– Liczę na to, że oprócz takich spotkań organizowanych przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, będą spotkania z inwestorem, który w Koninie zapowiedział inwestycję, gdyż na razie te zapowiedzi wszyscy znamy tylko z mediów – mówił prezydent Piotr Korytkowski podczas warsztatów w konińskim magistracie w ramach kampanii informacyjno-edukacyjnej „Poznaj Atomickich. Z energią jądrową na co dzień”.
Kampanię prowadzi Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Wczoraj takie spotkanie dla samorządów lokalnych odbyło się w Bełchatowie, dziś był Konin. Są to obecnie dwie lokalizacje rozważane do wybudowania drugiej w Polsce elektrowni atomowej. Pierwsza ma być nad morzem.
Jak podkreślał prezydent Konina, to spotkanie jest bardzo potrzebne, żeby zapoznać mieszkańców w jak najszerszym stopniu z budową elektrowni jądrowych. – Za chwilę będą pojawiały się pytania od mieszkańców, i jest to szczególnie istotne dla władz samorządowych z tych terenów – czy to jest bezpieczne? Czy po wybudowaniu elektrowni atomowej będą miejsca pracy, jak będzie przebiegał proces inwestycyjny, jakie będą zagrożenia podczas budowy i po budowie? W jaki sposób będzie to wpływało na bezpieczeństwo energetyczne, jak energetyka jądrowa ma się do innych sposobów produkcji energii elektrycznej? Wiemy, że niektóre kraje zrezygnowały z atomu. Jak to wszystko przekłada się również na sytuację energetyczną w kontekście tego, co dzieje się w Europie i kryzysu energetycznego i wojny w Ukrainie? – mówił Piotr Korytkowski. Nawiązał też do zapowiadanej przez ZE PAK inwestycji związanej z budową elektrowni jądrowej w konińskim Pątnowie. – Liczę na to, że oprócz takich spotkań organizowanych przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, to będą spotkania z inwestorem, który w Koninie zapowiedział inwestycję, gdyż na razie te zapowiedzi wszyscy znamy tylko z mediów – dodawał prezydent Konina.
Eksperci mówili podczas warsztatów, że taka 3-blokowa elektrownia atomowa to od 1.000 do 2.500 miejsc pracy. W 70 procentach są to osoby, po pewnym doszkoleniu, które obecnie pracują w elektrowni węglowej. – Około jedna trzecia to są bardzo specjalistyczne miejsca pracy, wymagające wyszkolenia pracownika od nowa bądź daleko idącego przekwalifikowania – mówił Maciej Lipka z Narodowego Centrum Badań Jądrowych. – W wielu przypadkach osoby dzisiaj zatrudnione w elektrowni węglowej po odpowiednim przeszkoleniu mogłyby znaleźć bezpośrednio zatrudnienie w elektrowni jądrowej – mówił Paweł Gajda z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Eksperci wspominali również o dochodach dla samorządów z podatku od nieruchomości i CIT. Podali przykładową kwotę 630 milionów złotych. Połowa z niej trafiłaby do gminy, gdzie jest zlokalizowana taka elektrownia jądrowa, natomiast mniej więcej druga połowa jest dzielona między samorządy sąsiednie, część trafia również na szczebel powiatowy i wojewódzki. Padło również stwierdzenie, że taka siłownia może powstać na terenie Konina, ale też gdzieś po sąsiedzku, kilka czy kilkanaście kilometrów dalej.
Mariusz Zaborowski, burmistrz miasta i gminy Ślesin, kojarzonej z turystyką, wyraził taką obawę, czy taka inwestycja nie wpłynie negatywnie na tę sferę, bo ludzie będą wybierać inne miejsca na wypoczynek. Naukowcy podawali przykłady miejsc w Europie, gdzie takie elektrownie atomowe funkcjonują w miejscach atrakcyjnych turystycznie. – Nie miało to wpływu na turystykę, ani w sposób dodatni, ani ujemny – mówił Maciej Lipka. – Można wymagać od inwestora, by pomógł zrealizować inwestycje w infrastrukturę turystyczną, które mogą nawet z nawiązką zrekompensować ten ewentualny negatywny wpływ. Jaka będzie już znana dokładna lokalizacja, wtedy można wskazać, co chcemy dodatkowo, żeby nie uciekli nam turyści. Taka inwestycja nie musi spowodować ich odpływu, ale też warto przy rozmowach z inwestorem tę sprawę postawić, że chcemy, żeby on takie działania kompensujące podjął.
Uczestnicy warsztatów w magistracie chcieli też wiedzieć, kiedy taka elektrownia atomowa mogłaby w naszym regionie powstać. Wariant najbardziej optymistyczny to 2035-2036, czyli gdy prace ruszyłyby właściwie już teraz. – Mamy w tym momencie pewnego rodzaju, nazwijmy to, chaos informacyjny. W Programie Polskiej Energetyki Jądrowej, czyli w oficjalnych dokumentach, są wskazane dwie preferowane lokalizacje drugiej elektrowni – mówił Paweł Gajda. – To wybór między regionem konińskim a bełchatowskim, natomiast równolegle do tego mamy szereg – nazwijmy – projektów jądrowych różnych spółek prywatnych czy Skarbu Państwa.
Przedstawiciel Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie stwierdził, że właściwym adresatem pytania, kiedy taka elektrownia może powstać, jest Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. – Widzimy, że jest pewnego rodzaju nieskoordynowanie ze strony rządowej, natomiast jeśli popatrzymy na oficjalne dokumenty, ciągle ten wybór jest pomiędzy dwiema lokalizacjami, natomiast jaki wpływ potencjalnie ten proponowany projekt, którego liderem jest ZE PAK, będzie miał ma realizację programu, ciężko w tym momencie wyrokować – mówił Paweł Gajda.
Piotr Korytkowski podkreślał, by w kontekście tej inwestycji mówić o Koninie a nie Pątnowie. – Nie ma takiej miejscowości jak Pątnów w Wielkopolsce, jest to dzielnica Konina, i również Elektrownia Pątnów jest na terenie naszego miasta – mówił prezydent. Wskazywał, że racjonalnym byłoby wybranie w pierwszej kolejności właśnie naszego regionu, który jest na drodze transformacji energetycznej, gospodarczej i społecznej. – Oczekujemy między innymi odpowiedzialności ze strony inwestora, pracodawcy, który w tej chwili zatrudnia tysiące ludzi w przemyśle energetycznym i wydobywczym – mówił Piotr Korytkowski. – Czy nie jest racjonalne, żeby była zlokalizowana tutaj? Bełchatów ze swoimi odkrywkami i jeszcze niezdekapitalizowaną elektrownią może produkować perspektywicznie jeszcze przez wiele lat energię elektryczną z węgla brunatnego.
Paweł Gajda stwierdził, że w obu przypadkach wymagane są szybkie decyzje. – Ale warto rozważyć inwestycje w obu tych miejscach, ale na przykład zacząć od mniejszej liczby bloków – dodał.