W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X

Wierzbinek

Średnia wieku w zespole SKP Słupca to 20,5 roku. „Możemy być dumni z naszej pracy z młodzieżą”

2025-09-15 07:00:00
Średnia wieku w zespole SKP Słupca to 20,5 roku. „Możemy być dumni z naszej pracy z młodzieżą”

SKP Słupca awansował w ubiegłym sezonie do V ligi, w której obecnie gra. Zespół nie przegrał żadnego spotkania ligowego*, a w składzie znajdują się praktycznie sami wychowankowie. Jednym z nich jest Mirosław Kwaśny, obecny trener SKP Słupca, który w rozmowie z nami opowiedział o pracy w zespole, prowadzonym przez niego już po raz trzeci.

– Trenerem SKP Słupca jest Pan od listopada zeszłego roku. Jest Pan jednak wychowankiem klubu i pracował Pan już w zespole wcześniej. Jak to się stało, że wrócił Pan do roli trenera pierwszego zespołu?

– Byłem tutaj trenerem dwa razy. Pierwszy raz pracowałem sześć lat, chwilę po tym jak skończyłem karierę zawodnika i byłem najmłodszym trenerem w czwartej lidze w wieku 30 lat. To była moja pierwsza poważna praca, jeżeli chodzi o zespół seniorów i to od razu na poziomie czwartoligowym. Potem odszedłem sam, bo sześć lat to długo. Były inne kluby, byli juniorzy, był drugi zespół, były inne drużyny w regionie, więc miałem przerwę od SKP. Po kilku latach wróciłem i zrobiliśmy w wielkim stylu awans z piątej do czwartej ligi. Wygraliśmy kilkanaście meczów z rzędu. Był to naprawdę fajny sukces i w tej czwartej lidze prowadziłem zespół do listopada, kiedy to rozstałem się z klubem w niemiłych okolicznościach ze starym zarządem. Nie życzę nikomu, żeby tak się rozstawał z zespołem, jak mnie tutaj potraktowano. Miałem przerwę, prowadziłem jeszcze dziewczyny ze Słupczanki przez dwa lata. W końcu dostałem propozycję powrotu, bo zmienił się cały zarząd, zmieniły się tutaj warunki po dwóch spadkach. W październiku już były rozmowy i zacząłem pod koniec października prowadzić niektóre treningi, ale jeszcze dwóch innych trenerów pracowało do końca rundy jesiennej. Jestem tu trzeci raz i chyba już ostatni.

– Ubiegły sezon zakończyliście na pierwszym miejscu z 67 punktami na koncie i awansowaliście bezpośrednio do V ligi, w której gracie obecnie. Jak podsumowałby Pan poprzednie rozgrywki od momentu objęcia zespołu?

– Przepracowaliśmy bardzo mocno zimowy okres przygotowawczy. Trzeba też podkreślić to, że mamy w tej chwili drugą najmłodszą drużynę w lidze i tak samo mieliśmy w okręgówce, ponieważ ten zespół odmłodziliśmy. Paru starszych zawodników odeszło, połowa kadry to gracze z rocznika 2007, 2008. Najstarszy piłkarz u nas ma 29 lat, a średnia wieku w zespole to 20,5 roku. Tylko Warta Poznań, która gra juniorami, ma młodszy zespół. To jest wielki plus. Druga sprawa to fakt, że żaden zespół w rejonie w tej chwili nie gra tak jak my, bo w drużynie mamy 99% wychowanków. Jeden zawodnik, Robert Zdunek, który jest z Wrześni, gra w tej chwili u nas. Reszta to są tylko nasi wychowankowie. Nie przypuszczam, żeby jakikolwiek zespół w regionie w tej chwili grał tak młodym zespołem jak my i korzystał wyłącznie ze swoich wychowanków. Moim zdaniem to jest ogromny sukces i dlatego też tę pracę podjąłem, bo idziemy w tym kierunku i pokazujemy innym klubom, że można grać swoimi ludźmi, jeżeli są dobrze przygotowani i fajnie to wygląda.

– Czy udało wam się dokonać jakichś wzmocnień przed startem obecnego sezonu? Jeśli tak, to jakich?

– Jeżeli chodzi o wzmocnienia, to wrócili tylko nasi wychowankowie. Wcześniej po moim odejściu przy tym starym zarządzie, niestety większość zawodników uciekła z tego klubu po spadkach i rozeszli się po innych klubach. Teraz próbujemy też namówić jeszcze jednego, dwóch wychowanków, żeby wrócili, ale tak, jak mówię, nie bierzemy w tej chwili żadnych obcych zawodników. Szkolimy tutaj młodzież, w drużynie seniorów grają zawodnicy z rocznika 2007, 2008 i wracają do nas tylko i wyłącznie nasi wychowankowie. Jeżeli rozmawiamy z kimś, to tylko na temat powrotu naszych zawodników. Żaden klub w tej chwili chyba tak nie pracuje w regionie jak my. Możemy być z tego dumni, bo na razie wyniki są niezłe i zobaczymy, w jakim kierunku pójdzie to dalej.

