Czy w samym środku wsi może znajdować się lotnisko? Jak się okazuje… może! Doskonale wiedzą o tym mieszkańcy Rumina, którzy od wielu miesięcy obserwują startujący z łąki samolot. – To dzieje się 10 metrów od naszych domów. Tylko czekać aż samolot wyląduje nam na dachu – mówią niezadowoleni gospodarze.
Zdaniem miejscowych właściciel samolotu nie tylko stwarza poważne niebezpieczeństwo, ale także zwyczajnie utrudnia im życie. – Za każdym razem hałas jest duży – mówią. – Najpierw samolot wyjeżdża z hangaru, potem jakiś czas krąży i rozgrzewa silnik, a następnie podjeżdża na górkę i stamtąd startuje. To straszy i płoszy sarny, które chodzą po polach. Trzeba też pamiętać, że tuż za górką znajduje się główna droga z Konina do Rzgowa, a tuż przed nią ciągną się linie wysokiego napięcia.
O obecności samolotu może świadczyć duży hangar stojący na łące. Mimo to właściciel jest zdziwiony skargami sąsiadów. – To nieprawda. Ja tu nie latam! Nie startuję, ani nie ląduję! Mam samolot, ale w Kazimierzu Biskupim – odpiera zarzuty. – Hangar stoi, no i co z tego!? Zaraz go przewiozę.
Tymczasem Andrzej Sybis, prezes Aeroklubu Konińskiego przyznaje, że właściciel „trzymał” samolot na lotnisku w Kazimierzu Biskupim. – Ale od jakiegoś czasu go tu nie ma – dodał.