektywy uczniów wyraźnie widać, że priorytetem szkoły jest stworzenie
komfortowych warunków dla pierwszoklasistów. Jednak im starszy rocznik, tym
mniej równowagi i logiki w planowaniu. W konsekwencji uczniowie wchodzący w
kluczowy etap edukacji zmagają się nie tylko z wymagającym materiałem, ale
również z chaosem organizacyjnym, który odbiera im szansę na spokojne
przygotowanie do egzaminów i rozwój osobisty”.
Wiadomym jest, że ile osób, tyle opinii. Nie inaczej było w tym przypadku. Postanowiliśmy zapytać u źródła, czyli uczniów, jak wygląda to w praktyce. – Zajęcia co prawda mogłyby zaczynać się o godzinie 8.00, a nie 9.00 i wtedy kończylibyśmy lekcje wcześniej, ale ogólnie jestem zadowolony. Podobnie było w pierwszej klasie, tam też mieliśmy dobry plan – mówi Kuba, uczęszczający do drugiej klasy w ZSGE w Koninie. – Trzy dni w tygodniu mamy zajęcia w budynku przy ulicy Bydgoskiej, a dwa razy przy ulicy Wyszyńskiego. Mi to w żaden sposób nie przeszkadza – dodał uczeń.
Co na to władze placówki?
Jacek Papis, wicedyrektor
placówki odpowiedzialny za układanie planu, podkreślał, że w tym roku szkolnym
zwiększona została liczba otworzonych oddziałów, a co za tym idzie, jest więcej
uczniów. To jednak tylko jeden z wielu elementów, które trzeba brać pod uwagę
przy układaniu planu zajęć. – Mamy 52 oddziały w trzech typach szkół: liceum,
technikum i szkoła branżowa. Mamy oddziały mistrzostwa sportowego, gdzie trzeba
się porozumieć z klubami, uwzględniając treningi sportowców, mamy klasy
integracyjne i klasy, w których jest prowadzone kształcenie zawodowe. W jakiś
sposób musimy to wszystko pogodzić. Układając plan, musimy uwzględniać wiele
czynników, o których ktoś, kto tego nie robi, nie ma pojęcia. Nie możemy, w
przypadku przedmiotów zawodowych, organizować zajęć z druku 3D w dowolnej
klasie, ponieważ nie w każdej z nich jest odpowiedni sprzęt. Jak to wszystko
poskładamy, to wychodzi nam sudoku na najtrudniejszym poziomie – tłumaczył.
Dyrektorzy ZSGE, Karol
Niemczynowicz i Jacek Papis, wspominali, że obaj są absolwentami szkoły i za
ich czasów zajęcia kończyły się nie po 18.00, a po godzinie 20.00 – Ja wiem, że
wszyscy byśmy chcieli chodzić na 8.00 i kończyć o 12.00. W liceum jest trochę
łatwiej, bo tam godzin jest mniej, ale w technikum mamy dwa budynki oraz
współpracę z Centrum Kształcenia Zawodowego. Chcemy, żeby nasi uczniowie
zdawali dobrze egzaminy i robią to dobrze, dlatego, że na przykład podczas
części tych zajęć zapoznają się ze sprzętem, na którym przeprowadza się egzamin
– mówił Jacek Papis.
Karol Niemczynowicz zwrócił uwagę
na fakt, że w ostatniej sesji egzaminów zawodowych w technikum, które jest
najliczniejszą częścią Zespołu, zdawalność w dziesięciu kwalifikacjach
zawodowych wyniosła od 84 do 100 procent. – W wielu przypadkach, to o
kilkanaście punktów procentowych więcej niż zdawalność w kraju, czy w OKE
Poznań. Tak dobre wyniki nie mogą być skutkiem „chaosu organizacyjnego”, o
którym wspomina autor maila. Takie stwierdzenie jest dużym nadużyciem, godzącym
w dobre imię szkoły. My robimy swoje i to nam się bezwzględnie udaje. O naszych
sukcesach świadczą statystyki i wskaźniki obiektywne, a nie czyjeś wrażenia.
Przy okazji należy wspomnieć, że w
wyniku wspólnej pracy wszystkich podmiotów tworzących ZSGE właśnie w tych
najbardziej dociążonych programowo i czasowo klasach technikum udało się
uzyskać prestiżowy tytuł „Brązowej Szkoły” w 2023 roku, a rok później
Perspektywy przyznały nam tytuł „Srebrnej Szkoły”. Sięgając głębiej do historii
placówki, tylko raz w 2016 nasze technikum uzyskało tytuł „Brązowej Szkoły”. To
o czymś świadczy – mówił dyrektor ZSGE, który dodał, że witając
pierwszoklasistów od kilku lat na rozpoczęciu roku szkolnego, zwykł mawiać: – Nie
obiecuję, że będzie łatwo, ale mogę wam obiecać, że będzie warto.
Kwestia czy plan zajęć jest
„dobry”, to sprawa indywidualna, jak podkreślali dyrektorzy placówki. – Jeden
uczeń woli chodzić na 9.00, bo chce się wyspać, drugi na 8.00, bo woli
wcześniej być w domu. Podobnie jest z nauczycielami, oni też mają swoje prośby
wynikające z sytuacji zawodowych czy rodzinnych. Mamy również fachowców z
przemysłu dojeżdżających do nas, którzy mogą nauczać jedynie po pracy w
macierzystych zakładach, po godzinie 15.00. Ja takich ludzi cenię, ponieważ
prowadzą zajęcia tak, jak praktyk powinien, a takich nauczycieli mamy kilku.
Prowadzą oni najczęściej zajęcia w klasach programowo wyższych, które
przygotowują do egzaminu – tłumaczył Jacek Papis.
Jak podkreślali dyrektorzy, placówka zawsze działała na zasadzie zajęć dwuzmianowych. – Przychodząc do tej szkoły, my nikogo nie okłamujemy, że będzie chodził na ósmą. Zawsze jest mowa o dwóch zmianach i ten plan w niektórych momentach może zaczynać się po południu. To nie jest tak, jak pokazują media społecznościowe, że nauczyciel robi plan po złości, dając matematykę i dwie fizyki w jednym dniu. To tak nie działa. Staramy się i myślimy o każdym aspekcie, żeby ten plan był optymalny. Warto podkreślić, że plan zajęć może się zmieniać w ciągu semestru, a wpływ na to ma wiele czynników, jak chociażby nauczanie modułowe, podział na grupy, przyjęcia nowych uczniów do oddziałów klasowych czy rezygnacja uczniów z uczęszczania do naszej szkoły – wyjaśniał Jacek Papis.