W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Browar 18.06-25.07.2025

Turek

Dawid Dębowski nie jest już trenerem Górnika Konin mimo wywalczonego awansu do IV ligi

2025-06-19 12:08:00
Dawid Dębowski nie jest już trenerem Górnika Konin mimo wywalczonego awansu do IV ligi

W lipcu zeszłego roku objął stanowisko trenera pierwszego zespołu Górnika Konin. Drużyna pod jego wodzą świetnie rozpoczęła sezon ligowy od sześciu meczów bez straty bramki, aby ostatecznie zakończyć zmagania na pierwszym miejscu, z awansem do IV ligi i będąc niepokonanym zespołem w swojej grupie. To jednak nie wystarczyło. Klub ogłosił wczoraj, że Dawid Dębowski przestaje pełnić funkcję trenera pierwszego zespołu. Szkoleniowiec w rozmowie z nami, przeprowadzonej kilka dni temu, podsumował sezon, zdradził, jaki był kluczowy moment rozgrywek, z jakimi problemami zmagała się drużyna i podkreślił, że chce kontynuować pracę w Górniku.

– Z końcem sezonu żegnamy trenera Dawida Dębowskiego, który poprowadził naszą drużynę do awansu do IV ligi. To był sezon pełen wyzwań, ale dzięki wspólnej pracy, zaangażowaniu i konsekwencji osiągnęliśmy cel, na który ciężko pracowaliśmy. Dziękujemy za poświęcenie, codzienną motywację i wiarę w ten zespół. Trenerze – życzymy ci powodzenia na dalszej drodze zawodowej, wielu sportowych sukcesów i realizacji wszystkich planów. Do zobaczenia na piłkarskich ścieżkach – czytamy w komunikacie Górnika Konin.

Poniżej wywiad z Dawidem Dębowskim przeprowadzony przed ogłoszeniem jego odejścia z klubu.

– W przedostatniej kolejce pokonaliście bezpośredniego rywala w lidze Olimpię Koło i zapewniliście sobie awans do IV ligi. Jakie uczucia towarzyszyły Panu i drużynie?

– Na pewno radość. Czekaliśmy na ten mecz od pewnego czasu i było widać, że w drużynie panowała bardzo fajna atmosfera. Chłopaki byli mocno zmotywowani i to już na odprawie było widać, że zespół jest mentalnie przygotowany do tego starcia. Nie ukrywam, że pomogło to, że Olimpia straciła punkty wcześniej i dzięki temu stworzyła się dla nas szansa, żeby grać na własnych warunkach, z przewagą jednego punktu nad rywalem. Zrealizowaliśmy plan w stu procentach i wydaje mi się, że zasłużenie wygraliśmy ten mecz i zajęliśmy pierwsze miejsce w grupie. Cieszy nas to, bo po tamtym spotkaniu zeszło z nas ciśnienie i presja, które na nas ciążyły.

– Na chwilę też straciliście pozycję lidera i rywalizacja o pierwsze miejsce trwała praktycznie do samego końca. Jak Pan motywował zawodników do walki o każdy punkt? Czy oni w ogóle potrzebowali dodatkowej motywacji?

– Tak naprawdę ten zespół tylko trochę się zmienił przed sezonem, a trzon doświadczonych zawodników pozostał, więc chodziło głównie o to, żeby zachować spokój, żeby być pewnym tego, że nawet gdy zdarzy się jakieś potknięcie, żeby być cały czas pewnym tego, że my ten awans wypracujemy. Jeśli chodzi o motywowanie chłopaków, to każdy trener musi to robić. Bez motywacji nie ma sukcesu. Nasz cel był tylko jeden, czyli awans z pierwszego miejsca. Wiadomo, że były momenty szczególnie w środkowej części tej rundy, gdzie dopadły nas bardzo poważne problemy kadrowe, wynikające głównie z kontuzji i problemów zdrowotnych, ponieważ walczyliśmy z wirusem, który zaatakował drużynę przed najważniejszymi meczami. Były momenty takie, że zmagaliśmy się z różnymi przeciwnościami losu, ale wyszliśmy z tego zwycięsko. Charakter drużyny pokazał, że zasługiwaliśmy na awans i z tego się cieszymy.

