– Minutą ciszy uczcijmy pamięć wszystkich kobiet, które musiały umrzeć w wyniku tego okropnego wyroku – mówiła Ewa Jeżak, prezeska Konińskiego Kongresu Kobiet podczas dzisiejszego protestu „Ani jednej więcej” w naszym mieście. Wskazywała, że pewnie one się nasilą. – Może będziemy mieli taką zimę jak w tamtym roku, ale nic na to nie poradzimy – powiedziała Ewa Jeżak.
Protest w Koninie rozpoczął się na placu Wolności. Ewa Jeżak powiedziała, że odbywa się on, bo w wyniku – jak określiła – wyroku pseudotrybunału śmierć poniosła 30-letnia Iza. – Zostawiła małą córkę, zostawiła wszystkie marzenia i odeszła, bo nie chcieli usunąć jej ciąży dopóki dziecku nie stanie serce. Wiecie, że to oznacza, że jeśli będziecie miały ciążę pozamaciczną, to też może będą czekali aż płód umrze! – mówiła Ewa Jeżak. Jak przyznała, gdy zrobiło się głośno o tej tragedii, pomyślała, że już nie ma siły, że już nie wyjdzie na ulice protestować, bo czas najwyższy na młode dziewczyny, na młode kobiety. – Ale przyszła do mnie w odwiedziny moja córka z wnuczką. Nie mogłam ich zostawić – mówiła.
Protest rozpoczął się od hymnu państwowego, jednak tradycyjnie zamiast „Jeszcze Polska nie zginęła”, wybrzmiały słowa „Jeszcze Polka nie zginęła”. Nie brakowało też emocjonalnych wystąpień uczestników manifestacji. Piotr Czerniejewski z Młodej Lewicy mówił, że „to jest coś niesłychanego, że przez jedną decyzję tych przebierańców, bo nie można ich nazwać trybunałem umarła kobieta i umierają w Polsce kobiety. To dla nich jest ten marsz, uczcijmy ich pamięć, maszerujmy dla nich”.
Lucyna Lenard-Woźniak powiedziała, że nie mogło jej zabraknąć na tym proteście. – Musimy zrobić wszystko, dosłownie wszystko, żeby nasza Polska się zmieniła. Nie może tak być, że jesteśmy niewolnikami rządu – powiedziała. – Musimy zrobić wszystko co będzie konieczne, żeby Polska była Polską, żeby znowu był duch w narodzie, który w 1989 roku zwyciężył i doprowadził do obalenia komuny. Musimy teraz zrobić coś, żeby i ten rząd, nieudolny, który wielokrotnie udowodnił, że nie nadaje się do rządzenia, usunąć i na kartach historii został zapomniany. Co będziemy robić? Nie wiem, ale wierzę, że cały nasz naród ma ducha, charakter i serce, żeby tego dokonać.
W marszu wzięła też udział Agnieszka Korytkowska, czyli żona prezydenta Konina. – Mam nadzieję, że w końcu przestaniemy lajkować na Facebooku, udawać, że odhaczymy swoje, tylko w końcu ruszymy tyłki odważnie przeciwko tej władzy, wywalimy ich na śmietnik historii – mówiła. Zacytowała słowa zmarłego niedawno profesora Romualda Dębskiego: „żonie jednego znanego przeciwnika diagnostyki prenatalnej robiłem amniopunkcję, w wielkiej tajemnicy, żonie obrońcy życia terminowałem ciążę z zespołem Downa. Pytałem: jak to jest, przecież jesteście przeciw. A oni mówili słuchaj: to naprawdę wyjątkowa sytuacja”.
– Te wyjątkowe sytuacje dotyczą każdej z nas, są tak samo wyjątkowe jak sytuacje żon osób, które mogą więcej, bo są na stanowiskach. Pamiętajcie o tym, nie myślcie, że nas to nie dotyczy. To są nasze wspólne sprawy – mężczyzn i kobiet – mówiła Agnieszka Korytkowska. – Najgorsze co obserwuję to, że kobiety bardzo często są przeciwko kobietom, narzekają na nie, oskarżają, że nie powinny tego robić, wiedzą lepiej co inna kobieta powinna. Niech każdy myśli za siebie, dba o to, co jest w jego otoczeniu, o jego własne życie. Nie grzebmy w życiach innych osób, nie oceniajmy, nie rozliczajmy. Nie od tego jesteśmy. Kobiety powinny wspierać kobiety. Dość hipokryzji, kłamstwa i obłudy. Dość!
Piotr Korytkowski w marszu nie wziął udziału. W mediach społecznościowych zamieścił jednak wpis, w którym tłumaczy, że nie będzie go z powodów zawodowych. – „W przeciwnym razie byłbym z Wami – napisał prezydent Konina. – „Ludzie to nie rzeczy! Nie można o ich życiu i zdrowiu decydować z pozycji widza. Bo ludzkie życie i zdrowie, decyzje dotyczące takich delikatnych i czułych sfer, jak macierzyństwo potrzebują empatii i wsparcia, a nie deszczu paragrafów. Wsparcie, pomoc, zrozumienie, opieka – to zadania państwa wobec swych obywatelek i obywateli. Trzymajcie się i nie odpuszczajcie. Żadna władza nie jest wieczna, zwłaszcza ta, która w pogardzie ma prawa kobiet”.
Uczestnicy, trzymając transparent Strajku Kobiet, z placu Wolności przeszli do nowej części Konina, a dokładniej, na ulicę Dworcową, pod okna biura posła Witolda Czarneckiego i europosłanki Andżeliki Możdżanowskiej, czyli polityków PiS. Protestujący zostawili przy budynku znicze. Można było tutaj także złożyć podpisy pod projektem „Legalna aborcja bez kompromisu”. Z apelem do lekarzy położników zwrócił się Henryk Drzewiecki, wiceszef konińskiej PO. – Nie bójcie się tej władzy, ta władza przeminie! Najpóźniej za dwa lata – powiedział. Skierował też, jak określił, słowo do marszałka Terleckiego. – Jesteś kretynem! – dodał przez megafon Henryk Drzewiecki. Nawiązał do słów wypowiedzialnych w galerii handlowej przez wicemarszałka sejmu Ryszarda Terleckiego do jednej z kobiet: „jest pani kretynką”.