W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
YOCHI

Artykuły

Wzdłuż Warty dziennie pokonuje nawet 150 kilometrów

2022-07-11 13:54:49
Wzdłuż Warty dziennie pokonuje nawet 150 kilometrów

Rzeka warta kołowania

Tak mi się porobiło, że do setki to właściwie nie czuję kilometrów – przyznaje Marzena Kowalczyk, która wybrała się w samotną podróż wzdłuż Warty, rzeki – jak można wyczytać na jej koszulce – „wartej kołowania”. Dziennie pokonuje nawet 150-kilometrowe odcinki, a jedzie także po to, żeby zachęcić do wsparcia budowy nowej siedziby WTZ w Śmiglu. Zapaloną cyklistkę „przyłapaliśmy” w Koninie.

Pani Marzena mieszka w Kościanie, pracuje jako nauczycielka, do szkoły dojeżdża 13 kilometrów, oczywiście na rowerze. I pewnie dlatego tak dobrze czuje się na dwóch kółkach, na których „objechała” Polskę i podziwiała nurt Wisły od jej źródła do ujścia. W tym roku wybrała Wartę. – 28 czerwca wraz z grupą pielgrzymów wjechaliśmy na Jasną Górę, a dzień później udałam się do Zawiercia, gdzie Warta ma swoje źródło. Muszę przyznać, że jest przepiękne. Potem, do Częstochowy i już w samym mieście trzeba było zatykać nosy. Rzeka jest zaśmiecona i bardzo zarośnięta, ale potem robi się szersza i ładniejsza. Niestety, bardzo wyraźnie odcisnęła się na niej susza. Poziom wody jest tak niski, że na przykład w Kole ludzie przechodzili z jednego brzegu na drugi.

Na początku ubiegłego tygodnia samotna cyklistka dotarła do Konina. – Przenocowałam w Licheniu, a za miastem, w Węglewskich Holendrach, skręciłam na wały. Zafascynowała mnie tutejsza natura, uwielbiam takie miejsca, one nakręcają mnie, żeby „płynąć” tą rzeką – mówi. – Potem był Ląd i Ciążeń, gdzie złapałam gumę. W tych upałach, dętki bardzo szybko się odparzają.

Żar lejący się z nieba nie przeszkodził jednak pani Marzenie w pokonywaniu kosmicznych dystansów, najdłuższy z nich to 163 kilometry. – Od Częstochowy do miejscowości Załęcze uciekałam przed burzami – wyjaśnia. – Słońce, owszem daje o sobie znać. Jestem opalona na tzw. „strój rowerowy”, jakbym poszła na plażę, to każdy by wiedział z czego dopiero co zsiadłam – żartuje.

I choć samotna w drodze, samotność jej nie doskwiera. – Ludzie reagują spontanicznie, życzliwie pytają, są zainteresowani, a niektórzy nieco zdziwieni, że jadę sama – mówi cyklistka. – Ale ja mam swój rytm, nie wiem, czy bym się dopasowała do grupy, albo grupa do mnie. Dotychczas spotkałam się tylko z samymi miłymi sytuacjami. Na przykład kiedy dojechałam do Pyzdr był już wieczór i wszystkie lokale zamknięte. Udało mi się znaleźć jeden, w którym była jakaś rodzinna uroczystość. Weszłam do środka i poczęstowano mnie sałatką z grzankami.

I wtedy po raz kolejny okazało się, że ludzie są gościnni, a świat… mały. – jak zaczęłyśmy rozmawiać, to wyszło, że szefowa jest siostrą mojej sąsiadki – mówi pani Marzena.

Meta podróży pod hasłem „Warta – rzeka warta kołowania” to Kostrzyn nad Odrą, gdzie swój bieg kończy Warta. W sumie w nogach cyklistki zostało ponad 800 kilometrów. Ma nadzieję, że po drodze udało się jej nagłośnić akcję wsparcia budowy nowego budynku WTZ w Śmiglu.



Śledź nas na