– W obecnym sezonie, po pięciu kolejkach, byliście na pozycji lidera, mimo że kilka zespołów miało jeszcze zaległe mecze. Nie przegraliście też żadnego ligowego spotkania*. Jak Pan ocenia okres przygotowawczy i ten dobry początek sezonu w V lidze?

– Jesteśmy zadowoleni, że nie przegraliśmy żadnego meczu. Ja nigdy nie lubiłem określać celów. Na początku powiedziałem zawodnikom, że trzeba podchodzić do każdego meczu Indywidualnie i wygrywać każde kolejne spotkanie, a jako beniaminek te cele nakreślą się na koniec rundy. Zobaczymy, jak to wszystko będzie wyglądało. Zaczęliśmy dobrze, weszliśmy w tę ligę bardzo fajnie, ale jest ona dużo mocniejsza niż okręgowa. Te mecze, które już rozegraliśmy, nie były łatwe, bo w niektórych z nich każdy miał szansę na zwycięstwo. Chwała więc zespołowi, że przegrywając trzy razy w trzech w pierwszych meczach, gonimy wynik i wychodzimy z tego zwycięsko. Jesteśmy na razie mistrzami gonienia wyników, ale zespół ma charakter i zobaczymy, jak to pójdzie dalej. Fajnie się gra, jak się wszystko wygrywa, ale zobaczymy, gdy ta noga się potknie, wtedy też poznaje się charakter zespołu. To są tacy ludzie, którzy serce oddaliby za ten klub i to jest też inna praca pod tym względem. Oni chcą się rozwijać i niedługo niektórzy zawodnicy będą wyciągani przez lepsze kluby. Już pojawia się zainteresowanie, są telefony i nie wiem, jak to będzie wyglądało. Jeżeli jednak ktoś ma się rozwijać, to odejdzie, a w jego miejsce wejdzie następny zawodnik. Ta młodzież rośnie nam w akademii, więc tutaj na pewno ta praca z młodzieżą jest bardzo dobra.

– Jaki jest wasz główny cel na ten sezon? Utrzymanie czy może walka o awans do IV ligi, patrząc na dobry start?

– Ja nigdy nie zakładam celów. Powiedziałem, że cel się wykreuje po pierwszej rundzie i na razie skupiamy się na każdym kolejnym meczu, a przed nami ciężkie starcia. Tu jest większość zespołów, która jest wsparta zawodnikami z trzeciej i czwartej ligi. Nazwiska robią wrażenie. Zobaczymy, jak będziemy wypadać na ich tle. Nie możemy się równać finansowo i organizacyjnie z takimi klubami, które mają większe budżety czy jakichś prywatnych sponsorów, bo my nie idziemy w tym kierunku i pracujemy zupełnie inaczej. W każdym spotkaniu, obojętnie z kim, gramy o trzy punkty. Dla nas nie jest ważne, czy gramy z zespołem, który jest napakowany zawodnikami z trzeciej czy czwartej ligi. Mecz to 11 na 11 i boisko weryfikuje, czy zdobędziemy z takim zespołem punkty, czy nie. Trzeba umieć wygrywać i trzeba umieć przegrywać, ale zespół ma charakter i zobaczymy, jak to będzie dalej wyglądało.

– W Pucharze Polski nie udało wam się jednak awansować do kolejnej rundy. Przegraliście z Orłem Grzegorzew tylko 1:2. Czego zabrakło?

– My do Pucharu Polski podchodziliśmy w ten sposób, że mając kadrę 25 zawodników, dajemy minuty zawodnikom, którzy mniej grają. Prowadziliśmy, byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym, ale zmarnowaliśmy mnóstwo sytuacji i to się zemściło. Trzeba oddać gospodarzom, że zdobyli dwie bramki po przerwie. My marnowaliśmy okazje seryjnie, mogliśmy ten mecz zamknąć już wysoko do przerwy, ale to się nie udało i przegraliśmy. Troszeczkę szkoda, bo chcieliśmy grać dalej, aby młodzież mogła zdobywać minuty. Puchar to też jest fajna przygoda i na pewno jakiś zastrzyk finansowy, ale odpadliśmy na własne życzenie. Koncentrujemy się już teraz wyłącznie na lidze.

*wywiad przeprowadzany był po pięciu kolejkach V ligi. SKP w ubiegły weekend przegrał pierwsze spotkanie w tym sezonie.

Fot. skpslupca.pl

Krystian Cichocki

Śledź nas na