Rękodzielniczym bakcylem zaraził ją tata. Spodobało jej się i tak jest do dziś. A to już kilkadziesiąt lat, odkąd pani Ania szydełkuje i haftuje. Dla własnej przyjemności. Ale także dla dzieci, wnuków, znajomych, sąsiadów. Kiedyś wzory czerpała z gazetek. Teraz z sieci, gdzie – jak mówi – znajduje mnóstwo inspiracji i instrukcji, jak wykonać nawet bardzo skomplikowane wzory. W życiu zrobiła wiele różnych ozdób. Można je liczyć w tysiącach. Wiele z nich nadal jest w posiadaniu obdarowanych osób, wiele uległo zniszczeniu. Nadal jednak powstają nowe, które znajdują amatorów. I zachwycają dokładnością, precyzją wykonania, kolorami i wzorami.
Pani Ania Mila w Bierzwiennej Długiej mieszka od 1970 roku. Ale urodziła się w Złotej, w gminie Olszówka, a do gminy Kłodawa przyszła – jak to się mówi – za mężem. Szydełkowanie zaciekawiło ją, gdy była dzieckiem. – Gdy chodziłam do szkoły, to już haftowałam serwetki i chusteczki. Nawet dla nauczycieli się zdarzało. A nauczył mnie tego... tata. Początkowo to były małe rzeczy, takie próby, a potem, gdy panie z Koła Gospodyń Wiejskich z Lubońka dowiedziały się, że haftuję, poprosiły, abym im ozdobiła fartuchy. Mają je do dziś. Były też białe bluzki, którym wyhaftowałam kołnierze i mankiety. Kiedyś wzory czerpałam z gazetek. Ale ostatnio zięć kupił mi komputer, a syn dał monitor, więc teraz zaglądam na You Tube′a, gdzie są filmiki z wzorami i instrukcjami, jak szydełkować różne wzory – opowiada pani Ania.
Rękodzielnicza twórczość sprawia jej dużo przyjemności i radości. – Po ślubie więcej czasu zajmowało gospodarstwo, więc mniej czasu było na przyjemności, ale i tak ciągnęło mnie do szydełka i włóczki. I tak zostało do dziś.
Od około sześciu lat pani Ania robi także świąteczne ozdoby. Zarówno na Boże Narodzenie, jak i na Wielkanoc. – Na Wielkanoc to kurki i jajka, także grawerowane na wydmuszkach jaj gęsich, a na Boże Narodzenie przede wszystkich bombki. Powstają z kordonka i wstążki. Ale są też aniołki, parasolki, obrazki i inne wzory. Niektóre ozdoby są krochmalone i suszone, a bombki różnej wielkości robię na akrylowej formie. Wtedy ich krochmalić już nie trzeba – opowiada.
Jej dekoracje trafiają do rodziny, znajomych, sąsiadów. Na różne okazje. Urodziny imieniny, rocznice, ale też bez okazji, także do szkół na świąteczne kiermasze. Obecnie jej bombki wiszą w lokalnym sklepie w Bierzwiennej. – Wnuki do szkoły zanoszą. Panie nauczycielki też mnie zapraszają, abym dzieciom pokazała, jak zrobić ozdoby czy świąteczne kartki. Czasem ktoś poprosi, abym wykonała coś na wesele czy komunię. Zdarzyło mi się też robić jednej pani firanki. Tak więc różnie bywa – mówi pani Ania.
Do szydełka i kordonka siada, kiedy ma ochotę. A ma ją często. Szczególnie w długie jesienne i zimowe wieczory. – Zerkam na moje ulubione seriale i szydełkuję. A mam dla kogo. Pięcioro dzieci, 15 wnuków i 4 prawnuków. Ostatnio zrobiłam na szydełku parasolki, to córka zabrała – mówi z uśmiechem, dodając, że najstarsza córka też łyknęła rękodzielniczego bakcyla...