Nie przyznali się do winy, odmówili
składania wyjaśnień, a podczas śledztwa zaprzeczyli, że w ogóle znali Fabiana
Zydora. W Sądzie Okręgowym w Koninie rozpoczął się proces w głośnej sprawie
śmierci 17-latka z Tarnowej, w powiecie wrzesińskim, który zaginął 8 lat
temu. Na ławie oskarżonych zasiadło trzech mężczyzn, którzy – jak wynika z aktu
oskarżenia - w październiku 2016
roku uprowadzili 17-letniego wówczas chłopaka i w okrutny sposób zamordowali.
„Radosław M. Łukasz B. i Jan K.
porywając pokrzywdzonego, założyli mu na głowę materiałowy worek i wciągnęli
przemocą do samochodu. Pojazdem tym przemieścili się w okolicę mostu nad rzekę.
Tam wyciągnęli go z pojazdu i brutalnie pobili. Gdy nastolatek padł na ziemię i
przestał się ruszać, jeden z nich całym ciężarem swojego ciała stanął na jego
głowie. Potem oskarżeni „wkopali” ciało pokrzywdzonego na rozłożony na ziemi
brezent, rozebrali do bielizny, oblali nieustaloną substancją, a następnie
owinięte w brezent włożyli do worka, który obciążając dodatkowymi przedmiotami
wrzucili do Warty” – odczytał przed sądem prokurator z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Żaden z oskarżonych
nie przyznał się do winy. Wszyscy odmówili składania wyjaśnień oraz udzielania
odpowiedzi na pytania. Podczas śledztwa oświadczyli, że nie znali Fabiana
Zydora i nigdy go nie spotkali.
Zeznania
złożyła natomiast 28-letnia siostra Fabiana Zydora, jego prawna opiekunka. - To
był zwykły, normalny dzień – mówiła o dniu zaginięcia brata. – Fabian wrócił od
kolegi około 12.00, położył się spać, wstał i wyszedł ok. 17.00. Poszedł do
kolegi. Myślałam, że wieczorem wróci. Rano się obudziłam, poszłam do jego
pokoju, ale go nie było. Zadzwoniłam do jego znajomych, powiedzieli, że Fabian powinien
być w domu, bo wyszedł z domówki około 23.00. Koledzy zaczęli go szukać, ale nigdzie
go nie znaleźliśmy, jego telefon też nie odpowiadał, zgłosiliśmy sprawę
zaginięcia, policja rozpoczęła poszukiwania, pies doprowadził ich do głównej
drogi, co świadczyło, że musiał wsiąść do auta.
Siostra
przyznała, że jej brat miał długi, ponieważ brał narkotyki „na kreskę”. Chciał
je spłacić zarabiając podczas zbioru truskawek. Zgadzałoby się to z ustalonym
przez prokuraturę motywem działania sprawców: „chodziło o zwrot „długu”
za zakupione przez pokrzywdzonego narkotyki”.
Dziś przed
sądem zeznania złożą jeszcze rodzice zamordowanego 17-latka.
na