Wiceprezydent Konina podawał już kilka dat, kiedy może zostać ogłoszony przetarg. Te najnowsze informacje mówią jeszcze o tym roku. – Mam nadzieję, wreszcie będzie pozwolenie na budowę – tłumaczył nam niedawno wiceprezydent. – Nie ukrywam, że całe opóźnienie wynika z projektowania przez naszego partnera, czyli Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu. Takie jest niestety założenie, że Fundusze Norweskie wymagają partnera w postaci uniwersytetu. Nie jest to wykonawca, któremu można wypowiedzieć umowę, to jest jego zadanie projektowe. I póki tego nie dokończy, nie możemy wystąpić o pozwolenie na budowę.
Po publikacji tych słów z wyjaśnieniami zwróciła się do nas przedstawicielka uczelni. – Jest to stwierdzenie nieprawdziwe – stwierdza Małgorzata Moczulska, rzecznik prasowa Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. komentując wypowiedź wiceprezydenta Konina. – Zgodnie z umową obowiązki Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu ograniczają się tylko do branży architektura krajobrazu (tj. branża zieleń). Wychodząc jednak naprzeciw prośbie miasta, już w trakcie realizacji projektu, zgodziliśmy się rozszerzyć zakres naszych prac o zadania innych podwykonawców, tj. branża elektryczna, branża konstruktorska oraz branża instalacje sanitarne. Co więcej, mając na uwadze dobro projektu, na podstawie ustnego porozumienia zgodziliśmy się na poniesienie niezbędnych dodatkowych kosztów, które nie były uwzględnione w początkowym budżecie – odpowiada rzeczniczka uczelni we Wrocławiu. Tłumacząc, że działania jej pracowników były a bieżąco konsultowane z przedstawicielami konińskiego urzędu miejskiego w trakcie spotkań zdalnych, rozmów telefonicznych oraz bezpośrednich wizyt w magistracie. – Urzędnicy byli więc świadomi trudności ze znalezieniem podwykonawców, co było powodem powstania pewnych opóźnień. Na przedłużanie się procesu projektowego miało też wpływ późne informowanie nas o konieczności wprowadzenia nowych elementów lub zmian i to na etapie, kiedy kończyliśmy projekt (elementy te nie znajdowały się w wytycznych określonych na początkowym etapie, ani nie wskazano ich w toku prac). Mimo to zmiany te były przez nas akceptowane i wprowadzane, ponieważ dobro projektu i wspólne dążenie do możliwie najlepszych efektów końcowych było dla nas priorytetem. Dlatego czynienie nas jedynym winnym opóźnienia inwestycji jest nieuprawnione i dla uczelni krzywdzące – wyjaśnia Małgorzata Moczulska.
Stanowisko to rzeczniczka skierowała do naszej redakcji, jak i magistratu. Co na to urzędnicy? Poinformowali nas, że nie będą się do niego odnosić.