W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Browar do 30.08.2025

Aktualności

Bezpieczeństwo ma (również) kobiecą twarz. Ratowniczki wodne strzegą plaży

2025-07-21 07:09:00
Anna Chadaj
Napisz do autora
Bezpieczeństwo ma (również) kobiecą twarz. Ratowniczki wodne strzegą plaży

Jeszcze nie tak dawno kobieta w roli ratownika wodnego była jeśli nie wyjątkiem, to raczej rzadkością! Dziś świetnie wyszkolone, z dumą zakładają charakterystyczne czerwone stroje i nie spuszczają z oczu (nie zawsze grzecznych) amatorów kąpieli! Już drugi sezon bezpieczeństwa na plaży w Ślesinie strzegą dwie ratowniczki konińskiego WOPR-u: 25-letnia Weronika Lewandowska i 19-letnia Michalina Walkowska.


Nie są tu przypadkiem

Na wieżę ratowniczą nie trafiły przypadkiem. Już od najmłodszych lat czuły się jak przysłowiowe „ryby w wodzie”. Kiedy nadszedł czas – z własnej inicjatywy przystąpiły do wymagających kursów ratownika wodnego. Z egzaminami, procedurami, testami wytrzymałości i pierwszą pomocą. – Pływam od dziecka – przyznaje Michalina Walkowska z Konina. – Najpierw w klubach, później indywidualnie. Skończyłam szkołę i chcę dalej iść w tym kierunku. Myślę o instruktorze i ratowniku medycznym.

Weronika Lewandowska pochodzi ze Ślesina, więc – chcąc nie chcąc – od urodzenia była „skazana” na jezioro! Dziś z sentymentem wspomina, jak to rodzice „rowerkiem” albo „spacerkiem” przyprowadzali ją na plażę. Chociaż swoją karierę zawodową związała z… wojskiem (jako ochotniczka działa też w straży pożarnej), to woda nadal pozostaje jej pasją! Latem bierze urlop, jednak zamiast beztrosko wylegiwać się na piasku, zakłada charakterystyczną czerwoną czapkę z daszkiem, podkoszulkę i spodenki! – Zawsze chciałam pomagać ludziom na wodzie! – tłumaczy.

Coś więcej niż uniform!

Strój dla ratowniczek to jednak coś więcej niż tylko rozpoznawalny „uniform”. To symbol odpowiedzialności, gotowości i zaufania. – W tej pracy nie ma miejsca na telefon, książkę, jakiekolwiek rozproszenie – podkreślają. – Nawet kiedy ktoś coś do mnie mówi, to ja patrzę na wodę. Kąpielisko jest priorytetem, jednak jeśli zauważymy, że coś niepokojącego dzieje poza nim, to również interweniujemy. Taki mamy obowiązek.

Z wodą nie ma żartów

Codzienność dziewczyn z WOPR-u to osiem godzin czujności „non stop” dziennie – od 10.00 do 18.00. Kiedy słońce praży, plaża w Ślesinie wypełnia się rodzinami z dziećmi, „kolonistami”, turystami z całej Polski. Pierwsza fala wakacyjnych upałów „przygnała” nad wodę tysiące osób. Niestety, nie wszyscy wypoczywający są grzeczni. Największym problemem jest oczywiście… alkohol. – Ludzie potrafią wypić piwo i wejść do jeziora. Na szczęście tu, w Ślesinie, mamy dość świadomych plażowiczów. Jak już ktoś wypił, to przeważnie nie wchodzi do wody. Ale jeśli próbuje, to rozmawiamy. Próbujemy przekonać, że z wodą nie ma żartów – mówią ratowniczki.

Kobieta? Czemu nie!

Jak plażowicze reagują na kobiety w roli ratownika? – Zaskakująco dobrze – odpowiadają Weronika i Michalina. – Oczywiście, są uśmieszki, ktoś rzuci „o… pani ratowniczka”, ale też często przychodzą i mówią, że czują się przy nas bezpiecznie. Wiedzą, że wiemy, co robimy! Nie miałyśmy dotychczas żadnych nieprzyjemnych sytuacji!

Ratowniczki dodają, że nie brakuje im niczego, żeby jak najlepiej pełnić tę wyjątkowo odpowiedzialną rolę. – Lubimy ludzi, mamy zapał, chęci, siłę i… kompetencje – wymieniają Weronika i Michalina. – Często trenujemy, nie tylko na plaży. Jeździmy na baseny, mamy zajęcia z pierwszej pomocy, nawet z psami ratowniczymi. Cały rok jesteśmy na treningu. W niczym nie „odstajemy” od mężczyzn-ratowników!

Plaża – pole bitwy

W wakacje na plaży w Ślesinie dzieje się… dużo! Nieco spokojniejsze są jedynie dni pochmurne, kiedy najpoważniejszym zadaniem dla ratowniczek jest przypilnowanie dzieci z kolonii. W upały, kiedy każde wolne miejsce na piasku staje się na wagę złota (sytuacji nie ułatwiają gęsto rozstawione – identycznie jak nad morzem – parawany), ratowniczki mają oczy dookoła głowy. Nagła utrata gruntu przez kąpiącego, dziesiątki powtarzających się pytań: „czy możemy za żółtą boję?”, zagubione na brzegu dzieci… – Ostatnio była sytuacja, kiedy przerażona matka przybiegła do nas i zgłosiła, że nie wie, gdzie jest jej córka. Zgodnie z procedurami ogłosiłyśmy alarm, wszystkim kazałyśmy wyjść z wody, jednak na szczęście obyło się bez tragedii. Dziecko było... na lodach! – opowiadają ratowniczki.

Jesteśmy potrzebne

W konińskim WOPR-ze pracuje kilka pań. My dotarliśmy do Michaliny i Weroniki. I nie mamy żadnych wątpliwości! To odpowiednie osoby na odpowiednim miejscu! – To nie jest tylko wakacyjna przygoda, to nasze powołanie. Gdy wiemy, że możemy kogoś uratować… czujemy się potrzebne! – mówią.

Nie zapomnieliśmy o… Filipie!

Największego kąpieliska w Ślesinie strzegą trzy osoby. Oprócz dziewczyn, również Filip Wojciechowski. I chociaż miał to być materiał o kobietach, nie zapomnieliśmy o jedynym chłopaku-ratowniku WOPR, który dzielnie wspiera swoje koleżanki!

Bezpieczeństwo ma (również) kobiecą twarz. Ratowniczki wodne strzegą plaży
Bezpieczeństwo ma (również) kobiecą twarz. Ratowniczki wodne strzegą plaży
Bezpieczeństwo ma (również) kobiecą twarz. Ratowniczki wodne strzegą plaży