Nie powiodła się pierwsza próba wywiezienia beczek z niebezpiecznymi substancjami z terenu żwirowiska w Depauli, w gminie Krzymów. - Samochód, który po nie przyjechał, nie spełniał wymogów technicznych i policja nie pozwoliła na transport - mówi Tadeusz Jankowski, wójt Krzymowa.
Dwa miesiące temu ze żwirowiska w Depauli, a także w Przyjmie (w gminie Golina) wydobyto w sumie blisko 700 beczek (większych i mniejszych). W każdej znajdowały się substancje niebezpieczne dla otoczenia. Właściciel został zobowiązany do wywiezienia i utylizacji szkodliwego dla środowiska ładunku na własny koszt.
Przez kilka pierwszych tygodni beczek pilnowali policjanci, później kamery. W tej chwili obraz z monitoringu obserwuje oficer dyżurny. - W ubiegłym tygodniu przyjechał samochód, a beczki wcześniej załadowano na palety (mauzery) - mówi wójt Jankowski. - Pojawili się policjanci z Konina oraz przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Palety umieszczono na samochodzie, ale w związku z tym, że nie spełniał on wymogów technicznych, funkcjonariusze nie wydali zezwolenia na transport.
Wójt zapewnia, że wraz ze strażnikiem gminnym nadzoruje żwirowisko w Depauli. - Wraz z policjantami ze Starego Miasta, jestem tam codziennie - przyznaje Marcin Michlicki, strażnik gminny. - Sprawdzam, czy ogrodzenie jest nienaruszone. Plastikowe kontenery z beczkami stoją tam nadal.
Od dwóch miesięcy wszyscy czekają na wywóz. Kiedy w końcu ze żwirowiska znikną ukryte w beczkach chemikalia? Ciągle nie wiadomo. - Jeśli pojawi się samochód, sprawdzimy, czy ma odpowiednie uprawnienia do transportu materiałów niebezpiecznych - dodaje Andrzej Sparażynski, kierownik konińskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Koninie.
Do tej pory nie wywieziono też beczek z Przyjmy.