W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Shootersss

Aktualności

Nikt nie jest niezwyciężony. Rozmowa z Anną Gawrońską, kapitan Medyka Konin

2017-11-03 12:41:18

Nikt nie jest niezwyciężony. Rozmowa z Anną Gawrońską, kapitan Medyka Konin

– Nie rozmawialiśmy tuż po meczu, więc wypada teraz to nadrobić. Emocje pewnie już trochę opadły. Jak nastroje w drużynie po tej pierwszej od pięciu lat porażce przed własną publicznością?

– Te emocje cały czas we mnie siedzą. Cały czas kotłuje mi się coś w głowie. No ale – porażkę trzeba przyjąć. Byłyśmy słabsze w tym meczu, co nie oznacza, że nie powinnyśmy tego meczu wygrać. Prowadząc 3:1 miałyśmy kilka dwustuprocentowych sytuacji, z czego ja miałam dwie. Więc powinnyśmy strzelić bramki na 4:1, na 5:1. W końcówce popełniłyśmy szkolne błędy. Nie wiem czym było to spowodowane. Czy jakimś rozluźnieniem, czy brakiem koncentracji? Trzydzieści sekund przed końcowym gwizdkiem wyrzuciłyśmy aut przeciwnikowi po nogi, zamiast wybijać tę piłkę jak najdalej się da. Tego już się nie wróci. To jest historia. Miałyśmy już analizę. Wyciągamy wnioski. Wiedziałyśmy, że będzie to trudny mecz, bo zawsze tak jest po przyjeździe z reprezentacji. Zebrałyśmy się całą ekipą dopiero w czwartek. Dwa dni przed tak ważnym meczem, to za krótko. Teraz kolejne mecze, w tym zaległe spotkanie z UKS SMS Łódź. Trzeba te mecze wygrać i pozostać na zimę liderem z przewagą dwóch punktów nad Górnikiem Łęczna. Liga staje się ciekawsza i walka między Medykiem a Górnikiem będzie trwała do końca. Każdy zespół musi kiedyś przegrać. Nasza passa trwała bardzo długo. Każdy szykuje się na lidera, każdy chce stłamsić mistrza. Łęcznej się to w końcu udało. Gratulujemy. Ale nie poddajemy się i walczymy dalej.

– Czyli przegraną z Górnikiem zostawiacie już za sobą i koncentrujecie się maksymalnie na nadchodzących przeciwnikach.

– Tak. Musimy się już od tego odciąć i koncentrować się na przyszłości. Gdy będziemy rozgrzebywać tę porażkę za bardzo, to możemy zapomnieć o tym, co przed nami. A zwłaszcza po tej przegranej niezwykle ważne są teraz każde kolejne trzy punkty.

– Który rywal spośród tych, z którymi będziecie się mierzyć jeszcze w 2017 roku będzie najbardziej wymagający?

– Do każdego przeciwnika musimy podejść tak samo. Tak jak powiedziałam – wszyscy chcą bić Medyka. Wszyscy się szykują na mistrza. Bardzo ciężko gra się z drużyną, która czeka wciąż we własnym polu karnym i próbuje przeszkadzać, a nie próbuje grać z nami w piłkę. Do każdego meczu podchodzimy indywidualnie. Na każdego przeciwnika przygotowujemy się osobno. Po prostu chcemy zdobyć trzy punkty, chcemy wygrać.

– Powróćmy jeszcze do ostatniego meczu z Górnikiem Łęczna. Czy zaskoczyło Was coś w grze przeciwnika? A może coś zaskoczyło Was w Waszej postawie? Chodzi mi o boiskowe zachowania piłkarek Medyka, które być może wynikały z tego, że jesteście przyzwyczajone do ciągłego wygrywania na krajowym podwórku?

