Radni Elżbieta Cieślak i Mariusz Majewski pytali burmistrza o sytuację w golińskiej komunalce. Co dalej będzie się działo z firmą? – Chcemy, żeby zakład komunalny nadal funkcjonował. Chodzi o zlecanie prac w ramach „in house” (własnymi siłami – przyp. red.). 24 maja odbyło się spotkanie Rady Nadzorczej Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Szczerze rozmawialiśmy, bez prezesa, ponieważ do 25 czerwca włącznie znajduje się na zwolnieniu lekarskim. Jeśli chodzi o kwestie finansowe za kwiecień jest strata 5 tysięcy, sytuacja się tu poprawiła. Mamy dwie prace w najbliższym czasie dla ZGKiM. Pod koniec czerwca odbędzie się absolutorium dla zarządu. Jest to nasza spółka. Nie po to w nią inwestowaliśmy, w zakup urządzeń i maszyn, po to jest PSZOK, za chwilę będzie rozstrzygnięcie konkursu z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Inwestujemy, żeby spółka prowadziła działalność – mówił burmistrz Mirosław Durczyński.
Na spotkaniu rady nadzorczej był też Tomasz Lisewski, prawnik gminy. – Rada nadzorcza spotkała się w zakładzie z całą załogą, kiedy wszyscy już wrócili ze swoich obowiązków służbowych. Wysłuchaliśmy przedstawicieli załogi i ich postulatów. Zostały one skrzętnie zanotowane. Dowiedzieliśmy się nowych faktów dotyczących funkcjonowania zakładu. To będzie przedmiotem dalszych obrad i analiz. Patrzymy optymistycznie w przyszłość. Strata w kwietniu wynosiła 5 tysięcy. W porównaniu z marcem, lutym czy styczniem to ogromna przepaść, bo strata się ewidentnie zmniejszyła. To może jeszcze nie jest sytuacja idealna, ale wychodzimy na prostą. Ludzie są zdeterminowani, żeby pracować, to jest światełko w tunelu. Jeszcze nie wychodzimy całkiem na tę prostą, ale wychodzimy z tego zakrętu – mówił.
ZGKiM ma świadczyć usługi dla ludności, szczególnie miejscowej. – Spółka nie została stworzona po to, żeby zarabiać. To nie jest jej głównym celem. Trudno mi w tej chwili powiedzieć, czy to będzie na plus. Dążymy do tego. Nie będę ferował takich wyroków. Na pewno naszą wolą jest, aby tak było. Za dwa, trzy miesiące będzie można coś więcej powiedzieć. Optymistyczne jest to, że ta strata drastycznie zmalała – mówił. Mirosław Durczyński podkreślał, że do tej pory wyniki firmy zawsze były na plusie. – Poszukujemy nowych zleceń. Spółka musi wychodzić też na zewnątrz – mówił.
Elżbieta Cieślak chciała wiedzieć, czy jest szansa, żeby cofnąć zwolnienia pracownikom? – Jeśli ich zwolnimy, to kto będzie pracował? Słyszeliśmy na zebraniu, że jedna osoba potrafi jechać sama w samochodzie. To jest dla niej zagrożeniem i nie spełnia wymogów bezpieczeństwa – ostrzegała. – Na spotkaniu z załogą rada nadzorcza oświadczyła, że dalszych zwolnień na pewno nie będzie, żeby ludzie spokojnie pracowali i na tym się skupiali. Nie ma takich planów i nikt nikogo więcej już nie chce zwalniać. Natomiast, czy możemy cokolwiek cofnąć? Spółką kieruje prezes. To nie jest wykluczone. Zwolnione zostały trzy osoby. Wolą naszą jest to, by ci ludzie wrócili do tej pracy, a nawet żeby byli jeszcze kolejni zatrudnieni. Ale trzeba brać pod uwagę to, że w miesiącu zimowym (styczeń) mieliśmy 100 tysięcy straty. To są potężne koszty – stwierdził Tomasz Lisewski.
Mówiono także, że podczas nieobecności prezesa nie ma osoby, która mogłaby go zastąpić. W spółce jest zarząd jednoosobowy. – Nie jest ustanowiony prokurent. W tej chwili formalnie jedyną osobą, która może zawrzeć umowę jest pan prezes. Można ustanowić pełnomocnika. Jest to jakaś lekcja na przyszłość – stwierdził prawnik.