Gdzie montować progi zwalniające, a gdzie nie! To jeden z tematów, który pojawił się podczas sesji Rady Miejskiej Koła. Radny Marek Kaftan sugerował, by przy planowaniu nowych inwestycji w mieście uwzględnić takie elementy spowalniające ruch pojazdów.
Radny zwrócił się z wnioskiem, powołując się na rozmowy z mieszkańcami, o uwzględnienie progów zwalniających przy nowych inwestycjach drogowych. – Na tych drogach odbywają się wyścigi! – argumentował Marek Kaftan. Burmistrz odpowiedział, że z progami zwalniającymi to jest „tak pół na poł na pół”. – Część społeczeństwa chce progów zwalniających, część nie chce. To zawsze jest temat kontrowersyjny i rzeczywiście musi być mocny powód, jeśli chodzi o bezpieczeństwo w danym miejscu – mówił Krzysztof Witkowski. Podał przykład ulicy Zawadzkiego. – Wymieńcie mi procent kierowców, którzy zwalniają przed tymi progami i wymieńcie mi procentowo, ile osób przejeżdża między tymi progami – mówił burmistrz. – Myślę, że 10 procent zwalnia przed tymi progami. Dodatkowo jeszcze gdyby były otwarte szyby w samochodach, to byśmy słyszeli różne niecenzuralne słowa. To jest taki dodatkowy aspekt. Z tymi progami zwalniającymi jest więc różnie. Tam gdzie rzeczywiście jest zagrożone bezpieczeństwo, to rzeczywiście tam trzeba je stawiać.
Burmistrz wymienił jeszcze inną ulicę – Garncarską. – Było to takie trochę wymuszone, generalnie na tych progach można poćwiczyć sobie omijanie, slalom, manewry samochodem ewentualne. Do tego to jest na pewno przydatne – mówił Krzysztof Witkowski.