– Tak. Moim zdaniem było widać troszeczkę brak zaangażowania. Nie wiem – być może było to spowodowane tym, że przygotowania do tego meczu zaczęłyśmy dopiero w czwartek. Łęczna z kolei po raz pierwszy grała z nami w piłkę. Górnik bardzo dobrze utrzymywał się w środku pola i miał tam przewagę. Rywalki nie grały tylko długimi piłkami do przodu, ale konstruowały akcje, płynnie przechodziły i budowały grę. Bez wątpienia – to nas zaskoczyło. Do tego doszły nasze błędy w defensywie i to wszystko skutkowało utratą przez nas aż czterech bramek.

– To była tylko zwykła porażka, czy to kluczowy moment w historii drużyny? Coś się teraz wydarzy? Czy powinno się coś wydarzyć?

– Ja myślę, że powinnyśmy ten mecz traktować jako porażkę, która przydarza się każdej klasowej drużynie.

– Bo była po drodze wyjazdowa porażka z AZS-em Wrocław. Też pierwsza od dawna, ale po niej się nic wielkiego nie wydarzyło.

– To się zdarza każdej drużynie. Właśnie Real Madryt pokazał, że nie jest niezwyciężony. Nikt nie jest niezwyciężony. Każdy ma czasem słaby dzień. W minioną sobotę trafiliśmy na słaby dzień Medyka. Górnik pokazał, że chce walczyć o mistrzostwo. Przyjmujemy tę porażkę z honorem i – tak jak powiedziałam – będziemy teraz walczyć o każde trzy punkty, bo chcemy zakończyć rozgrywki ekstraligi w 2017 roku na fotelu lidera.

– To też trochę zmieni myślenie piłkarek Medyka? W końcówce spotkania prowadzimy 3:2. Wystarczyłoby postawić w polu karnym „autobus” i pewnie dowiezienie korzystnego rezultatu byłoby zdecydowanie bardziej prawdopodobne. Tymczasem duma i honor krajowego mistrza, absolutnego potentata po prostu nie pozwoliły Wam wyłącznie bronić wyniku.

– W ostatnich minutach zgubiłyśmy się w defensywie. Tak jak mówisz – trochę ta nieświadomość potencjału Górnika Łęczna spowodowała to, że straciłyśmy dwie bramki. Z innymi przeciwnikami nie musimy się bać, tylko atakujemy dalej i „dobijamy” przeciwnika w końcówkach. Tutaj zostałyśmy troszeczkę sprowadzone w tych ostatnich minutach na ziemię. Górnik Łęczna ma bardzo duży potencjał ofensywny i potrafi to wykorzystać.

– To teraz, na koniec naszej rozmowy, poszukajmy pozytywów tej porażki. Rywalizacja między Medykiem a Górnikiem w sezonie 2017/2018 będzie się toczyć dalej. Gdybyście wygrały w sobotę, a później zdobyłybyście komplet punktów, to przed zimą Medyk miałby osiem oczek więcej od drużyny z Łęcznej. Być może pojawiłoby się wtedy za dużo luzu, co mogłoby skutkować spadkiem motywacji, koncentracji. Tymczasem trzeba będzie cały czas dawać z siebie więcej niż sto procent.

– Myślę, że w każdym meczu cała drużyna daje z siebie sto procent. Nie mam tu żadnych wątpliwości. Tak jak powiedziałeś, osiem punktów przewagi oznaczałoby spokojne przygotowania do wiosennych rozgrywek. Teraz mamy więcej adrenaliny i trochę „nóż na gardle”. Musimy więc ciężko pracować, aby wydrzeć i obronić mistrzostwo Polski i po raz kolejny wystartować w Lidze Mistrzyń.

– No i tego życzymy. Dzięki wielkie za rozmowę, powodzenia!

– Dziękuję, pozdrawiam wszystkich kibiców i zapraszam oczywiście na nasze mecze.

z Anną Gawrońską, kapitan Medyka Konin rozmawiał Mateusz Krzesiński