– Po wszystkich rozmowach i zapewnieniach liczyliśmy na to, że ZE PAK, zmieniając swój profil działalności, zainwestuje w Koninie, a tym samym w części zapewni pracę dla swoich pracowników – mówi Piotr Korytkowski, prezydent Konina.
– Czy miasto straciło cierpliwość do ZE PAK-u?
– To jest czas weryfikacji pewnych wydarzeń, które powinny zaistnieć, a jest inaczej. Nie chciałbym, żebyśmy myśleli o ZE PAK jak o wybawcy regionu. Te czasy minęły bezpowrotnie, a my – jeżeli chodzi o gospodarkę – nie możemy być jednokierunkowi. Rozproszenie miejsc pracy wśród wielu przedsiębiorców jest lepszym wyjściem, bo powinięcie się nogi dużemu przedsiębiorcy powoduje odczuwalne tąpnięcie na rynku pracy. Ryzyko jest mniejsze w przypadku, kiedy jest wielu mniejszych inwestorów. Biorąc pod uwagę to, że w tej chwili potrzebne są pieniądze do przeprowadzenia całego procesu transformacji, a ich nie ma – wszyscy tracą cierpliwość. Nie tylko samorządowcy. Zwalniani ludzie również są zdegustowani, ale też przedsiębiorcy, którzy mieli prowadzić biznes i się wycofują. Przykład firmy Johnson Matthey, która zdecydowała się porzucić swoją inwestycję. Wielkopolska Wschodnia potrzebuje dzisiaj odpowiedzialnych decyzji rządu RP i zielonego światła ze strony Unii Europejskiej do wypłaty nowych środków. Bez tego pieniądze nie zostaną uruchomione, a to pogrąży region w stagnacji.
– Pan prezydent spotykał się z przedstawicielami ZE PAK-u, samym Zygmuntem Solorzem i padały różne deklaracje…
– Wielokrotnie spotykałem się z panem Solorzem i przedstawicielami
spółki. Razem jeździliśmy do Brukseli. Przedstawialiśmy projekty, które w tej
chwili miały być realizowane w naszym regionie, a to się nie dzieje. Stąd jest
pewne zniecierpliwienie. Widzimy natomiast, że transformacja spółki jest
przeprowadzana, tyle tylko, że nie w tym regionie. Pytanie dlaczego tak się dzieje? Może dlatego,
że rząd stworzył lepsze warunki w specjalnych strefach ekonomicznych na Śląsku
czy pod Lublinem niż w strefie łódzkiej, do której przynależymy. Ale to też
jest pewna odpowiedzialność firmy. Po wszystkich rozmowach i zapewnieniach
liczyliśmy na to, że ZE PAK, zmieniając swój profil działalności, zainwestuje w
Koninie, a tym samym w części zapewni pracę dla swoich pracowników. Niestety
dzisiaj wygląda to trochę inaczej i jesteśmy zagrożeni wystąpieniem bezrobocia
strukturalnego. Chcemy tego uniknąć.
– Czy postawienie na małą i średnią przedsiębiorczość rozwiąże problemy naszego regionu?
– Jestem realistą. Wielkopolska Wschodnia jest specyficznym regionem, gdzie wskaźnik przedsiębiorczości jest najniższy w naszym województwie. Małe i średnie firmy to dziś motor napędowy nowoczesnych gospodarek. Jak najbardziej trzeba stawiać na ten sektor i stwarzać mu odpowiednie warunki, co w dużej mierze jest domeną rządu. My jako samorządowcy poszukujemy w regionie rozwiązań, które dadzą efekt w postaci zapewnienia dużej liczby miejsc pracy, ponieważ taka będzie potrzeba ze względu na odchodzenie pracowników z przemysłu wydobywczego. Natomiast z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji nie wybudujemy fabryki. Te pieniądze są przeznaczone na proces przekwalifikowywania ludzi przechodzących z jednej gałęzi przemysłu do innej.
– Czy jest szansa na dużego inwestora w Koninie?
– Mówimy tutaj również o gminach skupionych wokół Konina. Działamy razem. Przykładem jest współpraca naszego samorządu z gminą Stare Miasto. Przy współudziale Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej i doradcy inwestycyjnego Hillwood przeprowadziliśmy bardzo dużo rozmów z potencjalnymi inwestorami właśnie w zakresie przyciągnięcia dużego inwestora, który da wiele miejsc pracy. Te rozmowy cały czas się toczą i w tej chwili jest firma, która rozpoczęła swoje inwestycje, natomiast na razie na ten temat nie mogę mówić.