– W tym sezonie ligowym nie przegraliście żadnego meczu. Z czego wynika tak dobra gra?

– Wydaje mi się, że w tym zespole panuje bardzo dobra atmosfera i czujemy się takim liderem. Nawet wtedy, gdy nam nie szło, przepychaliśmy mecze. Uważam, że to jest umiejętność i charakterystyka danego zespołu. Nie ukrywam, że mentalnie naprawdę sprostaliśmy zadaniu, bo fajnie się atakuje z pozycji takiego challengera jak Olimpia czy Meblorz, ale my byliśmy głównym faworytem tych rozgrywek, a wcale nie jest łatwo w tej roli występować. Dla mnie najbardziej kluczowym meczem w tym sezonie było starcie z Meblorzem Swarzędz na wyjeździe, gdzie do przerwy prowadziliśmy 2:0, zdominowaliśmy przeciwnika, natomiast pojechaliśmy tam z juniorami. To był właśnie ten moment, gdzie kadra wyglądała najmniej korzystnie przez choroby i kontuzje. W drugiej połowie trener rywali dokonał dosyć szybko czterech zmian, czyli tak naprawdę wymienił jedną trzecią zespołu i było to widać, bo strzelili trzy bramki. My się jednak podnieśliśmy i Łukasz Pietrzak strzelił gola w dziewięćdziesiątej piątej minucie. Mieliśmy jednak wcześniej kilka sytuacji do zdobycia bramki, także to nie tak, że my ten mecz zremisowaliśmy jednym stałym fragmentem gry. Ta bramka strzelona na 3:3 smakowała jak zwycięstwo, bo w tym momencie skończyłaby się nasza passa. Nie chodzi o samą matematykę i sytuację w tabeli, ale o to, że my cały czas utrzymaliśmy status drużyny niepokonanej i dla mnie to było kluczowe. Myślę, że to był taki przełomowy moment. Wtedy wiedziałem, że już nikt nas nie jest w stanie pokonać, że nikt nie jest w stanie nas powstrzymać.

– Strzeliliście też dużo bramek i straciliście najmniej w grupie.

– Powiem tak, strzeliliśmy za mało i straciliśmy za dużo. I to nie tylko moje zdanie, ale również zespołu. Zaczęliśmy sezon genialnie od sześciu meczów bez straty bramki. To była taka seria, która pokazała, że jesteśmy zespołem, który ma żelazną defensywę, bo mamy chłopaków z olbrzymim doświadczeniem z tyłu. Uważam, że w niektórych meczach mieliśmy dużo sytuacji i mamy do siebie najwięcej pretensji o te spotkania.

– Wygraliście też strefowy Puchar Polski, pokonując w finale Polanina Strzałkowo. Odpadliście natomiast w wojewódzkim Pucharze Polski już w pierwszej rundzie. Jak Pan ocenia ten sezon?

– Tym, co nie powinno się wydarzyć, był mecz z Kanią w Gostyniu, ale ciężko nie być zadowolonym z sezonu, gdzie zdobywa się strefowy Puchar Polski. Wiadomo, że Górnik Konin tak naprawdę w obowiązku powinien mieć wygrywać te puchary, ale wiemy, że drużyny ustawiają na Górnika, bo wygrać z Górnikiem to jest największy splendor. Nawet jeśli później przegra się trzy mecze w lidze, to nic wielkiego się nie dzieje, bo pokonało się Górnika. Chcieliśmy skończyć rozgrywki ligowe bez porażki i uważam ten sezon za bardzo dobry, mimo że były pewne problemy w trakcie tej rundy. Rzadko zdarza się, że drużyna jest w stanie w całym sezonie nie przegrać żadnego meczu.

