W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
YOCHI

Aktualności

Prezes ZE PAK-u o wydłużeniu wydobycia węgla. To nie są żadne kokosy dla właściciela

2023-12-26 10:00:00

Prezes ZE PAK-u o wydłużeniu wydobycia węgla. To nie są żadne kokosy dla właściciela

W 2023 roku chyba przez wszystkie przypadki została odmieniona „elektrownia atomowa” w kontekście naszego regionu. Na jakim etapie jest ta inwestycja i czy prace nad nią może spowolnić sytuacja, gdyby ZE PAK jednak zdecydował się na dłuższe wydobycie węgla niż do końca 2024 roku? – Przedłużenie o rok czy dwa lata funkcjonowania elektrowni węglowej w żaden sposób nie wpływa na tempo działań związanych z budową elektrowni atomowej, bo jesteśmy jeszcze przez kilka lat w administracyjnych procesach – mówi Piotr Woźny, prezes ZE PAK.

– Szacuje się, że przygotowania do budowy elektrowni atomowej w Koninie będą trwały około 6-7 lat, a pierwszy prąd popłynie w 2035 roku. Czy ten termin będzie dotrzymany?

– Mamy w tej chwili do czynienia ze zmianą władzy w Polsce. Wiadomo, że Polska Grupa Energetyczna to spółka podlegająca ministrowi aktywów państwowych. Na pewno więc nowy minister po wymianie zarządu PGE, będzie musiał mieć chwilę, by zapoznać się z tym wszystkim. Została wydana decyzja zasadnicza, ale to nie jest tak, że ona jest podstawą, żeby rozpocząć inwestycję i realizować budowę. Na pewno rozpoczną się działania związane z komunikacją społeczną projektu, trwają prace nad ustalaniem zakresu oddziaływania tej inwestycji na lokalną społeczność, na terytorium w okolicy Konina-Pątnowa. Ale dajmy też czas nowemu ministrowi aktywów państwowych, żeby popatrzył na to i powiedział, jakie jest stanowisko nowej administracji do tej inwestycji.

– Na ile zmiana rządu może opóźnić bądź zmienić harmonogram inwestycji?

– Myślę, że jako Polska potrzebujemy elektrowni atomowych, bo nasze bezpieczeństwo energetyczne opiera się w tej chwili o starzejące się elektrownie węglowe. Rok temu Polski Instytut Ekonomiczny wyliczył, że średni wiek elektrowni węglowej w Polsce to 48 lat. Nikt nie przewidywał, że na tych węglowych staruszkach będziemy tyle czasu funkcjonować. Trzeba budować nowe, stabilne moce wytwórcze. Myślę, że jest co do tego pełna zgodność. W Polsce w ostatnich latach bardzo intensywnie zaczęły się rozwijać odnawialne źródła energii, szczególnie fotowoltaika. Ale wszyscy wiemy, że słońce nie zawsze świeci, wiatr nie zawsze wieje, więc jest potrzebne coś, co będzie działało i stabilizowało system. Że w Polsce są potrzebne elektrownie atomowe, nie trzeba będzie nowej administracji przekonywać. Za czasów premiera Tuska była uchwalona specustawa dotycząca inwestycji w energetykę atomową. Ta administracja ma już doświadczenie, jeśli chodzi o realizację takich inwestycji. Wiadomą rzeczą jest jednak to, że każdy kto przyjdzie nowy będzie chciał temu się przyjrzeć i ocenić. Mamy takie poczucie, że projekt w Koninie jest realizowany niezwykle sprawnie. Koreańczycy są renomowanym dostawcą tego typu technologii. Zbudowali swoją flagową, nową elektrownię atomową, która pełną parą funkcjonuje w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jestem optymistą co do tego, że te prace nie zostaną zawieszone na kołku i będą dalej kontynuowane.

– Czy nasza elektrownia będzie taka jak w Emiratach?

