Rowerzyści wystartowali o 14.30 w kierunku jeziora Głodowskiego przez Puszczę Bieniszewską. Przejazd trwał około 2 godzin. Start i meta były przy remizie OSP w Bielawach. Na postoju podczas przerwy poczęstowano uczestników arbuzami, napojami, a niektórzy zamoczyli nawet nogi w jeziorku. – Rowerzyści odpoczęli trochę i tą samą drogą wrócili przed remizę w Bielawach. Cała trasa wyniosła około 16 kilometrów. Wiele osób jechało już we wcześniejszym rajdzie. Uczestnicy byli w różnym wieku – dzieci, młodzież, dorośli. Najmłodszy uczestnik miał półtora roku i jechał w swojej specjalnej rowerowej przyczepce z siostrą. To była spora grupa, bo jechało około 140 osób – mówi Stanisława Lewkowicz. – Wrócili zmęczeni, ale od razu była woda z sokiem i poczęstunek, była bogata zalewajka, chleb ze smalcem, ogórki, ciasto przygotowane przez mamy najmłodszych strażaków, była kiełbasa i kaszanka z grilla. Było co zjeść po takim wysiłku.
Po powrocie do remizy oprócz poczęstunku na uczestników czekały niespodzianki. Dla najmłodszych były gry i zabawy. Na festyn do Bielaw zawitali także policjanci. – Po powrocie z rajdu wszystkich witał sierżant Pyrek. Był atrakcją dla najmłodszych, chociaż i dorośli robili sobie z nim zdjęcia. Można było oznakować swój rower. Były zabawy dla dzieci – przeciąganie liny, gra w piłkę. Dużym zainteresowaniem cieszyły się alkogogle. Można było sprawdzić, jak czuje się człowiek, który w organizmie ma 1,2 promila alkoholu czy nawet 3 promile. Najbardziej cieszyły się z tej zabawy dzieci, które miały pójść prosto po linii, a było ciężko – opowiada przewodnicząca.
Choć rowerzystów jechało 140, wszystkich uczestników festynu było ponad 160. W tę liczbę wliczali się także organizatorzy, którzy zostali na miejscu, by wszystko przygotować. Nad bezpieczeństwem uczestników czuwała grupa rowerowa Ciklo Blue oraz strażacy. Rajd zamykał samochód OSP. – W przyszłym roku oczywiście planujemy kolejny rajd. Jesteśmy już mądrzejsi, wiemy już wiele rzeczy – mówi Stanisława Lewkowicz.