W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
YOCHI

Artykuły

Nagłej śmierci można nadać sens

2021-11-10 12:16:32
Nagłej śmierci można nadać sens

– Żadna nagła śmierć nie ma sensu, ale możemy jej nadać go przekazując życie dalej! – mówi anestezjolog Marek Bredow, koordynator ds. transplantacji w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Koninie z ramienia Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego „Poltransplant”.

Trudno nie doceniać roli transplantologii w ratowaniu ludzkiego życia. Dobrze wiedzą o tym lekarze, a jeszcze lepiej ciężko chorzy pacjenci, którzy dzięki nowej wątrobie, nerce, czy sercu zaczynają życie od nowa. Do niedawna przykuci do łóżka, bez nadziei na przyszłość, wstają na nogi i cieszą się każdym dniem. – Z opowieści osób, które otrzymały nowe nerki wiem, że czymś niezwykłym jest dla nich pójście do toalety i załatwienie potrzeby fizjologicznej – mówi Marek Bredow. – Na co dzień nie doceniamy tak prostych i – wydawać by się mogło – naturalnych czynności. Ale jeśli na wiele lat coś zostało utracone i nagle zostało przywrócone, to jest coś niesamowitego.

Radość z otrzymania nowego życia poprzedza długa i nierzadko trudna batalia o pozyskanie narządu. – Po kryzysie, a wręcz zapaści w transplantologii, wywołanej kilka lat temu przez jednego z polityków (kiedy to bardzo mało osób zgadzało się na pobranie organów od zmarłych krewnych), świadomość ludzka powoli się odbudowywała – mówi Marek Bredow. – Oddawanie narządów, tak samo jak chociażby krwi, znów uznawane było za ratowanie życia innym. Niestety, kolejną przeszkodą w transplantacji okazała się pandemia COVID-19, która zahamowała liczbę pobrań. Pacjenci, którzy mogli być dawcami albo nie trafiali do szpitali, albo byli zakażeni koronawirusem. W tym roku w Koninie mieliśmy zaledwie cztery pobrania, podczas, gdy przed pandemią padały rekordy – 12-13 pobrań rocznie. To był bardzo dobry wynik, jak na nasz szpital.

Doktor Marek Bredow przyznaje, że w ostatnim czasie spotkał się z kilkoma stanowczymi odmowami rodzin osób zmarłych, które mogły być dawcami. – Zgodnie z polskim prawem nie pytamy rodziny o zgodę na pobranie narządów, tylko o to, czy ich krewny za życia wyraził sprzeciw na pobranie narządów. Chociaż wiemy, że to nieprawda (a oficjalnego sprzeciwu nie ma w ogólnopolskim systemie), rodziny zapewniają, że ich krewny nie zgadzał się na pobranie narządów. „Chcemy pochować i tyle” – słyszymy. Trudno wytłumaczyć decyzje, które nie mają żadnego racjonalnego uzasadnienia, ale nic z tym nie możemy zrobić – komentuje anestezjolog, podkreślając jednocześnie, że mniej odmów jest w przypadku rodzin osób młodych. – Wiedzą, że w niebie ich organy nie są do niczego potrzebne, a na ziemi mogą pomóc innym. Młodzi często też mają przy sobie deklarację woli – dodaje.

Wiele osób do dziś wspomina głośny przypadek kilkuletniej dziewczynki, która z urazem czaszkowo-
mózgowym po upadku z huśtawki trafiła na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii w konińskim szpitalu. – Gdy lekarze stwierdzili śmierć mózgu dziewczynki rodzice wyrazili zgodę na pobranie narządów. W tym samym czasie w Centrum Zdrowia Dziecka walczył o życie chłopiec zatruty grzybami. Uratować go mógł tylko pilny przeszczep wątroby – komentuje Marek Bredow.

W tej chwili w całej Polsce na organy czekają tysiące pacjentów. – Co roku przeszczepia się średnio ponad 700 nerek i około 140 serc – informuje Marek Bredow. – To ciągle za mało. Najłatwiejsze do przeszczepienia są nerki. W przypadku płuc czy serca dawcy muszą być idealni. Najlepiej młodzi, po izolowanym urazie czaszkowo-mózgowym, u których do śmierci mózgu doszło w miarę szybko. Wtedy można pozyskać serce i płuca.

W proces donacji tzn. od identyfikacji dawcy do samego przeszczepu narządu u biorcy zaangażowany jest zespół ok. 50-60 osób. – Bardzo ważnym elementem transplantacji jest transport – mówi Marek Bredow. – Czas liczy się szczególnie w przypadku serca, które w tzw. „zimnym niedokrwieniu” może być tylko 4 godziny. Jeśli chodzi o nerki to można pozwolić sobie na 12 godzin.

Jak przekonać nieprzekonanych do tego, że w razie nagłej śmierci ich organy mogą stanowić bezcenny dar życia dla innych? – Każda taka śmierć jest bezsensowna – odpowiada Marek Bredow. – Dzięki rozwojowi medycyny możemy tej śmierci nadać jakiś sens. Niesamowite jest to, że stojąc nad grobem bliskiej osoby, mamy świadomość, że jej życie nadal tli się w innym człowieku. Powołując się na kwestie religijne, to sam papież Jan Paweł II (jak i cały Kościół katolicki) zachęcał do przekazywania życia dalej. Tak jak oddajemy krew czy szpik. Przekonując rodziny mówimy, że za jakiś czas może i one będą potrzebowały takiego daru. Poza tym trzeba pamiętać, że utrzymywanie przy życiu ciężko chorych pacjentów np. potrzebujących dializ, jest znacznie droższe niż opieka nad osobami po przeszczepach. Transplantologia przynosi same korzyści.



Śledź nas na