– Tam są cztery bloki po 1400 megawatów. Tutaj jest plan postawienia dwóch bloków po 1400 megawatów każdy, czyli 2800 megawatów. W latach świetności w Pątnowie było 2300-2400 megawatów. To bardzo zbliżona moc. Na pewno te tereny i nieruchomości będą do tego wykorzystane. W sąsiedztwie jest woda niezbędna do chłodzenia tych boków w elektrowni jądrowej. Nasze nieruchomości graniczą ze stacją energetyczną należącą do Polskich Sieci Energetycznych. A zdolność rozprowadzenia mocy po całym kraju, to jedna z najważniejszych rzeczy, które przemawiają za tym miejscem, jednym z lepszych lokalizacji w kraju do budowy elektrowni atomowej.

– Kiedy słynny „Titanic”, czyli elektrownia Pątnów, zniknie z krajobrazu Konina?

– Nie chciałbym mówić o jakichś konkretnych datach. Oficjalny komunikat giełdowy jest taki, że 2024 to jest koniec działalności węglowej ZE PAK-u. Te okoliczności zaczęły się w ostatnich kilku miesiącach zmieniać. W Brukseli pojawił się jakiś przyjaźniejszy klimat, jeśli chodzi o wsparcie dla jednostek węglowych. My to w tej chwili analizujemy. Dajemy sobie jakieś dwa miesiące na analizy i powiedzenie, czy czasem nie będziemy musieli zmieniać tej daty zakończenia działalności węglowej. Oficjalna data to 2024, ale z opcją na jakąś zmianę, o której w najbliższym czasie poinformujemy, czy ona będzie miała miejsce, czy nie. Tak mniej więcej 2-3 lata po zakończeniu działalności węglowej należy się liczyć z tym, że ta elektrownia zniknie z krajobrazu miasta.

– ZE PAK planuje zatem przedłużenie wydobycia węgla na odkrywce Tomisławice?

– Naszym zadaniem jako zarządu jest przedstawienie właścicielowi argumentów. Zakończenie wydobycia węgla w 2024 wynikało z prostych przesłanek. Z rokiem 2024 kończy się wsparcie dla elektrowni węglowych w Polsce, tak zwany rynek mocy. To był główny argument, bo bez tej kroplówki, bez tego wsparcia ze strony państwa, ZE PAK jest zdecydowanie pod kreską, a nikt nie będzie prowadził działalności ze stratą. W ciągu ostatnich 2 czy 3 miesięcy doszło do pozytywnego dla Polski przesilenia, które zdaje się jest kwestią dogadywania się między Francją i Niemcami i tworzenia aliansów, w ramach których Polska stała się istotna i pojawiła się opcja przedłużenia możliwości działania jednostek węglowych. Jest próba przedłużenia, my się w to wpisujemy. Przedstawiamy właścicielowi, jako zarząd ZE PAK-u, zestaw argumentów, pokazujemy mu oblicze, jak wyglądałaby ekonomika działania ZE PAK-u, jeśli te regulacje zostaną przyjęte i to jest decyzja właścicielska.

– Czy Tomisławice są na to przygotowane?

– Na odkrywce Tomisławice udało się nam zrealizować inwestycję związaną z pozyskaniem dodatkowego terenu pod wydobycie węgla. W ciągu ostatniego roku bardzo intensywnie nad tym pracowaliśmy. Mniej więcej w 50 procentach nasze zapotrzebowanie na węgiel brunatny zaspokajamy z własnego wydobycia i około 50 procentach od zewnętrznego dostawcy, który nam przywozi go koleją do Konina. To co mamy w Tomisławicach jest na najbliższe dwa lata funkcjonowania.

– Czy będzie to opłacalne?

– Ta działalność nie jest z jakimś oszałamiającym zyskiem. Tak pomiędzy małą stratą a małym zyskiem. Na takie zero jest sobie w stanie działać ta elektrownia. To nie są żadne kokosy dla właściciela, natomiast jest to przedłużenie okresu działania i funkcjonowania firmy. Jeśli byśmy się zdecydowali, to jest rok więcej na działania związane z rekultywacją, porządkowaniem, sprzątaniem po sobie.

Milena Fabisiak, Marcin Szafrański

Cały wywiad w najnowszym papierowym wydaniu Przeglądu Konińskiego.

Otwarcie 1,5 %