W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
YOCHI

Aktualności

Przeciwko cierpieniu „w imię tradycji i świeżości”. Czy będzie zakaz sprzedaży żywych karpi?

2023-12-24 10:09:00
Anna Chadaj
Napisz do autora
Przeciwko cierpieniu „w imię tradycji i świeżości”. Czy będzie zakaz sprzedaży żywych karpi?

Pływały jeden na drugim w ciasnym wiadrze, potem dusiły się w foliówce i zanim trafiły na wigilijny stół kilka dni dogorywały w wannie. Taki zwyczaj jeszcze pod koniec ubiegłego wieku nikogo nie dziwił. Mało kto z oburzeniem reagował też, kiedy to sprzedawca na życzenie klienta „uśmiercał” rybę na oczach innych. Przeciwko cierpieniu „w imię tradycji i świeżości” w ramach ogólnopolskiej kampanii wystąpił m.in. Klub Gaja. Działacze chcą wprowadzenia zakazu sprzedaży żywych karpi.


Zuzia i Grześ popłynęły Wartą

Tradycja zakupu żywego karpia wzięła się z niedostatków PRL z lat 50. Była to jedyna świeża ryba sprzedawana wprost z aut, dowożona do fabryk, na kilkanaście dni przed Wigilią. Praktyka kupowania żywych karpi utrzymywała się przez kolejne dekady. W końcu wielkie wanny pojawiały się dużych sieciach handlowych. Żywe karpie można było kupić również w największych konińskich sieciach handlowych. Z czasem niektórym zaczęło to przeszkadzać. Pamiętne akcje „uwalniania karpia” do Warty były u nas głośne na początku XXI wieku. W 2005 roku informowaliśmy, jak to z inicjatywy ówczesnego konińskiego oddziału Zielonych Zuzia i Grześ odzyskali wolność. – Nadaliśmy karpiom imiona, żeby podkreślić, że są to istoty żywe, o czym niestety, zapominamy – tłumaczyli działacze. – Kupiliśmy je w jednym z większych konińskich marketów. Z masą innych ryb tłoczyły się w niedużej wanience. Niektóre z nich pływały już brzuchami do góry. Nie dość, że nie wyglądało to wszystko zachęcająco dla konsumentów, to jeszcze patrzyły na to dzieci. Podobnie jest na targowicach i bazarach.

Pierwsza sprawa o znęcanie się nad rybą

W 2011 roku Prokuratura Rejonowa w Koninie po raz pierwszy przyjęła doniesienie o znęcaniu się nad karpiem, które złożył klient jednego z konińskich marketów. W piśmie skierowanym do śledczych w szczegółach opisał okoliczności sprzedaży, która nim wstrząsnęła. Oto fragment: „ Przy stoisku z żywymi karpiami, w specjalnej wannie z wodą, ustawił się długi ogonek. Obok stały wiaderka, do których – na życzenie klientów – sprzedawcy wkładali ryby. Kto nie chciał wiaderka, mógł zabrać karpia do domu w dużej torbie, napełnionej wodą. Kiedy nadeszła kolej na stojącą w ogonku klientkę, ta zażądała, żeby wpakować rybę do foliówki, i to bez żadnej wody. Ktoś zapytał: „czy pani nie żal?” Wtedy ta odparła krótko i stanowczo: „Nie! Przecież karp i tak będzie zjedzony”! Sprzedawca przystał na życzenie klientki i zapakował rybę tak jak chciała. Widząc to inny klient bardzo się zdenerwował. Co więcej – postanowił działać. Opowiedział historię znajomej i poprosił, by powiadomiła policję. Policjanci nie wiedzieli, co z tym faktem zrobić, bo rzekoma sprawczyni poszła sobie do domu. Wtedy klient postanowił sprawę rozwiązać radykalniej. Złożył oficjalne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa znęcania się nad rybą. Niestety, w związku z niemożliwością potwierdzenia tego faktu, konińska prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia w tej sprawie.

