Rzeźba Łukasza Trusewicza stanęła przy Szkole Podstawowej nr 10 w konińskich Gosławicach. Ta praca to pokłosie pleneru rzeźbiarskiego w Muzeum Okręgowym w Koninie.
Już od samego początku wiadomo było, że ta rzeźba stanie poza terenem muzeum. Jak mówi jego przedstawicielka Monika Marciniak-Krzesińska, koncepcja była taka, by wyjść za bramę instytucji w stronę mieszkańców. – Dla nas była to ewidentnie zaleta, ale też przeznaczenie tej rzeźby było nieco inne niż taki kontekst muzealny. Chcieliśmy, żeby stała jednocześnie blisko drzew, gdzie pojawiają się i mieszkają ludzie, gdzie na co dzień się spotykają – mówiła Monika Marciniak-Krzesińska.
A że muzeum od dawna współpracuje ze znajdującą się po sąsiedzku Szkołą Podstawową nr 10, od razu padło na teren tej placówki. – Odezwaliśmy się do dyrektora Karola Fritza, bo pomyśleliśmy, że szkoła jest wspaniałym punktem, gdzie z jednej strony ten walor edukacyjny rzeźby zostanie podkreślony, bo jest to taki habitat dla ptaków, z drugiej strony rzeźba będzie odpowiednio zabezpieczona – powiedziała Monika Marciniak-Krzesińska.
Reakcja uczniów na rzeźbę była niesamowita, jak stwierdził dyrektor Fritz, zwłaszcza, gdy dowiedzieli się, że mają tutaj zamieszkać ptaki. – A czy tak będzie? Zobaczymy na wiosnę – powiedział. Ta nowa instalacja wpisuje się również w różne ekologiczne działania prowadzone przez tę placówkę. – Wokół szkoły jest bardzo zielono. Systematycznie współpracujemy z Nadleśnictwem Konin. Wszystkie rośliny i drzewa wokół budynku są posadzone przez naszych uczniów – powiedział Karol Fritz.
O plenerze rzeźbiarskim, którego efektem jest rzeźba przy „dziesiątce”, opowiadał nam również sam autor, czyli Łukasz Trusewicz. – Założeniem była współpraca z mieszkańcami i propagowanie pracy w drewnie, użycie naturalnych materiałów i tworzenie rzeźb, które będą niszami ekologicznymi dla zwierząt. To więc takie połączenie pracy wspólnotowej, przyrodniczej i promowania rękodzieła – powiedział Łukasz Trusewicz. Wskazując, że rzeźba to nie jest takie miejsce, gdzie ptaki mają gniazdować, tylko to raczej miejsce ich schronienia. – Dla nas to jest zawsze eksperyment, jakie gatunki będą z tego korzystać – mówił artysta. Rzeźby powstają, jak stwierdza, ze „szczęśliwych drzew”. – To takie, które same się przewracają ze starości czy różnych chorób. Potem takie drzewa przerabiamy, nie wycinamy ich specjalnie pod to, żeby robić takie ekologiczne rzeźby, bo to by się mijało z celem. Jakie ono by nie było, to rosnące i żyjące drzewo będzie zawsze lepszym schronieniem dla ptaków – mówił Łukasz Trusewicz.
Warto dodać, że bliźniacza rzeźba do tej w Koninie, stoi w jednym z parków w Warszawie.