Czy każdy wie jak zachować się, kiedy na autostradzie zepsuje się nam samochód? Na pewno powiadomić odpowiednie autostradowe służby. Koniecznie też wezwać pomoc drogową. Najważniejsze jednak jest to, by w aucie nie siedzieć. Bez względu na pogodę z samochodu trzeba wysiąść i przejść za barierkę.
Maciej Zalewski, rzecznik łódzkiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, mówi nam, że utrzymaniem autostrady Konin-Stryków zajmuje się firma zewnętrzna. Obowiązkiem pracowników jest – bez względu na to, czy kierowca skorzysta z telefonu autostradowego czy zadzwoni z komórki – wysłać samochód i ekipę, która zabezpieczy wskazane miejsce. Jeśli ktoś chce się z nimi zabrać, mają miejsce w samochodzie, mogą to zrobić. I rzeczywiście, na pewno każdy jadąc autostradą widział auto służby drogowej, które świetlnymi sygnałami ostrzegało innych o utrudnieniu. I albo specjalnymi słupkami oznaczało miejsce, na które szczególnie trzeba uważać, albo czekało tam do momentu przyjazdu pomocy drogowej.
Jak podkreśla rzecznik, na autostradzie najważniejsze jest bezpieczeństwo. I jako przykład jak łatwo o wypadek, podaje sytuację do jakiej doszło latem. Służby autostradowe zaparkowały swoje auto na poboczu i wykonywały jakieś czynności na drodze. Jadący TIR „tylko” zahaczył ich auto, tak jednak, że z samochodu wypadł silnik. Na szczęście nikogo w tym czasie w środku nie było.
A jak zachować się, kiedy zepsuje
nam się samochód na autostradzie oprócz poinformowania odpowiednich służb? – Nawet jeśli jest zimno, ciemno i
nieprzyjemnie trzeba wysiąść z samochodu, przejść za barierki i tam czekać na
pomoc – mówi Maciej Zalewski. Niedopuszczalne jest, żeby wokół samochodu po
autostradzie biegały dzieci, a to okazuje się wcale nie jest odosobniony
przypadek.
zdjęcia – Maciej Zalewski