W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Shootersss

Aktualności

Bocian z Rozalina przetrwał największe mrozy. Jest zdrów, bo zajada się karkówką

2017-01-29 18:30:00
Olga Boksa
Napisz do autora

Bocian z Rozalina poruszył serca mieszkańców okolicznych gmin, którzy martwiąc się o jego zimowe bezpieczeństwo, zorganizowali akcję pomocy. Informacja o ptaku, który nie odleciał, dotarła do ornitologów, urzędników z Rychwała, jego sytuację poznało Nadleśnictwo Grodziec… – Sam zimy nie przetrwa – mówiła wtedy jedna z naszych czytelniczek. Jak się okazało nie był sam i dzięki temu przetrwał nawet dwudziestostopniowe mrozy.

Opiekę nad bocianem roztoczył sołtys Rozalina Wiesław Smolarz, na którego posesji są trzy bocianie legowiska. W pomoc zaangażowali się także sąsiedzi - Krzysztof i Jolanta Konieczka. To u nich bociek zaczął spędzać dnie, do sołtysa wraca już tylko na noc. – Na dzień przed wigilią kupiliśmy karpie i wyrzuciliśmy wnętrzności, żeby koty zjadły. Wtedy do nas przyleciał pierwszy raz. Tak już zostało – mówi Krzysztof Konieczka.

Jak były takie mrozy, to siadał w gnieździe i się nie ruszał. Kiedy tylko robiło się cieplej wstawał. Zawsze na jednym albo na drugim gnieździe. Dziwiliśmy się, że przeżył te mrozy, ale jak mu się to udało, wszystko już przeżyje – mówi Wiesław Smolarz. Według niego bociek jest w takie dobrej formie, bo był dobrze karmiony. Okazało się, że ptak z Rozalina nie je byle czego. Próbowano z wątróbką, podrobami, nawet słoniną. Nic z tego. – Żona kupuje mu dobre mięso, łopatkę, karkówkę, sąsiadka kroi na kawałki i daje mu, rano i wieczorem. Utrzymanie go jest coraz droższe – przyznaje sołtys. – Czytałam, że nawet kilogram mięsa dziennie potrafi zjeść. Widać to co rano, gdy jest głodny i biegiem leci po jedzenie. Podobnie wieczorem – opowiada Jolanta Konieczka.

Dlatego też na ubiegłotygodniowej sesji w gminie Rychwał, Wiesław Smolarz zaproponował radnym… zrzutkę. Nie doczekał się reakcji. Nam jednak burmistrz Stefan Dziamara obiecał, że opiekunowie bociana pieniądze na jego utrzymanie dostaną. – Musimy pochwalić obywatelską postawę sołtysa i jego sąsiadki, dlatego środki, które gmina i tak musiałaby ponieść za umieszczenie ptaka choćby w mini zoo, przekażemy sołtysowi. Wszystko w majestacie prawa. Nie może przecież on sam ponosić kosztów dokarmiania. Damy mu kwotę, którą wstępnie wyliczyliśmy – wyjaśnia burmistrz. Jak ocenia Wiesław Smolarz, boćka trzeba będzie utrzymywać mniej więcej do marca, kiedy to mrozy puszczą a w stawach pojawia się ryby.

Bocian z Rozalina przetrwał największe mrozy. Jest zdrów, bo zajada się karkówką
Bocian z Rozalina przetrwał największe mrozy. Jest zdrów, bo zajada się karkówką



Komentarze

Autor:
Treść komentarza:

Wybierz obrazek na którym narysowany jest dom:





GOSC
JESTEŚCIE KOCHANI,WASZA POSTAWA JEST DO NAŚLADOWANIA.ZA DOBRO KTÓRE CZYNICIE DLA TEGO PTAKA ,WRÓCI DO WAS W PRZYSZLOŚCI W DWÓJNASÓB.BOCIANY TO PIEKNE PTAKI KOJARZĄCE SIĘ Z ŻYCIEM,WIOSNĄ,LATEM.DZIĘKUJĘ WAM KOCHANI,TEŻ UWIELBIAM TE PTAKI
ornitolog
Super postawa. Choć trochę zaskoczony jestem , ze w to włączył sie burmistrz. Zaciekawiło mnie to, bo kilka lat temu sam dokarmiałem bociana, który u mnie zamieszkał zimą, a wiosną jak żywo przygotowywał się na przybycie towarzyszki. . Noce spędzał w gnieździe, a w dzień przychodził do nas na podwórko. Dokarmialiśmy go. tak się zaprzyjaźnił , ze podchodził do nas, jak widział, że coś smacznego mamy dla niego. Zadziwiające było dla mnie to jak wiosną odbudowywał gniazdo. Ile siana, słomy do gniazda przynosił. Pracowicie spędził ten czas. Przejęty tym wszystkim postanowiłem wymienić stary, zniszczony pal na którym od lat było umocowane gniazdo. Myślałem, że wystraszę bociana, ale przeżył to. Jesienią nas opuścił. Zadziwiające było dla mnie to jak w następnym roku przyleciał i to nie tylko do swojego gniazda. Pamiętał nasze podwórko. Ile radości sprawił całej mojej rodzinie jak zobaczyliśmy go chodzącego miedzy naszymi kurami. I tak było przez kilka lat. Stąd wiem, że bociany wracają w to samo miejsce. W ubiegłym roku już nie było go . Przylatują inne bociany. Niby wszystkie takie same, ale niestety nasz bociek nie przyleciał. Wszędzie bym go poznał.