Temat podczas posiedzenia
komisji wywołał Krystian Majewski, szef klubu PiS. Przypomniał, że kilka lat
temu (w 2017 roku) nasze miasto pomagało czterem samorządom na północy kraju,
które ucierpiały po przejściu nawałnicy. – Konin przeznaczył wtedy 100 tysięcy
złotych – mówił Krystian Majewski.
– To jest o tyle ważne, że często są to gminy wiejskie o małych budżetach, będą
potrzebowały wsparcia. Już teraz go potrzebują, a my mamy pieniądze, aby je
wspomóc. Myślę, że 50 tysięcy złotych to kwota, na którą na pewno stać budżet.
„Nikt tutaj nie mówi, że takiej pomocy nie będziemy udzielać”
Wiceprezydent Adamów powiedział, że obecnie jest jeszcze trochę za wcześnie, żeby te tematy podejmować. – Tak naprawdę do jutra trwa jeszcze zbiórka, jeżeli chodzi o dary, które cały czas są przewożone do strefy buforowej w Wałbrzychu – mówił Paweł Adamów. – Myślę, że ci ludzie są zajęci teraz trochę innymi rzeczami niż rozmową i uzgadnianiem tego na co te środki przeznaczyć. Musimy jeszcze w tym zakresie poczekać.
Tłumaczył też, że zmieniły się przepisy i miasto rezerwę budżetową może przeznaczyć tylko na kataklizmy mające miejsce na naszym obszarze. – Także my nie możemy tych środków z rezerwy przeznaczać na kataklizmy i niespodziewane wydarzenia, które mają miejsce poza terenem Konina. Musiałyby być to środki ściśle dedykowane spoza rezerwy, czyli z budżetu. Nikt tutaj nie mówi, że takiej pomocy nie będziemy udzielać. Możemy o tym dyskutować – dodał Paweł Adamów.
Krystian Majewski nie krył zaskoczenia słowami wiceprezydenta, że jest jeszcze za wcześnie na taką pomoc. – Na przykład prezydent Wrocławia dzisiaj na nadzwyczajnej sesji zarezerwował prawie półtora miliona złotych na pomoc gminom z południa Dolnego Śląska – mówił szef klubu PiS. – Pan dobrze wie, że jeżeli rada miasta zabezpieczy środki w budżecie, to nie znaczy, że musi je wydać w trybie natychmiastowym, one mogą być zabezpieczone.W październiku będą dwie sesje
– Chcę przypomnieć, że
Wrocław znajduje się na terenie klęski żywiołowej i jest miejscem, gdzie
bezpośrednio jest powódź, więc tam naturalne jest to, że uruchamiane są rezerwy
przeznaczone na ten cel – mówił Paweł Adamów dodając, że w październiku odbędą
się jeszcze dwie sesje rady miasta. – Można wtedy, poznając potrzeby jakiejś konkretnej
gminy do tego tematu wrócić – dodał wiceprezydent Konina. – To nie jest tak, że możemy sobie stworzyć
pozycję w budżecie „powódź 2024” w kwocie pół miliona złotych i potem swobodnie
to wydawać.
Chwilę później wywiązała się dyskusja wśród radnych, że można też pomagać w
inny sposób. Małgorzata Krawczyńska, szefowa komisji infrastruktury, powiedziała,
że można by podjąć jakąś wspólną inicjatywę. – Panie Krystianie, że trzeba
przede wszystkim troszeczkę też z inicjatywą, a nie tylko liczyć na pieniądze,
które prawdopodobnie mogą być zabezpieczone za jakiś czas. Na przykład w moim salonie
fryzjerskim będą zbierane pieniądze na jeden z salonów, który tam ucierpiał. Myślę,
że warto te inicjatywy również podejmować oddolnie – mówiła Małgorzata
Krawczyńska. Można by na przykład wspólnymi siłami odbudować jeden z domów tam
na południu, a taka inicjatywa była już podjęta podczas poprzedniej powodzi na
południu.
Komisja jako forum do pochwalenia się?
Robert Popkowski, szef
klubu Konińska Prawica Wschodniej Wielkopolski, powiedział, że w jego firmie
już od co najmniej tygodnia trwa zbiórka darów dla powodzian. Jak przyznał,
zdaje sobie sprawę, że sytuacja finansowa miasta jest ciężka, ale też „mogłoby
coś od siebie dać”. – Skoro już traktujemy tę komisję, jak takie forum do
pochwalenia się, to chcę powiedzieć, że Klub Obywatele Konina łącznie ze
Stowarzyszeniem Obywatele Konina również zbiera w porozumieniu z różnymi
podmiotami z Konina – mówił Tomasz Andrzej Nowak, szef klubu Obywatele Konina.
Dodając, że zbiera też dary PGKiM. Ale jak przyznał, jest za tym, żeby taką
kwotę zabezpieczyć w budżecie. – Kiedy to wszystko jest, może to źle zabrzmi,
ale na fali, czyli na gorąco – mówił. – Tym ludziom będą potrzebne pieniądze,
więc nasze wpłaty, nasze bliki, każda złotówka się liczy i chyba najlepiej
właśnie jako miasto, jako samorząd przeznaczyć określoną kwotę i sprawę po
prostu załatwić. Nie chce mi się trochę wierzyć, że za pół roku będziemy to
podnosić – mówił Tomasz Andrzej Nowak.
„Zrzutka” radnych
Do dyskusji włączył się
Jarosław Sidor, wiceszef komisji infrastruktury. – Miasto to również my, jako
radni. I nie ma co patrzeć na panów prezydentów, tylko jest nas 23 – mówił.
Wspomniał, że można by zorganizować „zrzutkę”. – Po tysiąc złotych, ścisłe
kierownictwo po dwa tysiące i mamy temat po prostu załatwiony. I daję to
wszystkim do przemyślenia – mówił Jarosław Sidor. Nawiązał do propozycji Krystiana
Majewskiego. – Owszem, przy tym budżecie można powiedzieć, że nie jest jakimś
wielkim problemem wygospodarowanie 50, 100 tysięcy złotych. Ale za chwileczkę
będzie sesja budżetowa i będziemy się kłócić o każdą złotówkę, o każde zadanie
inwestycyjne – mówił Jarosław Sidor.