W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X

Aktualności

„Biorę to na siebie!”. Polityczne lamentowanie, czy walka o szpital?

2025-09-02 15:53:03
Anna Chadaj
Napisz do autora
„Biorę to na siebie!”. Polityczne lamentowanie, czy walka o szpital?

Polityczna hucpa, lamentowanie radnych PiS, czy rzeczywista troska o koniński szpital, a w szczególności chorych onkologicznych? W związku z głośną ostatnio sytuacją na onkologii, na wniosek PiS zwołana została Nadzwyczajna Sesja Sejmiku Województwa Wielkopolskiego.

Wniosek o nadzwyczajną sesję, po informacjach o wstrzymaniu nowych pacjentów na konińską onkologię, złożyli radni PiS. Chcieli wiedzieć, kto podjął tę decyzję, czy członkowie zarządu o niej wiedzieli, czy ją akceptowali?

Mnóstwo emocji wywołało stwierdzenie marszałek Katarzyny Kretkowskiej o tym, że nie było uzasadnienia do zwoływania sesji nadzwyczajnej, a sytuacja finansowa szpitali, w tym konińskiego jest zadowalająca. – To takie polityczne lamentowanie – skomentowała.

– Szok i niedowierzanie! Czy próbujecie z Klubu Prawa i Sprawiedliwości robić stado baranów? – pytała radna Katarzyna Rzepecka- Andrzejak. – Przecież sytuacja jest dramatyczna. Dlaczego do decyzji wstrzymania przyjęć na onkologię nigdy nie odniósł się marszałek Marek Woźniak? Jeżeli mamy problem z przepływem finansów z Narodowego Funduszu Zdrowia, to co w tym kierunku zrobił Departament Zdrowia?

– Z przerażeniem słuchałem tego co pani marszałek Kretkowska powiedziała, że jest zdziwiona sesją – dodał radny Grzegorz Fijałkowski. – Pacjenci z poważną chorobą, z której nie zawsze się wychodzi, żeby się leczyć, musieli szukać miejsca. Gdyby nie ten zamęt, nasz bunt i głos rozsądku, to nie wiadomo, jak sytuacja potoczyłaby się dalej. Mam nadzieję, że następnym razem ktoś się zastanowi, zanim podejmie taką decyzję. Wyszło na to, że Konin jest ośrodkiem niewydolnym, szpital nie przyjmuje najciężej chorych, więc muszą dojeżdżać do Bydgoszczy czy do Poznania. Co zrobimy, jeśli środki do konińskiego szpitala nie będą docierać?

Emocje sięgnęły zenitu w czwartej godzinie debaty. Strony zarzucały sobie polityczne wycieczki, a w obronie dyrektor Krystyny Brzezińskiej oraz konińskiego szpitala stanęła radna Anna Majda. – Niewątpliwie wypowiedź medialna, którą wszyscy czytaliśmy znacząco źle wizerunkowo wpłynęła na szpital w Koninie oraz Samorząd Województwa Wielkopolskiego – mówiła. – Nie będziemy tutaj zakłamywać faktów, jednakże pacjenci pierwszorazowi są na onkologię przyjmowani. Dowodem jest niestety moja ciocia, która w ubiegły czwartek odbyła pierwszorazową chemioterapię z powodu nowotworu. Została skierowana z Wielkopolskiego Centrum Onkologii w Poznaniu po to, aby mieć bliżej miejsca zamieszkania, ponieważ mieszka w Turku. Uważam, że straty wizerunkowe nie mogą przekreślać roli jaką pełni Wojewódzki Szpital Zespolony w Koninie, tak istotny dla mieszkańców naszego regionu. Nie jestem osobą, która przez różowe okulary patrzy na ochronę zdrowia w naszym kraju. Odkąd pamiętam zawsze było źle, a zmian systemowych żaden rząd nie odważył się wprowadzić. Takie sytuacje jak zamykanie oddziałów będą się powtarzać, czy to będą szpitale powiatowe, wojewódzkie, czy inne. Każdy „psioczy” na swój szpital, ale kiedy zmieni miejsce, okazuje się, że ten jego szpital wcale najgorszy nie jest! Wiem to z relacji pacjentów i własnego doświadczenia. Kilka lat temu, gdy zaczynałam pracę w Koninie, wielu oddziałów nie było. Teraz jest ważnym ośrodkiem dla naszego regionu. Możemy mówić co chcemy, natomiast koniński szpital trzeba wspierać, bo choćbyśmy sobie tego bardzo nie życzyli i tak będziemy z niego korzystać. Mimo problemów ja ze swojej strony będę wspierać panią dyrektor, bo tak po prostu trzeba.

– Dziękuję za wszystkie uwagi krytyczne, bo z pewnością wpłyną one na poprawę sytuacji w szpitalu – mówiła Krystyna Brzezińska. – Powtarzam jeszcze raz, a przyjęcia na onkologię miały miejsce przez cały czas. Ale jeśli ktoś pyta, kto ponosi winę za całe zamieszanie, odpowiadam: „biorę to na siebie”!

„Biorę to na siebie!”. Polityczne lamentowanie, czy walka o szpital?
„Biorę to na siebie!”. Polityczne lamentowanie, czy walka o szpital?
„Biorę to na siebie!”. Polityczne lamentowanie, czy walka o szpital?