Dyskusje na temat tych zmian trwają i, jak się dowiadujemy, nie są one łatwe. – Natomiast musimy sobie wszyscy zdawać sprawę z tego, że mamy dokładnie taką samą liczbę przedszkoli i szkół, co powiedzmy 20 lat temu. Populacja miasta się zmniejsza. Mamy coraz mniejszy wskaźnik narodzin, więc musimy sobie wszyscy zadać pytanie, czy ta sama liczba przedszkoli, co kiedyś i obecnie nie powoduje, że musimy dokładać z własnego budżetu do systemu oświaty – mówi Emilia Wasielewska.
Zaraz jednak dodaje, że pytań jest zdecydowanie więcej niż odpowiedzi. – Mam nadzieję, że będziemy się spotykać i dyskutować. Mam wrażenie, że wszyscy radni widzimy, że nad budżetem trzeba pracować, szczególnie tym dotyczącym oświaty. Nie powiem na ten moment, czy rzeczywiście ta propozycja, która została nam przedstawiona, w stu procentach zostanie zrealizowana. Od tego są rozmowy, dyskusje, żeby wypracowywać jakieś rozwiązanie. Być może nie zadowoli wszystkich. Jestem przekonana, że część tych placówek w najbliższej przyszłości, nawet w ciągu kilku lat, ekonomicznie i demograficznie przestanie funkcjonować.
Rozmowy tej sprawie mają być kontynuowane. – Została przedstawiona pierwsza propozycja. Czekamy na zdecydowanie więcej danych, bo brakuje wciąż ich wielu, które pomogą nam radnym podjąć decyzję – dodaje Emilia Wasielewska.