– Jakie macie plany i cele na przyszły sezon w IV lidze?

– Jeśli chodzi o bardziej szczegółowe cele, to musimy wiedzieć, jaką kadrą będziemy dysponować. Prowadzone są rozmowy zarówno w kierunku pozyskania nowych zawodników, jak i zatrzymania tych, którzy są obecnie, chociaż tutaj żadnych większych odejść z klubu nie ma. Chcemy pozyskać kilku doświadczonych zawodników, którzy wzmocnią rywalizację w kadrze i te rozmowy już się toczą. Po ostatnim gwizdku w meczu z Olimpią Koło praktycznie od poniedziałku zacząłem już działać pod kątem budowy zespołu na nowy sezon, ale jeszcze ze spokojem. Wszystko jest uzależnione od tego, gdzie poszczególne drużyny będą w przyszłym sezonie grać. Próbujemy to wszystko budować. Nie chciałbym jednak mówić o nazwiskach.

– Czy po pozyskaniu wzmocnień, o których Pan mówi, Górnik będzie w stanie walczyć o mistrzostwo IV ligi i awans do III?

– Tak jak powiedziałem, gdy obejmowałem w lipcu zespół Górnika w piątej lidze, ten zespół nie może grać na szóstym szczeblu rozrywkowym i celem był tylko i wyłącznie awans. Natomiast w przypadku rozgrywek czwartej ligi już takich deklaracji nie złożę, że gramy o awans i naszym celem jest awans do trzeciej ligi. Na to wpływają różne czynniki. Wiadomo, że czwarta liga to już jest całkowicie inny poziom. Chcemy grać o jak najwyższe cele i chcemy być w górnej połowie tabeli. O co będziemy grać w przyszłym sezonie? W tym temacie będę mądrzejszy w połowie lipca, kiedy będę wiedział, jakim zespołem dysponuję, bo kadra musi ulec wzmocnieniu i nad tym będziemy na pewno pracować.

– Co Górnik wniesie do IV ligi?

– Górnik może by przede wszystkim wnieść koloryt. W rozmowach z trenerami, sztabami, zawsze wszyscy mówili o tym, że jak pojawiają się kibice, zorganizowana grupa dopingująca, jest to wartość dodana dla danej ligi. W piątej lidze wszystkie zespoły, które gościły Górnika, przecierały oczy, jak można fajnie prowadzić doping. Byliśmy naprawdę zadowoleni z tego, że zawsze mieliśmy wsparcie dwunastego zawodnika i to na pewno może dać Górnik, bo ci kibice nie są na poziomie czwartej ligi, oni są zdecydowanie wyżej. Na pewno jest to olbrzymia wartość dodana. Wydaje mi się też, że wnieść możemy poziom sportowy, bo w większości meczów w tym sezonie nasz poziom gry przerastał zawodników czy zespoły piątoligowe, które z reguły ustawione były nisko tylko po to, żeby przeszkadzać. W czwartej lidze będzie trochę lepiej, bo ten poziom będzie bardziej wyrównany i zespoły będą grały z nami w otwartą grę, a niekiedy to my będziemy się bronić. Natomiast w piątej lidze do momentu strzelenia pierwszej bramki, czasami były męczarnie. Im szybciej otworzyliśmy mecz i mieliśmy grę na własnych warunkach, tym wyglądało to swobodnie i luźniej Były takie mecze, momenty, gdzie przeciwnicy, którzy grali nisko, sprawiali nam problem. Podsumowując, Górnik na pewno wniesie dużo do czwartej ligi, jestem tego pewny.

– Czy Dawid Dębowski będzie dalej trenerem Górnika w przyszłym sezonie?

– To nie jest pytanie do mnie, natomiast nie wyobrażam sobie, żebym nie był.

Fot. FB/Górnik Konin
Krystian Cichocki

Śledź nas na