Dochodzi do cierpienia zwierząt

Przełomowym, jeśli chodzi o znęcanie się nad karpiem był rok 2020. Wtedy to Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów uznał, że gdy ryby trzymane są bez wody, pakowane do worków foliowych bez wody, rzucane do pojemników, dochodzi do cierpienia tych zwierząt. Był to pierwszy sygnał, że wymiar sprawiedliwości przestał godzić się na bezkarne krzywdzenie karpi, na co w swojej kampanii powołuje się Klub Gaja („nadszedł już czas na formalny, prawny zakaz sprzedaży żywego karpia”) i cytuje ustalenia prof. Marcina Urbaniaka, kognitywistę i zoopsychologa: „Istnieją przekonujące dowody naukowe, że karpie i inne ryby dysponują na tyle złożonym układem nerwowym, że przetwarzają bodźce bólowe analogicznie, jak kręgowce lądowe, w tym człowiek. Ryby posiadają te same rodzaje receptorów bólowych, co ssaki i ptaki oraz mają wystarczającą złożoność układu nerwowego do odczuwania emocji strachu, lęku czy paniki. W rezultacie doświadczają jednakowo intensywnego stresu, bólu i cierpienia, jak np. psy czy koty. Na co dzień, w swojej pracy badawczej, analizuję co najmniej kilka dowodów naukowych, które jednoznacznie wskazują, jakie praktyki względem ryb powinny zostać zakazane bądź objęte rygorystycznymi warunkami!”.


Otwarcie 1,5 %

Są konkretne zalecenia Głównego Lekarza Weterynarii

Wyniki sondażu CBOS opublikowane przez Fundację Compassion in World Farming Polska, potwierdza, że 59,3 proc. Polek i Polaków popiera zakaz sprzedaży żywych karpi, a większość sieci handlowych pod wpływem klientów zrezygnowała ze sprzedaży żywych karpi. I to również w Koninie – co potwierdza Roman Krej, powiatowy lekarz weterynarii w Koninie. – Sklepy nie sprzedają żywych ryb, można kupić wyfiletowane, co jest o wiele prostsze – mówi podkreślając jednocześnie, że inspektorzy na bieżąco monitorują sprawę. – Kilka lat temu, kiedy sprzedaż żywych karpi była na porządku dziennym, sprawdzaliśmy ich dobrostan, łącznie z dostępem do tlenu.

Choć sklepy dały sobie spokój, nadal możemy spotkać sprzedawców oferujących żywe ryby na małych stoiskach i targowiskach. – Zakazu sprzedaży na razie nie ma, ale za to są zalecenia Głównego Lekarza Weterynarii, aby sprzedaż ryb odbywała się wyłącznie po uprzednim ich uśmierceniu – mówi Roman Krej.

Oto najważniejsze z zaleceń: uśmiercanie ryb powinno odbywać się w sposób humanitarny, uwzględniający specyfikę tej gromady kręgowców; zabronione jest uśmiercanie zwierząt kręgowych, a więc również ryb, w obecności dzieci; miejsce ogłuszania i uśmiercania karpia w punktach sprzedaży detalicznej powinno być osłonięte lub wydzielone tak, aby uniknąć udziału i obecności osób postronnych.

Zalecenia dotyczą również warunków przetrzymywania ryb w czystej, napowietrzonej wodzie, bez nadmiernego zagęszczenia. – W przypadku braku możliwości uboju karpia przed sprzedażą opakowanie stosowane do przenoszenia ze sklepu żywych ryb przez konsumenta powinno zawierać wodę – podstawowe znaczenie ma zapewnienie rybie możliwości przyjęcia naturalnej pozycji, dlatego kluczowym jest rozmiar opakowania, tak aby ryba nie znajdowała się w nienaturalnej pozycji lub nie była wygięta bez możliwości zmiany pozycji, czas przenoszenia żywej ryby z miejsca zakupu do domu powinien być jak najkrótszy – czytamy w zaleceniach GIW.

O problemie próbowaliśmy porozmawiać z właścicielami jednego z większych gospodarstw rybackich, niestety usłyszeliśmy, że nie rozmawia z dziennikarzami.