Niebawem minie rok, kiedy w żwirowniach w Depauli i Przyjmie wydobyto beczki z niebezpiecznymi substancjami. Co w tej chwili się z nimi dzieje? – Jeśli chodzi o beczki w Depauli to nic się nie dzieje. Znów wezwaliśmy właściciela tego terenu, żeby go uprzątnął. Przedstawił nam zwolnienie lekarskie do 20 maja. I nic nie jesteśmy w stanie zrobić – mówi Tadeusz Jankowski, wójt Krzymowa.
O to co dzieje się z beczkami pełnymi niebezpiecznych odpadów w Depauli radni zapytali na ostatniej sesji Tadeusza Jankowskiego, wójta Krzymowa. – Wezwaliśmy właściciela terenu, żeby coś z nimi zrobił. Przedstawił nam zwolnienie lekarskie do 20 maja. I nic nie jesteśmy w stanie zrobić. Zwolnienie zostało wystawione przez lekarza orzecznika sądowego. Nastąpił teraz taki pat legislacyjny, bo pan wojewoda domaga się od nas działań w tej sprawie – mówił Tadeusz Jankowski.
Przypomnijmy, że w maju ubiegłego roku w żwirowniach w Depauli i w Przyjmie (w gminie Golina) wydobyto w sumie prawie 700 beczek różnej wielkości, w których znajdowały się substancje niebezpieczne dla środowiska. Właściciel obu żwirowni jest jeden i został zobowiązany do wywiezienia oraz utylizacji szkodliwego ładunku na własny koszt. I się na to zgodził.
W sierpniu podjął pierwszą próbę wywiezienia beczek z niebezpiecznymi substancjami z terenu żwirowni w Depauli. – Samochód, który po nie przyjechał, nie spełniał wymogów technicznych i policja nie pozwoliła na transport – mówił nam wtedy wójt Tadeusz Jankowski.
Kiedy w końcu ze żwirowni w Depauli i Przyjmie znikną ukryte w beczkach chemikalia? Ciągle nie wiadomo. Warto jednak podkreślić, że wywóz i utylizację liczy się w milionach złotych.