To było drugie i ostatnie spotkanie otwarte w
ramach konsultacji dotyczących regulaminu Konińskiego Budżetu Obywatelskiego.
Wziął w nich udział między innymi prezydent Piotr Korytkowski. – Nie ukrywam,
że też mam swoje przemyślenia dotyczące regulaminu KBO, natomiast w pierwszej
kolejności chciałbym się przysłuchać i przyjrzeć temu, co jest sugerowane w
bezpośrednich spotkaniach, ale nie tylko – mówił prezydent Konina.
Do 15 października (do godziny 15.30) można jednak cały czas zgłaszać swoje uwagi, zarówno internetowo, jak i w magistracie. Jak
przyznał Piotr Korytkowski podczas dzisiejszego spotkania otwartego w Centrum Organizacji
Pozarządowych, zdaje sobie sprawę, że nigdy nie stanie się tak, by wszyscy byli
zadowoleni. – Muszę państwu powiedzieć, że spotykamy się z pewnymi trudnościami
dotyczącymi realizacji budżetu. Po pierwsze, związanymi z niedoszacowaniem
składanych projektów – mówił.
Powody
tego są różne. – Ale też i uwaga do moich urzędników, a mianowicie chodzi o należytą
ocenę wartości składanych wniosków. Mam wrażenie, że niekiedy są one dopychane
przez tych, którzy są zobowiązani do oceny pod wpływem wnioskodawców – mówił Piotr
Korytkowski. – Bo przecież to jest ważny społecznie cel. Wiele osób chciałoby,
żeby dane zadanie przeszło i tak przymykamy oko i piszemy kwotę 999.999,99 zł,
bo to jest jedyna możliwa wartość, jeśli chodzi o zadania duże. I potem jest
problem, bo nie jest możliwe do zrealizowania. Potem my musimy podejmować
decyzję, czy to zadanie realizować, zwiększyć budżet, czy wyrzucać do kosza
coś, co jest poddane konsultacjom poprzez głosowanie.
Piotr
Korytkowski mówił, że też ma inne zastrzeżenia i uwagi do regulaminu KBO. Jeden
z poruszonych tematów to kwestia, kto może głosować. – To jest rzeczywiście wielka
dziura, która powoduje wypaczenie całego głosowania – mówił Piotr Korytkowski.
Chodzi o osoby dopisujące się do listy głosujących i nie do końca wiadomo, czy
są mieszkańcami Konina. Po raz kolejny padł pomysł, by nie mogły one oddawać głosu
internetowo, tylko musiałyby przyjść do lokalu wyborczego. – Tak się
zastanawiam, czy nie można byłoby pokusić się, aby w tym przypadku taki
mieszkaniec w lokalu wyborczym podpisał oświadczenie: „ja Jan Kowalski
oświadczam, że zamieszkuję w Koninie…”. To jest dokument i z tego tytułu można
wyciągać konsekwencje. Utrąciłoby to nam, podejrzewam w wielu przypadkach,
głosowanie osób, które nie powinny tego robić, a dochodzi do wielu wypaczeń.
Mam takie informacje, że kampania dotycząca głosowania, nie będę mówił gdzie,
była tak szeroko zakrojona, iż głosowały całe rodziny, niezwiązane z Koninem. Nawet
dziadkowie byli przywożeni do naszego miasta, żeby zagłosować – mówił Piotr
Korytkowski.
Także
podczas tego spotkania dyskutowano, czy projekty KBO powinny dotyczyć placówek
oświatowych czy innych jednostek organizacyjnych miasta. Podczas przedniego
spotkania padały bardziej radykalne propozycje. Sugerowano, by inwestycje w
szkołach czy przedszkolach zupełnie wyłączyć z głosowania, bo nie mogą z nich
korzystać wszyscy mieszkańcy. – Będę wnioskować o doprecyzowanie pojęcia ogólnodostępności
– powiedziała Małgorzata Hopen, kierownik Wydziału Oświaty Urzędu Miejskiego,
według której projekty KBO powinny nadal obejmować placówki oświatowe. Radna
Katarzyna Jaworska z kolei stwierdziła, że mieszkańcy się zniechęcają do KBO,
mając świadomość, że i tak wygra inwestycja w szkole czy przedszkolu, bo tam
jest duża liczba głosujących.
Niewykluczone
również, że zajdą zmiany w podziale projektów na małe i duże, albo w kwotach,
jakie na nie są przeznaczane. Taki pomysł był omawiany. Jedna z wyartykułowanych
opcji to na przykład 400 czy 500 tysięcy bez podziału na duże i małe zadania.