Zmiany klimatu – podniesienie się temperatury, mniejsza ilość opadów w skali roku, długie okresy suszy, która w tym roku zaczęła się właściwie w styczniu, odczuły już rośliny zimozielone. Teraz spoglądamy także na trawniki, które powinny być soczyście zielone, a nie są. – Problem dotyczy głównie miast, w których do tej pory był trend zakładania trawników. One w większości wyglądają jednak jak chwastowniki, czyli zawierają bardzo dużo chwastów i wcale nie wyglądają zbyt dobrze. Tym bardziej, że były zielone tylko w okresie wiosennym, a później od czerwca czy lipca, w tym roku już teraz, zaczynają być rudo-szare, zakurzone spalinami. Teraz wystarczyło kilka dni deszczu i wyglądają lepiej, jednak temat powróci – mówi architekt krajobrazu Jacek Grabarczyk z firmy Profi Green w Koninie. Jego zdaniem jedyną opcją utrzymania soczyście zielonych trawników są systemy nawadniania, co jednak wiąże się z bardzo dużymi kosztami utrzymania i wykorzystaniem sporych ilości wody. – Lepiej projektować rośliny, które nie wymagają dużo podlewania, a wyglądają atrakcyjnie. Są takie – przekonuje. I tu pojawiają się bardzo modne ostatnio kwietne łąki. Jak mówi specjalista, są trzy rodzaje sposobów zakładania takich – można kupić gotowe do wysiania, odpowiednie mieszanki traw łąkowych – nietrawnikowych – które wymagają mniej wody, a zawierają także nasiona roślin, które kwitną i same się rozsiewają. Znajdziemy wśród nich różne rodzaje koniczyn – białą, czerwoną, szwedzką, są chabry, maki, łubin, nostrzyk i facelia. Łąka jest wyższa niż normalny trawnik, osiąga nawet do 50-70 cm i wygląda atrakcyjnie przez cały sezon. I co ważne – kosimy ją tylko dwa razy do roku! Drugi sposób to dosianie kwiatów polnych do istniejącej zieleni. – Najlepiej to zrobić, gdy jest ona słaba i zdegradowana, bo znajdzie się wtedy miejsce na wsianie nowych roślin – mówi Jacek Grabarczyk. Trzeci sposób jest taki, że można kupić gotową łąkę kwietną w matach i rozłożyć ją na odpowiednio przygotowanym podłożu – to jak trawa z rolki! O czym trzeba jednak zawsze pamiętać – zanim zabierzemy się do pracy najlepiej skonsultować swój pomysł ze specjalistą. Także łąki trzeba projektować – odpowiednio dobrać gatunki w miejsca zacienione, inne w miejsca słoneczne, jeszcze inne, gdy ziemia jest słabej jakości. Świetnym pomysłem jest też założenie łąki kwietnej… na dachu! – Można poprzez odpowiednie przygotowanie miejsca, zamienić płaską powierzchnię dachową, która się nagrzewa i jest elementem, który podnosi temperaturę w mieście, w kolorową łąkę. Wystarczy jedynie sprawdzić nośność dachu i odpowiednio go zabezpieczyć – wyjaśnia architekt krajobrazu. Obecnie projektanci nowych domów i osiedli już uwzględniają takie rozwiązania i tworzą specjalne konstrukcje, które utrzymają obciążenia zielonych dachów.
Gdzie w Koninie moglibyśmy cieszyć oczy kolorowymi łąkami? Zdaniem specjalisty, przy długich i w miarę szerokich ciągach ulicznych. Tu dobrym przykładem jest ulica Dworcowa, która choć jeszcze niedawno wyglądała fantastycznie – w momencie kwitnienia tulipanów, nie prezentuje się tak wspaniale przez resztę roku. – Można by połączyć łąkę z tulipanami. Kosi się ją w październiku. Wiosną wychodzą tulipany, łąka jest jeszcze niska, mamy czas, by zobaczyć piękne kwitnące kwiaty. Później oglądamy już tylko łąkę, w której nie widać zasychających tulipanów. Centrum miasta mamy wtedy cały sezon kolorowe, a do tego rośliny zabierają kurz, pyły, zanieczyszczenia, izolują asfalt, tłumią hałas – łąka pełni wiele funkcji – ocenia Jacek Grabarczyk. W Koninie jest więcej takich miejsc, choćby ul. Paderewskiego. – Jest tam pas zieleni, który bez sensu jest kosić. Łąka, która dorosłaby do 70 centymetrów doskonale izolowałaby jeden pas od drugiego, wyglądałaby bardzo atrakcyjnie, kolorowo, a spełniałaby funkcje nie tylko estetyczne, ale dodawała bioróżnorodności, tym bardziej, że w sąsiedztwie jest jezioro Zatorze i park – wyjaśnia. Warto więc zwrócić uwagę na niewątpliwe plusy ekonomiczne posiadania łąki – mniej koszenia, czyli zużywania prądu czy paliwa i czasu oraz mniejsze zużycie wody. Ważna jest jednak także ekologia. – Do takich miejsc zlatują się motyle, pszczoły, są ptaki objadające nasiona, małe bezkręgowce – żuki, jaszczurki. Zmienia to mikroklimat. To znaczna różnica od martwej płaszczyzny pseudozielonej, jaką jest trawnik pomiędzy ulicami – mówi specjalista. Przypomina też o walorach terapeutycznych i modnej teraz hortiterapii czy inaczej ogrodolecznictwie, terapii ogrodniczej polegającej na wykonywaniu w ogrodzie prac związanych z jego utrzymaniem. – Wiadomo, że człowiek doskonale czuje się w naturalnym środowisku – w lesie, nad rzeką, łąki są powrotem do natury – mówi Jacek Grabarczyk, podkreślając położenie naszego miasta nad rzeką, na obszarze Natura 2000.
Wyzwania założenia własnej łąki podjęła się w tym roku jedna z koninianek. Na razie na niewielkim terenie. – Obserwuję przez ostatnie lata jak wygląda mój trawnik, ile mnie kosztował i ile jeszcze będzie i jak, pomimo pracy, którą wkładam, dziś źle wygląda – przyznaje pani Jolita. Postanowiła więc zmienić go w kwietną łąkę. – Zdaję sobie sprawę, że nie można roślin wysiać w trawnik, więc będę zmiany wprowadzać sukcesywnie. Zaczęłam od usunięcia części trawy i tam posiałam kolorowe, dzikie kwiaty i trawy łąkowe – przyznaje kobieta. Swój plan podzieliła na kilka następnych lat i jej łąka będzie się powiększać. – Praca podzielona na etapy nie wymaga aż tak dużego wysiłku. Każdy może zrobić to sam – mówi. Warto pamiętać jednak, że przez pierwsze tygodnie trzeba dbać o wysianą łąkę. To element architektury, który nie wymaga podlewania, jednak uwzględniając warunki atmosferyczne, w niektórych momentach należy ją nawodnić. Nie należy jednak przesadzać – to nie trawnik, a stałe podlewanie działa na jej niekorzyść. – Nie zaleca się też chodzenia i deptania po łąkach, gdyż delikatne łodygi kwiatów się łamią i nie wygląda to już estetycznie – radzi architekt krajobrazu.